sobota, 29 kwietnia 2017

OGŁOSZENIE

Kochani!

W związku z trudna sytuacją rodzinną, w jakiej się znalazłam muszę poprosić Was o cierpliwość.
Nie mogę, nie potrafię aktualnie poświęcić swojego czasu i skierować na inne tory moje myśli grając na komputerze. 
Niestety bywają takie momenty w życiu każdego z nas, że musi skupić się na rzeczach ważnych, choć bywa i smutnych...

Nie zapominam o Was. Jak tylko znajdę w sobie siłę i czas obiecuję kontynuować naszą wspólną zabawę.

Przepraszam, że zostawiam Was Kochani, ale serduszkiem jestem z Wami.

Proszę zaglądajcie tu czasami może akurat będzie na Was czekał kolejny post.


Pozdrawiam Was i ściskam
Maja                                  

piątek, 14 kwietnia 2017

139.❤ Wymarzony ślub Mili ❤ / Stefan (59) Damon (60)

Dzień dobry!
Dzisiejszy odcinek jest ukoronowaniem wielkiego uczucia  bohaterów, których uwielbiam:)
Zapraszam wszystkich do wspólnej zabawy ku czci ich miłości:
Gorzko, gorzko...!!!

***
Kiedy Oliwia zaadoptowała Lily simowy świat wyglądał zupełnie inaczej...
Przynajmniej tak się wydawało tym małym zaprzyjaźnionym ze sobą kuzynkom. Mila i Lily uwielbiały sobotnie poranki. To własnie wtedy, na schodach Katedry zbierali sie goście i... przybywała Młoda Para. Przystawały na drugiej stronie chodnika i komentowały stroje, fryzury... wszystko.
Najwięcej na ten temat miała do powiedzenia mała mądrala, Mila.
- Nigdy, przenigdy nie chciałabym mieć ślubu w Katedrze!
- Dlaczego, ta jest naprawdę piękna!
- Jest taka... czy ja wiem? Zimna i nieprzyjazna. Przynajmniej mają kameralny ślub! Nie cierpię wielkich wesel! I to o poranku. Kto bierze ślub przed południem?

Kiedy po chwili zebrał się już tłum gości Mila z dezaprobatą powiedziała:
- Co za spęd! I te suknie! Totalny chaos...
Jednak największa krytyka dotyczyła panny młodej. Mila zmrużyła oczy i niemal krzyknęła:
- W życiu nie poszłabym do ślubu w krótkiej sukience! To profanacja sukni ślubnej!
- Profa... co? - spytała Lily, ale nie otrzymała już odpowiedzi bo Mila na znak protestu przestała obserwować całe to wydarzenie.
...
Kilka ładnych lat później:
- Kiedyś był większy! - stwierdziła Mila patrząc na strzeliste wieże Katedry.
- To my byłyśmy mniejsze... - powiedziała Lily i już chciała dodać - Kiedyś nie chciałaś...
Ale Mila już biegła przez jezdnię by wspiąć się po schodach do środka. Czekał tam na nią ON.
Ten jeden, jedyny. Adam.
Stał pod łukiem weselnym nerwowo przebierając nogami. Kiedy zobaczył ukochaną podszedł do niej z tym swoim rozbrajającym uśmiechem
- Już myślałem, że się rozmyśliłaś - zażartował
- Ha ha... - skwitowała to sarkastycznie Mila i spytała - To z kim mamy wszystko ustalić?

- Właściwie wszystko już ustaliłem...
- Taaak?
- Tak moja piękna. I pragnę ci zakomunikować, że już w najbliższą niedzielę zostaniesz moją żoną!
Oznajmił wręczając Mili czerwoną różyczkę.





Mila była zaskoczona, myślała, że będzie miała jeszcze dwa tygodnie by wszystko ogarnąć.
- Ale zwolnił się termin i pomyślałem, że to znak. Musimy tylko wysłać te miliard zaproszeń do twojej rodziny...
- I... - dodała Mila- Muszę wreszcie wybrać suknię ślubną!




