piątek, 18 sierpnia 2017

146. Sebastian (64) Mikołaj (65) - POŻAR NA ZAMKU!

***
Bella opuszczała słoneczny Windenburg raczej z uczuciem zaciekawienia, jakież to będzie teraz jej życie, niżeli obawy.
Chciała jednak zapamiętać to miejsce, by w chwilach melancholii, mogła sobie ten widok odtwarzać w swojej głowie...


Jej nowym domem będzie zamek w Forgotten Hollow.





Kiedy dotarła na miejsce, stanęła przed schodami, wpatrując się w masywne drzwi wejściowe. Za nimi czekało na nią nowe życie.
Ciężko wzdychając wspięła się po schodach. Zastukała metalową kołatką. Po kilku minutach drzwi otworzyły się.
Stanęła w nich kobieta w długiej, czerwonej sukni. 
- Co tak późno?! - powitała ją z wyrzutem.
- Dobry wieczór - odpowiedziała jej Bella z równie stanowczym tonem - Mam na imię Bella. Z kim mam przyjemność?
To, jakże kulturalne, powitanie zbiło z tropu Dolores. Spojrzała na nią wzrokiem pełnym pogardy, krótko rzucając
- Dolores. Idź za mną, zaprowadzę cie do twojej komnaty.
"Komnaty?" pomyślała Bella
Zeszły wąskimi kamiennymi schodami do piwnic
Pomieszczenie to rzeczywiście trudno by nazwać pokojem. Określenie: komnata, pasowało lepiej. Nie było brzydkie. Może trochę surowe w wystroju, no ale, w końcu to zamek.
Nagle Bella wzdrygnęła się. Otoczyła ramiona rękami.
Dolores wiedziała, że to pewnie z zimna. 
- Rozpalę w kominku. Powinnaś nieco się przygotować przed spotkaniem z Mistrzem. Mama pewnie nie spakowała ci żadnej porządnej sukni?
Bella zaprzeczyła głową. Dolores wzdychnęła zażenowana.
- Przeczytaj tę książkę, chociaż z dwa pierwsze rozdziały.
Bella usiadła i przekartkowała książkę. Poczuła zapach farby drukarskiej. A po chwili jeszcze jakiś zapach. Spalenizny?
Tak, mały kawałek drewna wypadł z kominka wprost na dywanik i błyskawicznie zajął go ogniem.
Sekundę później

zaczął rozprzestrzeniać się na całą komnatę. Bella sięgnęła po gaśnicę by zatrzymać pożar.

Gorące języki ognia zaczęły parzyć jej delikatną skórę. Dolores jedynie panikowała.

Nagle z mgły wyłoniły się dwie postacie

- Na litość! Odsuń się kobieto! - krzyknął ten młodszy próbując zepchnąć Bellę w głąb pomieszczenia, gdzie nie było ognia.
Ale Bella ani myślała odpuścić. Im więcej gaśnic, tym lepiej! Wściekła nonszalanckim zachowaniem młodzieńca, odważnie stawiła czoła niebezpieczeństwu. 
Po kilku minutach pożar został całkowicie zażegnany.
Wszyscy zabrali się za sprzątanie bałaganu, jaki po nim pozostał. Dolores jako pierwsza wróciła do siebie. Tuż za nią wyszedł Mistrz upewniając się, czy jego córka jest cała i zdrowa. Nie miał jednak ochoty teraz z nią rozmawiać. Czuł się dziwnie osłabiony, senny.
Ostatni wychodził Edward
Coś tam mruczał pod nosem. Bella przysięgłaby, że powiedział: 
- Uparta koza!
Bezczelny! Coś czuła, że będą z nim kłopoty.


Wieczorem zdawała raport z całego dnia swojej mamie:
- Jestem tu kilka godzin a już się tyle działo! Tu wszystko jest inne... Ten zamek... Wiesz, to nie jest zwykły dom.





- A propos domu - przerwała jej Emily - Słyszałam, że mają wyburzyć nasz stary dom. Ma tam powstać jakiś nowy park rozrywki...

No i zaczęło się! Dziewczyny wspominały, śmiały się i żartowały aż w końcu obie sennie powiedziały:
- Dobranoc!




Emily tej nocy bardzo źle spała.
Śniła o swoim poprzednim domu, myląc przeszłość z teraźniejszością. Jakiś duch niespokojny opanował jej myśli.





Jeszcze dobrze księżyc nie położył się spać po całonocnej wędrówce po niebie, a Emily odwiedza swoje dawne kąty.
Rozpamiętywała dzień, w którym się wprowadziła:
i sama dzielnie urządzała każde pomieszczenie.
Pamiętała z jaką satysfakcją mogła powitać w swoim nowym domu Nowy Rok.



...
Taa... tak wiele się tutaj działo.






Emi przeszła do ogrodu.

Zajrzała przez okna. Wszystkie meble stały tak, jak je zostawiła. Wzruszona wytarła spływającą po policzku łezkę:
- Trzeba iść dalej.  Było - minęło!


Opuszczając starą posesję zauważyła przechodzącego nieopodal młodzieńca. Serce jej mocniej zabiło.
Ciekawe kto to?






