piątek, 23 lutego 2018

167. Król i Królowa Balu...


Odcinek, w którym Jane poznaje Karola Bingley a Lizzy zostaje odrzucona przez Pana Darcy!
Tak! Lizzy poznaje "Dumnego" Pana Darcy!
***
Majątek Longbourn w hrabstwie Hertfordshire, to miejsce niezwykłe... Tak, jakby...
- Tu normalnie zatrzymał się czas! - stwierdziła Lizzy. 
Jane ogarnęła wzrokiem hall dodając
- I to z jakieś dwieście lat temu.
Zwiedzały swój nowy dom niczym muzeum. W pewnym momencie usłyszały dzwonek u drzwi wejściowych.
 To Charlotta Lucas przyszła powitać nowych sąsiadów.
Lizzy zaprosiła koleżankę do saloniku. Charlotta niezwykle miła i otwarta osoba szybko poinformowała nowych sąsiadów o wszystkich nowościach i ploteczkach z okolicy. Najważniejsze z tego wszystkiego były dwie informacje:

- Nie tylko wy jesteście naszymi nowymi sąsiadami! Podobno Netherrfield Park został wynajęty. Wprowadził sie tam niejaki Karol Bingley, niezwykle bogaty chłopak w naszym wieku! Wraz z siostrą ma pojawić się na naszej studniówce!
- Studniówce?! - zapytały niemal jednocześnie Jane z Lizzy
- Taaak - potwierdziła Charlotta - No wiecie: polonez, niezły DJ, paskudne przekąski i oczywiście wybór królowej i króla balu!
A potem to już były same pytania i odpowiedzi na temat szkoły, lokalnych zwyczajów i zbliżających się imprez.
Tego wieczoru Jane przyszła do sypialni Lizzy wyraźnie zatroskana:
- Wiedziałam, że jeszcze nie śpisz.
Lizzy spojrzała na siostrę zatroskana
- Wszystko  w porządku, Jane? - zapytała
- Taaak, chyba... Czy nie wydaje ci się, że tutaj rządzą się jakieś przestarzałe reguły: posag, pochodzenie, majątek... Tymczasem my...
- Jedyne co posiadamy - dokończyła Lizzy - To nasz urok osobisty! 
Zaśmiała się nieco sztucznie, bo z całą tą sytuacją wcale jej nie było do śmiechu.
Dziewczyny poszły do szkoły z mieszanymi uczuciami. Zupełnie niepotrzebnie. Obydwie szybko zyskały sympatię nowych kolegów i koleżanek. Nowy właściciel Netherfield Park nie pojawił się jeszcze w liceum.
Tymczasem nadszedł piątek : dzień balu.
Klasa podzieliła się na grupy walcząc o tytuł najlepszych tancerzy. Trzeba przyznać, że grupa Jane wymiatała.
Jednak to ekipa Lizzy otrzymała najgłośniejszy aplauz. Aplauz, który nagle ucichł, kiedy w drzwiach pojawili się
Oni. Trójka nieznajomych.
Nagle tancerze przestali tańczyć patrząc na nowo przybyłych. Charlotta szybko przebiegła za plecy Lizzy. Nagle obok niej stanęła też Jane.
- Ta ruda para - szeptała Charlotta - To rodzeństwo Bigley: Karolina i Karol.
- A ten drugi? - zapytała również szeptem Lizzy
- To Mark Darcy. Najlepszy przyjaciel Bingleya. Mówi się, że jest trzy razy bogatszy od Karola! Czyż nie jest przystojny?
Zapytała raczej retorycznie. Jednak Lizzy nie mogła sobie odpuścić komentarza:
- Rzeczywiście jest! Tyle tylko, że nie byłby tak przystojny, gdyby nie był aż tak bogaty!
Wszystkie trzy zaśmiały się głośno. Muzyka na nowa zabrzmiała a na parkiet wkroczyła kolejna grupa tancerzy.
Nie minęło pół godziny, kiedy Karol zjawił się przed siostrami Scott przedstawiając się i prosząc Jane do tańca.
Elizabeth zauważała, że Jane, lekko się rumieniąc, chętnie zgodziła się zatańczyć z Bingleyem.

Który od tego momentu stał się jedynym partnerem tego wieczoru.