  Nie był to łatwy wybór. Kiedy już wybrała taką, jaka by jej pasowała... Nagle coś ją albo gryzło, nieprzyjemnie uwierało, albo też zwyczajnie nie było na jej kieszeń.
Już, już miała kupić właśnie tę, mogłoby się wydawać, idealną suknię. Gdy nagle Mila stwierdziła:
- To nie jest suknia o jakiej marzę. Chciałam mieś długą, zwiewną niczym motyl, lekko dopasowaną suknię podkreślającą moją jeszcze wciąż super figurę! W tej czuje się, jak beza!
- Sama widzisz. Nie ma sukni dla Mili! Wątpię by do niedzieli coś się w tym względzie zmieniło.
Rozmowę dziewczyn usłyszała kierowniczka sklepu, która dobiła naszą przyszła pannę młodą stwierdzeniem

- Przykro mi, ale do niedzieli nie będziemy mieć już dostaw. Jeśli żadna nie pasuje to...
- Widzisz Lily, może to jest znak!

Kierowniczka przez chwilę taksowała figurę Mili i stwierdziła:
- Właściwie jest jeszcze jedna, miała zawisnąć na wystawie. Zapraszam do przymierzalni!


Mila zniknęła za sprzedawczynią w przymierzalni. Kiedy wyszła ubrana w nowa sukienkę z twarzy kuzynki odczytała lekkie zaniepokojenie.

- Co jest Lily?
- Jesteś pewna, że chcesz ta sukienkę?
- A mam wybór? Tę mogę odebrać w sobotę. Przeszyją mi guziki z tyłu... A co z nią jest nie tak?






- Jest krótka!
- Oj tam, oj tam... Ale zobacz, jak ładnie opina moją talię. Lily, tylko na tę sukienkę mnie stać. I tylko ta jedna jest dostępna od ręki!
Sprawa sukni wydawała się być przesądzona.
Ale nie dla Lily, która jak tylko Mila poszła się przebrać wystukała numer telefonu Emily:
- Ciocia? Cześć, tu Lily! Mamy tu mały kryzys sukienkowy! Tak? To super! Dobrze, najlepiej jutro z rana, bo ślub mamy już w niedzielę!

A propos Emily...
U nas zwyczajne dni.
Gotowanie, sprzątanie, kąpanie małej Belli...
Ale ale! Zaraz...
Zaczyna się poród.
Emily jedzie do szpitala. Po kilku godzinach w naszym domku zjawiają się nowi mieszkańcy.
Bliźniacy! Dzieci wampira Caleba Vatore:
Stefan i Damon (mały ukłon w stronę serialu "Pamiętniki Wampirów")

Rankiem, następnego dnia nasza Bella może zmienić grupę wiekową. Jej!

Jednak wcześniej nasza Simmama musi coś załatwić. Coś na co czeka Lily w San Myshuno.




A w San Myshuno Lily skończyła rozsyłać zaproszenia, kiedy usłyszała dzwonek w drzwiach. To kurier przyniósł pudła z małą karteczką:
"Mam nadzieję, że spełnią marzenia mojej kochanej córeczki i jej pięknych druhen! E."
Lily zaniosła cichutko przesyłkę do swojej sypialni. "Ale będzie niespodzianka!" - pomyślała. Nie wiedziała, że to będzie super niespodzianka w świetle kolejnych wydarzeń. Ale nie ubiegajmy faktów...
Nasze gołąbki ustalają ostatnie szlify. Omawiają plany na "po ślubie" i zapewniają się na wzajem o swojej wielkiej miłości. Tylko jedna rzecz sprawia Adamowi przykrość:
- Nie mogę skontaktować się z Barbarą...
- Lily wysłała zaproszenie na jej e-mail.
- Tak, ale wiesz... Ona nie daje znaku życia. To takie przykre... To moja siostra!


Gdyby tylko wiedział...
Gdyby mu powiedziała, jak bardzo cierpi z powodu, że nie może uczestniczyć w jego największym dniu życia. Jest jego jedyną rodziną... Łzy spływają po jej policzkach, serce ma ściśnięte. Tak bardzo chciałaby być ze swoim bratem!

I nagle pojawiło się światełko w tunelu!

