piątek, 27 listopada 2015

86. Candy (31) i milion łez...

Witajcie Kochani u progu weekendu, jej!!!

Czy pamiętacie o mojej prośbie stworzenia tatusiów?
Tak, wciąż jest aktualna.

Tymczasem zobaczcie co tam słychać w naszym wyzwaniu. Są takie dni, kiedy wszystko nie bardzo wychodzi, a świat jakby działał na Waszą niekorzyść. Tak było podczas mojej rozgrywki.
Sami zresztą zobaczcie, miłego czytania!

***

   Lily to niezwykle zapracowana osóbka. Jedno jej można przyznać: w sercu ma morze miłości i dla rodziny i najbliższych zrobi wszystko by ich zadowolić.
   Dlatego też, nie potrafiła odmówić siostrze pomocy w organizowaniu wesela. Największy kłopot spotkała przy znalezieniu odpowiedniego miejsca. Jest jesień i park, jakikolwiek, raczej nie wchodził w grę. 
   Zatem wróciła do punktu wyjścia, do miejsca, w którym brał ślub Harry.

- Zaufaj mi Molly, to miejsce jest idealne! - zapewniała siostrę.
Molly nie była zadowolona, ale powoli ulegała sugestii Lily
- Spójrz, już widzę ciebie na tle tego wspaniałego budynku. Żaden chłód, żaden deszcz (którego i tak nie ma), wam nie grozi.

Dziewczyny weszły do środka. Wszystko wyglądało idealnie: dostojnie, elegancko, ale bez przesady.
- I jak? - pytała Lily
- Może rzeczywiście to dobre miejsce... 
- To bardzo dobre miejsce! Chodź, załatwiłam ci też degustację tortu...

Tuż obok znajdowała się sala balowa utrzymana w równie eleganckim stylu.
- Tak, to miejsce jest super! Niepotrzebnie byłam uprzedzona
- Tym bardziej, że kiedy Harry tu brał ślub, nas jeszcze nie było na świecie! - przypomniała Lily i odwróciła swój wzrok w stronę baru. Siedział przy nim ktoś znajomy...

- Cześć Liam!
- O Lily, co tam dobrego u ciebie?
- Wszystko co najlepsze. Szukamy lokalu na ślub.
- Wychodzisz za mąż?
- Nie ja, moja siostra. Poznaj Molly.
Molly nerwowo rozglądała się po lokalu... czekała na George'a
Kiedy się w końcu pojawił, wypił szybkiego drinka i ty;e go widzieliśmy.
Zatem słodka degustacja tortu przypadła Molly, która już po pierwszym kęsie oznajmiła:
- Niebo w gębie! Bierzemy!
Lily wyszła ma chwilę zaczerpnąć świeżego powietrza. Po chwili dołączył do niej Liam. Lily zwierzyła się, że to całe wesele, ten brak zaangażowania ze strony Pana Młodego nie bardzo jej się podoba. Chciałaby dla Molly, jak najlepiej...
- Ale ty jesteś idealistką Lily. Uroczą idealistką!
I wtedy, tak jakoś spontanicznie, nieprzewidzianie, pocałowali się. 
Oj Lily, Lily, spokojnie dziewczyno z tymi facetami!

Tego samego dnia otrzymujemy zaproszenie na urodziny Luny. Teraz to będzie dorosła osoba.
Czy kiedyś wyobrażaliście sobie Lunę z Harrego Pottera, jako dorosłą, dostojną kobietę? Moja wyobraźnia chyba nie jest dostatecznie rozwinięta. Dla mnie zawsze to będzie szalona nastolatka z dziwnymi kolczykami i raczej osobliwym ubiorem.
  Luna zdmuchuje świece i raczej niewiele się zmienia. 
Pomyślałam sobie, że kiedyś odwiedzę mieszkańców domu prof. Mcgonagall i zmienię im ubrania.

Rodzinka Scott zasiada do stołu. Już tak niewiele osób zostało z naszej rodzinki... Czas płynie nieubłaganie.
No właśnie. Czas, najwyższy na poród!
W całej mojej historii grania w The Sims 4 jeszcze nie miałam takiego przypadku by moja simka rodziła kilkanaście godzin. Mam nadzieję, że nie będzie to miało wpływu na postęp gry. Ale Lily po prostu nie mogła urodzić...
Najpierw usadowiła się w recepcji i zagadywała do przychodzących simów. W szpitalu nie było żadnego personelu.
To skandal, chciałabym złożyć skargę! Tylko komu, gdzie?
   Po kilku godzinach zjawia się pielęgniarka. Stoi jednak, jak wrośnięta w podłogę i ani drgnie. A Lily już naprawdę chce urodzić...

Taak, no nareszcie!
Udało się i przybywa załoga G. W końcu zaczyna się poród, na świat przychodzi:
Candy!
Nasze 31 dziecko. Słodka dziewczynka, która swoje imię zawdzięcza Nickowi jednej z moich czytelniczek - Julii.  Zatem witaj na świecie Candy!

