Po trzech i pół roku - pora zakończyć nasz Challenge. Dzisiejszy odcinek dedykuję Wam wszystkim, moi Kochani Czytelnicy i... wszystkim moim Simmamom. Wszystkie nasze Simmamy były wyjątkowe, dlatego też przygotowałam dla nich niespodziankę!
Chcecie wiedzieć jaką? Zapraszam do lektury!
Ten Dom w Wierzbowej Zatoczce, niegdyś zwany Rezydencją Lily stał się Domem wszystkich nieżyjących, ale egzystujących w postaci Duchów Simmam.
To do nich przeprowadziły się na jakiś czas ostatnie dzieci naszego wyzwania.
Fryderyk i Emma zostali serdecznie przyjęci i wyściskani przez babcie i prababcie.
Emma poprosiła wszystkich do salonu i oświadczyła im, że ma dla nich pewną niespodziankę:
- Razem z Fryderykiem podjęliśmy się pewnego wyzwania...
I opowiedzieli babciom na czym polegała ich Wielka Misja.
- Chcemy Was ożywić! Chcemy sprawić, byście mogły zasmakować życia bez wyzwań, porodów!
Lily, Emily i Alicja gdyby już nie były trochę nieżywe, to właśnie teraz by padły trupem!
Tego się nie spodziewały.
Chociaż moje Czytelniczki (Marta i Ula pewnie tak)
Jednak Emma miała też i złą wiadomość:
- Niestety mamy tylko składniki dla dwóch z was. Oczywiście nie ustaniemy w poszukiwaniu składników dla trzeciej babci, ale póki co, są tylko dwa.
Wtedy najstarsza z obecnych Simmam zadecydowała:
- Ja zaczekam. Moim marzeniem jest zobaczyć swoją córcię i wnuczkę żywe. Ja zresztą mam inny pomysł.
Nie obyło się bez protestów, ale koniec końców zadecydowano, że tak właśnie będzie.
Emma musiała jeszcze "dobić" do 10 poziomu wykwintnego gotowania...
Wyciągnęła potrzebne składniki:
ryba - anioł morski
kwiat śmierci i eliksir młodości.
I zaczęła przygotowywać: Ambrozję - cudowne ciasto przywracające życie.
To babcia Emily, jako pierwsza miała go zasmakować.
Jadła milcząc. Nie wiedziała czego może się spodziewać po jego spożyciu. A jak jej jeszcze bardziej zaszkodzi? Z drugiej strony co może być gorszego od bycia umarlakiem?
Kiedy zjadła ostatni okruszek...
Jakaś ogromna siła uniosła ją do góry i napełniła światłem. To było prawdziwe światło życia!
Lily była kolejnym duchem "do naprawienia"
Widziała już, że jej córka Emily siedzi sobie spokojnie pod ludzka postacią, toteż jadła z mniejszym niepokojem.
A kiedy zjadła, również została porwana do góry, by po chwili wrócić na ziemię już jako prawdziwy człowiek (tzn. Sim)
I tak "nowo narodzone", starsze panie zaczęły korzystać z uroków życia od początku. cieszyły się z wszystkiego. Nawet upały im nie doskwierały. Ciągle powtarzały:
- Ale cudownie, wspaniale!
Alicja wyjawiła Emmie swój: "inny pomysł". Była nim studnia życzeń. Niestety wrzucone 1000 simel. okazało się być chyba "wyrzucone" , bo studnia nie spełniła jej życzenia.
Ale... Dała jej uprzejmie: kwiat śmierci.
- Przyda się! - zadecydowała Emma i dodała - Jutro idę na ryby!
Jak powiedziała, tak zrobiła. I to ze znakomitym efektem. Zaledwie po godzinie łowienia trzymała w ręce anioła morskiego. Zuch dziewczyna!
Jeszcze tego samego popołudnia zaserwowała Alicji ambrozję.
Jakież miny miały Lily i Emily, kiedy Alicja zjawiła się w postaci ludzkiej, pod jakuzzi, z zapytaniem:
- Cześć dziewczyny! Znajdzie się tu dla mnie miejsce?