Puste ściany niosą echem nawet najcichsze rozmowy. Ta wyraźnie nie była przeznaczona dla uszu Barbary.
Ale ją podsłuchała:




- Niestety ta kretynka nie dała rady! Nie przeszła inicjacji wampirzej, jest za słaba!










- Przypominam, że to twoja uczennica! Źle wybrałaś! Zatem nie może z nami pojechać na zlot!
- Może zataimy...
- Nie Dolores! Absolutnie się z tym nie zgadzam. Barbara zostaje a my wyjeżdżamy o 4.00, jeszcze przed świtem.
I tak było. Tuż przed pierwszymi promieniami słońca Vlad i Dolores opuścili zamek. To była szansa. jedna, jedyna!
Barbara przybrała ludzką postać i przerażona wystukała krótką wiadomość do Kuby

- Wiem, że to istne szaleństwo. Zastanawiam się jednak, czy nie ma możliwości przyspieszenia ślubu? Mam do dyspozycji tylko ten jeden dzisiejszy dzień...

Po kilkunastu minutach przyszła odpowiedź:
- Czekam na ciebie przy pomniku. Ale wiesz, jest dzień, słońce...
- To już dla mnie nie problem!

Ale się narobiło!
Jeszcze przed południem w mieszkaniu Lily i Mili zjawili się: Adam - w stroju pana młodego, Kuba - w stroju - świadka i Barbara - w stroju... swoim stroju.
Lily niczym rasowa organizatorka ślubu zarządziła:
- Chłopcy, jedziecie na miejsce. Wszystko jest gotowe, ale lepiej sprawdzić. Barbara, ze mną! Kto idzie na ślub w czarnej kreacji? Mam dla ciebie super kieckę. No i... Idę powiadomić Milę! Trzymajcie kciuki!
- Miluś... - zagadnęła kuzynkę słodkim głosikiem
- Co chcesz? Pewnie chcesz pożyczyć mój nowy lakier do paznokci?
- Nie, chociaż jest super! Mam o wiele większą prośbę...
I wyjaśniła wszystko: że Barbara, że piękne miejsce, że...
- Ale ja nawet nie mam sukni! Mogę ją odebrać dopiero jutro!
- Masz!
- Jak to mam?
Lily zabrała ją do swojej sypialni.
- To od twojej mamy. Te koralowe są dla druhen a ta...
- Jaka piękna! - powiedziała Milena - To najśliczniejsza suknia, jaką widziałam. To jest moja suknia!
Godzinę później ubrana w nową suknię i dopasowany do niej welon szła w stronę czekającego na nią Adama.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Od morza wiała bryza. W powietrzu czuć było zapach kwiatów, trawy i zielonych jabłek.
Sunęła po czerwonym dywanie, by nareszcie powiedzieć te jakże oczekiwane:

- Tak...
- W szczęściu i chorobie...
- Przyrzekam...
- Na zawsze...








I nie było długich, wymyślnych przysiąg. Było tylko:
- Kocham cię najdroższa.
- Kocham cię skarbie. Jestem taka szczęśliwa.
Wszyscy bawili się doskonale.
Celebrując to wielkie święto miłości...
To był ich najszczęśliwszy dzień w życiu. Przynajmniej na te chwilę!

Ktoś jeszcze składał sobie słowa przysięgi. Ktoś jeszcze...
Ale o tym  wkrótce.



Grubo po północy goście rozeszli się do swoich domów.


Mila miała już spakowaną walizkę. 
Przebrała się i musiała jeszcze coś zrobić...
Zadzwoniła do mamy. Musiała jej wszystko opowiedzieć:
- Tak mamo, jestem taka szczęśliwa. I ślub nie był w chłodny poranek i nie był w Katedrze i... był kameralny. I... miałam długą, najśliczniejszą suknię ślubną! Dziękuję ci mamusiu!
- ...
- Pewnie zaraz po powrocie zaczniemy rozglądać się za nowym domem...
- O to tak, jak ja!
- Słucham?
- Da dam! Niespodzianka: szukam nowego domu!
- Mamo!
- Pa córeńko! Szczęśliwej podróży! Uściskaj zięciunia!

Cdn.