Jeśli myślicie, że długi poród był jedynym problemem mojej rozgrywki, to się mylicie!
Kiedy Lily następnego dnia widzi pod swoimi drzwiami Liama, wiedziała już: To będzie kolejny Tatuś! 
Jednak droga od pomysłu do realizacji okazała się być baardzo długa!
Nie to, żeby tatuś miał coś przeciwko. Skądże znowu, jego reakcja była nader entuzjastyczna.
I niemal od razu zabrał się do spełnienia prośby Lily.
Niestety z marnym skutkiem.
Kiedy Lily wyszła by mu powiedzieć o tym, zawrócić, czy coś...
Zobaczyła Liama płaczącego nad grobem jej mamy. To było dziwne! 

Kiedy podeszła do niego, Liam przytulił Lily do siebie i ... pożegnał się!
Z drugiej strony, może i dobrze bo my tu mamy jeszcze inne sprawy na głowie.

Jak np. wybór sukni ślubnej dla Molly.
Wybór nie był wcale taki prosty, zresztą sami zobaczcie...
Nr 1

Nr 2

Nr 3
Dla mnie ta wydaje się być idealna. Ale kto wie, kto wie... co wybierze Molly.

W całym tym weselnym szaleństwie nie możemy zapomnieć o dzieciach. Will i Fleur muszą nie tylko dobrze wykonywać zadania domowe, ale też rozwijać swoje umiejętności. Oboje są geniuszami, zatem wspólnie mogą grać w szachy i tak rozwijać umiejętności umysłowe.


Liam zaprasza Lily na spotkanie. To dobrze, bo ona sama też potrzebuje wyjść i nabrać dystansu do wszystkiego co związane jest z sukienkami, lokalami, zaproszeniami...
Uwielbia towarzystwo Liama, działa na nią, jak balsam na zmęczoną duszę.

Lily zaprasza Liama do siebie. Kiedy wychodzą, Lily nagle przystaje...
- Coś nie tak? - pyta Liam
- Bardzo nie tak - odpowiada cicho Lily, wyciągając aparat fotograficzny.
- Teraz to jesteś, jak paparazzi! Lily, co jest?
- Tam jest narzeczony mojej siostry. Wiedziałam, czułam, że coś z nim jest nie tak. 
I szybko zrobiła zdjęcie.
Molly nie uwierzy w niewierność swojego "romantycznego" George'a, bez dowodów.
Nagle sobie przypomina, jak omawiała z siostra sprawę zaproszeń...

Tak, tam był George. Z tą samą dziewczyną! Więc nie wydawało jej się, George rzeczywiście działa na wielu frontach.

Później wraz z Liamem jadą do domu

i próbują raz jeszcze swoich sił...

Niestety ponownie nieudanie. Co się dzieje? A tu Candy niebawem wyskoczy z kołyski...
No dobra. Do trzech razy sztuka! Może wanna pomoże?

Jest! Pomogła! Rany, nareszcie.

Uff, to była naprawdę ciężka rozgrywka!!!



Ale dużo ciężej będzie z Molly i przekazaniem jej smutnej wiadomości. Nie obędzie się bez krzyku i miliona łez!

Miłego weekendu Kochani!

wtorek, 24 listopada 2015

85. Urodzinki Fleur i przygotowania do Wesela...

Sul, Sul!
Witajcie Kochani w kolejnym spotkaniu z rodzinką Scott.
Ostatni odcinek zakończyła informacja, jaką przekazała Lily jej niezwykle radosna, siostra Molly.

- Jak to? Zaręczyłaś się!? Opowiadaj...

W słuchawce nastąpiła pauza, mająca niewątpliwie wzmocnić efekt przekazania całej dawki słodkich wyznań:

Zaczeło się od wizyt w domu. Wiesz, jak ktoś dzwonił, to domownicy od razu wołali, bez sprawdzania, kto stoi za drzwiami:
- Molly, to pewnie George!

I zwykle mieli racje.






Podczas naszych spotkań, okazało się, że oboje uwielbiamy filmy Woodiego Allena, czytamy też podobne książki i nawet słuchamy tej samej muzyki! To jest niesamowite! Nie uważasz? 





Ale nie czekała na odpowiedź Lily, kontynuowała:

George jest taki słodki i wrażliwy... romantyczny.
Potrafi mnie zaskakiwać, uwielbiam jego niespodzianki.









Ostatniej nocy spałam już, kiedy usłyszałam dźwięk odbijających się od szyb okna kamyczków.







Kiedy wstałam, pod oknem stał on, George. Mój George - romantyk.


Szybko ubrałam się i zbiegłam na dół...








George zaprosił mnie na drinka. Musiał ze mną porozmawiać.
Mówił, że nie potrafi beze mnie żyć, tęskni, kiedy jestem daleko...