Misja została wykonana z powodzeniem! Emma i Fryderyk mogą być z siebie dumni!
Wieczorem Alicja buszując po internecie przeczytała informację o... Oazie Zdrój. Dwa razy czytała tekst rolując go myszką z dołu do góry i odwrotnie. Oburzona wyłączyła komputer i przeszła gniewnym krokiem do salonu.
- Chcą wyburzyć mój rodzinny dom w Oazie Zdrój! - obwieściła
- Nigdy go nie widziałam - powiedziała Emma
- To musimy się pospieszyć zanim buldożery wkroczą do akcji! Rano jedziemy na wycieczkę!
I przeszła do drugiego pokoju, by oddać się wspomnieniom. Po chwili dołączyła do niej Emma.
- To ty jesteś na tym zdjęciu? - zapytała Emma
- Tak, ja i moja mama Nina...
- Dlaczego Nina nie mieszka tu z Wami?
- Coś się stało, cos się poplątało z mogiłami i... odeszła. Strasznie mi jej brakuje. Była taka dzielna. Zaczynała od zera.
- Tak, to akurat wiem! I to ona zaczęła całe to zamieszanie z porodami. Sto dzieci! Dobrze, że ja tego nie muszę kontynuować!
Rankiem wszystkie panie stawiły się w Oazie Zdrój. Tyle tylko, że...
Domu już nie było.
- Nie wierzę, że zaczęli burzyć akurat od mojego domu.- narzekała Alicja
W oczach miała łzy i cała trzęsła się ze zdenerwowania.
- To był cudowny dom. Moja mama budowała go od zera. Zbierała kamyki, łowiła ryby, malowała...
A wszystko to by stworzyć nam, swoim dzieciom, cudowny, rodzinny dom.
Alicja krzyczała coraz głośniej, była mocno poruszona.
- A teraz, teraz nie ma nic! Pusto! Moja biedna mamusia! Teraz pewnie przewraca się w grobie!
Emma, Emily i Lily patrzyły nieme na zrozpaczoną Alicję, kiedy gdzieś z oddali usłyszały:
- A może się nie przewraca!
Alicja stanęła, jak wryta. Głos się powtórzył:
- A może nie przewraca się w grobie!
Wszystkie, jak strzały zbiegły w kierunku rzeczki.
Stała tam kobieta. łowiła spokojnie ryby...
- Mama? - zapytała Alicja - Mamo, to ty?
- No pewnie. Jak widzisz nie przewracam się w grobie!
- Mamo! Jak się cieszę! Ale jak? Jak zdołałaś...
- Ja nie poskąpiłam studni. Wrzuciłam do niej całe ciężko uzbierane 5.000 tysięcy simelonów! I jestem! - wykrzyczała zadowolona Nina
- To niesamowite, wszystkie jesteśmy! I możemy zacząć żyć, jak chcemy! Bez tych wyzwań. Dostałyśmy drugą szansę! - cieszyła się Alicja
Wtedy zapadła cisza przerwana radosnym głosem Niny:
- Bo ja wiem... Mnie to się tam podobało to całe wyzwanie. tak się właśnie zastanawiam, czy nie... - uśmiechnęła się krnąbrnie pod nosem - Czy nie zacząć to wszystko od początku!
Emma wzięła głęboki oddech, spojrzała na Emily i zapytała:
- Ona żartuje babciu, prawda? Powiedz, że to żart.
Kochani, dziękuję Wam wszystkim za to, że mogłam gościć Was na moim blogu. Za każdy komentarz, za każdy sygnał, że ktoś to jednak czyta...
Dziękuję za wsparcie i za to, że po prostu byliście.
To była dla mnie niezwykła blogowa przygoda, podczas której poznałam (wirtualnie) cudowne Anioły! Jeszcze raz bardzo, bardzo:
Maja
The End!
Do zobaczenia w innych projektach!
Macie jakieś propozycje?
Piszcie śmiało w komentarzach.