To Wojciech Sas, nowy mieszkaniec Windenburga. 

Emi uśmiechneła się w duchu do siebie. Miała już gotowy plan:
Tak, on by się nadawał.








I tak niejaki Wojciech Sas zostaje:








Kolejnym tatusiem naszego wyzwania.
W kolejnym simowym dniu mamy odwiedziny poprzedniego tatusia. Emily była nieco zaskoczona. Rzadko tatusiowie odwiedzają swoje pociechy. Danny chciał uczestniczyć w pierwszych urodzinkach swojego synka Łukasza.
Kiedy maluch wyskoczył z kołyski wprost w silne ramiona swojego taty, ten przez chwilę oderwał się od rzeczywistości. Spojrzał z miłością na synka i na Emily i przez chwilę pomyślał:
"Gdybyśmy mogli być normalną rodziną..."
Ale, jak sami wiecie, w tym challenge'u nie ma nic normalnego!


Tymczasem, co tam słychać u naszej Mileny?

Jak pamiętacie, na kilka dni zatrzymała się u niej Lily.





- Późno wczoraj wróciłaś - zauważyła Milena pełna nadziei, że zachęci tym stwierdzeniem swoją kuzynkę do zwierzeń.
Ta jednak skupiła się na małej Oliwce
- Jaka ona jest słodziutka - zmieniła temat
Mila nie dawała za wygraną 
- Coś ostatnio dużo rozmawiasz przez telefon. Dzwoni ciągle nawet w nocy... Pewnie to ten twój pan doktor?
- Po pierwsze to nie żaden"mój" pan doktor, bo leczę się u doktor Marii. Po drugie: nie dzwoni w nocy, tylko późnym wieczorem a po trzecie rozmawiam nie tylko z nim. Ostatnio przegadałam prawie dwie godziny z twoją mamą.
- Tak, moja mama ma mistrza świata w długości rozmów - przyznała jej Mila i dodała - To co? Gotowa na przemianę chrześnicy?
- No masz! Dajesz!
Po chwili z kołyski wyskoczyła maleńka blondyneczka.
Radość całej rodziny! Dyplomowana przylepa!


Kiedy Adam wrócił z pracy na widok Mili usmiechnął się:
- Ooo! Moja żonusia upiekła moje ulubione paluchy chlebowe!
- Tak, ale dopiero na kolację! Teraz czas na obiad.




- Czy mówiłem ci dzisiaj, że cię kocham?
- Nie, nie przypominam sobie - odrzekła, ale nie padły już żadne dodatkowe słowa...
Podczas obiadu Milena opowiadała Adamowi o Lily.
- Myślę, że czuje się znacznie lepiej. Nasza mała wprost przepada za swoją ciocią.
Potem przez chwilę wspominali swoją podróż poślubną. Mila czuła się naprawdę szczęśliwa. Wciąż czuła motylki w żołądku. Tak, jak kiedyś:

kiedy zobaczyła go, po raz pierwszy.

Tak bardzo chciałaby, żeby i Lily znalazła swoją drugą połówkę.
Chyba całkiem niepotrzebnie się zamartwiała...
A u nas...
Po kilku dniach na świat przychodzą bliźniaki. Chłopcy (znowu!): Sebastian i Mikołaj.
Nie zdążyliśmy zaglądnąć do Leny. Obiecuję, że zrobimy to w kolejnym odcinku. Musimy! Ponieważ:



Lena po powrocie do domu dokonuje niezwykłego odkrycia!








Cdn.

Miłego weekendu Kochani. Pozdrawiam Was cieplutko i śle w Waszą stronę dużo dobrej, pozytywnej energii!









5 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że Bella długo tam nie pomieszka. Jestem ciekawa co ty dalej mywyślisz. Oliwcia jest śliczna. Znowu chłopcy.. Pecha z nimi masz. Mogę mieć imienniczke w twoim wyzwaniu (Olga)? Poza tym zapraszam na mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kochana! Oczywiście chętnie nazwę jedną z kolejnych dziewczynek (o ile wreszcie się urodzi dziewczynka!) Twoim imieniem. Podaj mi może kolor i długość włosów i kolor oczu, to będzie taka Twoja podopieczna w moim wyzwaniu. Miłego weekendu:)

      Usuń
    2. Maju, więc ja mam ciemne brązowe włosy trochę za ramiona i piwne oczy. Mam nadzieję, że nie będzie msz miała z tym problemu :3

      Usuń
  2. Biedna Bella co prawda mieszka w zamku ale daleko temu zamkowi do palacu prawdziwej ksiezniczki :D Mam nadzieje ze jakos sie odnajdzie I nie bedzie sobie w kasze dmuchac! tylko bedzie soba I moze ich jakos naprostuje w tym zamku haha ^^ Lily chyba coraz lepiej sie, czuje jak widac zajmowanie sie dziecmi jej bardzo sluzy <3 Mala Oliwka jest taka kochana a jej rodzice cudnie o nia dbaja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Oliwka to mały słodziaczek. Będziemy czasami do niej zaglądać. Co do Belli, to jeszcze kilka ciężkich chwil ją będzie czekać... Buziaki:)

      Usuń