Lily pomyślała : daleko? Przecież mieszka w sąsiadującym mieście. Kilka minut od domu Molly. Ale nie powiedziała tego siostrze.
- I co dalej? - zapytała



A dalej to czyste szaleństwo. Poszliśmy się przejść brzegiem rzeki, kiedy on nagle uklęknął i poprosił mnie o rękę!
To było takie romantyczne!





Lily znów odbiegła myślami: słowo romantyk dosyć często pojawia się w opowieści Molly...
- I zgodziłas się? - zapytała

No pewnie! To miłość mojego życia!
Mam do ciebie prośbę: pomożesz mi w organizacji ślubu?
Zaczniemy od ogłoszenia i zaproszeń!
Mogę na ciebie liczyć?

Oczywiście mogła. Lily kocha swoją siostrę i bardzo pragnie jej szczęścia. Tylko po co ten pośpiech? Przecież wszystko można zaplanować spokojnie, bez nerwów...
- Hallo, jesteś tam? Lily? No więc przygotuj kilka propozycji, jak najszybciej. Dobrze?
- Ok. Postaram się coś wybrać...
***

Zanim jednak Lily całkowicie odda się szaleństwu planowania wesela siostry, musi spełnić obietnicę, jaką dała synowi. Ledwo zdążyła przed powrotem małego ze szkoły.
William chociaż nie zdołał zdobyć nawet piątki w szkole, wracał do domu wyraźnie zadowolony.

Na piętrze czekał na niego świeżo urządzony pokój. Pokój małego rajdowca!
William przekraczał próg swojej świątyni z bijącym sercem i bananem na ustach.
- Wow, mamo! To jest... To jest...
Wyraźnie nie było słowa, które mogłoby odzwierciedlić jego uczucie zachwytu. Jeszcze dokonał z mamą kilku korekt, by wreszcie...
Po raz pierwszy zasnąć w klimacie F1
William zajmuje w swoim rajdowym łóżku Pole Position!

I nareszcie: Nadeszła wiekopomna chwila...
I Fleur opuszcza swoją wyścigówkę, przepraszam, kołyskę! Jej!
I tak oto prezentuje się nasz kwiatuszek.
Wybrałam jej dwa stroje codzienne. Fleur jest delikatną blondynką, która z niezwykłą elegancją zaprezentuje nam swój "genialny geniusz". No właśnie jej Aspiracja to : Mały Geniusz, a cecha to: Geniusz !
Nadszedł weekend.
Przy śniadaniu William prosi mamę, czy nie mogli, udać się do Newcrest, do jego taty.
- Oczywiście, świetny pomysł! - zgodziła się chętnie Lily.
I pojechali...

Dom Hardina Scotta - to dziwny, nowoczesny budynek. Uwagę zwraca fortepian umieszczany na balkonie, pozbawionym barierek ochronnych. Ciekawe rozwiązanie, ale może dzieci niekoniecznie tam muszą zaglądać. 

Hardin ucieszył się z odwiedzin gości i zaprosił wszystkich na hamburgery...


Grillowane hamburgery. To był doskonały pomysł, by odwiedzić Hardina.

Sobotnie popołudnie Lily spędza na wybieraniu ogłoszeń i zaproszeń ślubnych. Po wielu propozycjach wybrała dwa wzory, chociaż ten trzeci też był niezły. Lily postanowiła spotkać się z Molly w Klubie, może lepiej niech Panna Młoda wybierze...


W Klubie zanim pojawiła się Molly, Lily poznaje Liama!
Liam Stewart - to Sim przysłany dla naszego Challenge'u przez AlicjęSims. 
Dziękuję Alicjo!

I nawet wiem skąd Twój pierwowzór pochodzi. Też jestem fanką Mrocznych Umysłów!

Liam dotrzymywał Lily towarzystwa aż do przyjścia Molly. To było bardzo miłe z jego strony.

Molly, jak to Molly, była strasznie zakręcona. Wciąż wracała do oświadczyn i zapominała, że już o tym wspominała w rozmowie z Lily.

- Cieszę się Skarbie z twojego szczęścia. A jeśli chodzi o zaproszenia, to które...
- Mogą być te różowe...


Jutro, albo w poniedziałek jedziemy po suknię! A i jeszcze lokal! Lily, musisz mi znaleźć lokal! Ale nie ten, w którym brał Ślub Harry. Coś bardziej romantycznego. Może jakaś otwarta przestrzeń. Ale nie park, gdzie pobierała się babcia Nina. Tam jest strasznie... no wiesz, retro!

Molly gadała i gadała a Lily słuchała...

Kiedy wróciła do domu, miała dziwne wrażenie, przeczucie, że coś jest nie tak. 
- Molly tak bardzo jest szczęśliwa, tak bardzo pragnie tego wesela. Ale... coś mi tu nie pasuje, bo chyba widziałam, jak George... Ale może tylko mi się to wydawało?

Cdn.

Do zobaczenia w piątek! 
Trzymajcie się dzielnie Kochani i byle do weekendu!