Wirowali w rytm coraz to dziwniejszej muzyki, tworząc idealnie zgraną parę na parkiecie.
Od czasu do czasu wychodzili zaczerpnąć świeżego powietrza, by po chwili znów
połączyć swoje dłonie w tanecznym układzie.
Muzyka spowolniała... Uczniowie zaczęli łączyć się w pary. A, że chłopców było znacznie mniej niż dziewcząt Lizzy została sama. Usiadła przy stoliku obserwując tańczących. Po chwili dosiadła się do niej Jane. Nie chciała by siostra spędziła resztę wieczora sama
- Dobrze się bawisz? - zapytała Jane
- Nie tak dobrze, jak ty moja kochana - odpowiedziała Lizzy 
Zauważyła, jak coraz bliżej ich stolika przesuwają się Karol z Markiem. W końcu byli już tak blisko, że mimo muzyki doskonale słychać było ich rozmowę.
- Dlaczego nie tańczysz? - zapytał Karol
Mark wzruszył ramionami.
- Wiesz, że nie znoszę tańczyć z nieznanymi partnerkami. Nie ma na tej sali żadnej interesującej partnerki. No chyba, że Jane...
- Tak! - poparł słowa Marka Karol - To prawdziwy Anioł! Ale spójrz tam siedzi jej siostra. Też niczego sobie...
Mark spojrzał w kierunku stolika bliźniaczek. 
- Jest znośna - powiedział. Jednak zaraz dodał - Ale nie dość ładna, by mnie skusić.
Elizabeth słyszała każde słowo. Na szczęście miała dystans do siebie i dużą dozę poczucia humoru.


Opowiadając o całej tej sytuacji Charlocie śmiała się traktując to wydarzenie z przymrużeniem oka. Jednak pozostał pewien niesmak.

Na szczęście wieczór chylił się ku końcowi.



Komisja wyborcza zaczęła przygotowywać ogłoszenie królewskich zwycięzców tego wieczora. Młodzież wykonała jeszcze ostatni wspólny taniec: raz, dwa ...
kiedy to rozbrzmiały werble.
Z głośników padły jakże miłe słowa:
Panie i panowie! Miło nam ogłosić, że królem i królową balu zostali:
Jane Scott i Karol Bingley. Gratulujemy i zapraszamy królewską parę na parkiet!

Elizabeth aż zagwizdała z zachwytu wprawiając z zakłopotanie swoim zachowaniem koleżanki z tzw. wyższych sfer. Nieważne! Jane i Karol! Patrzysz na nich i wiesz, że między nimi już coś zaczyna się dziać...
Siostry po powrocie do domu usiadły na ławeczce. Były tak podekscytowane, że i tak pewnie by nie zasnęły.
- Jane, cała promieniejesz! Chyba pan Bingley zawrócił ci w głowie. Podoba ci się, prawda?
- Jest najmilszą osobą, jaką znam...
Uśmiechnęła się i zarumieniła.
- A ty, jak znosisz odrzucenie przez pana Darcy? Nie powinien był tak powiedzieć.
- Tak, nie powinien... "Nie dość ładna bym się skusił..."
Dziewczyny przytuliły się do siebie. Dopiero teraz poczuły, jak zrobiło się chłodno. Czas wrócić do do domu...
Zbliżają się urodziny Charlotty. Kolejna impreza. Impreza na której Lizzy pozna...

Cdn.













sobota, 10 lutego 2018

166. Nowy dom... Zupełnie inne życie!

Witajcie Kochani w moich skromnych blogowych progach...
Tak... Trochę się w naszej rodzince narobiło.
Jest z nami Emily! Ale okazuje się, że dziewczyny są bez środków do życia i właściwie... Bez domu!

***
Sytuacja finansowa dziewczyn rzeczywiście nie była wesoła, jednak... było pewne wyjście.
 Po wylewnych powitaniach, uściskach i łez wzruszenia, przyszedł czas na poważną rozmowę. Emily przyznała, że już dawno zaprzestała zbierać plony, które pozwalały utrzymać dom. Nie wspominając już o malowaniu obrazów.
Córki tylko dziwnie uśmiechały się nie mogąc pojąć, jak ich własna mama mogła to zrobić. Zresztą obie doskonale czuły się tutaj, w domu babci i prababki, więc trudno.
Tylko, że...
Jest pewne ale...
- Na razie możemy przecież mieszkać tutaj. - stwierdziła Lizzy
- Niestety, nie możesz - powiedziała stanowczo Emily - Ale nie martw się! Jeszcze dzisiaj zadzwonię do twojego dalekiego kuzyna Williama Collinsa. Wiem, że ma do dyspozycji całkiem niezłą posiadłość. Sam mieszka na plebani, bo jest pastorem. Myślę, że chętnie udostępni ci wolną rezydencję.
- Ale... Przecież babcia wyraźnie powiedziała, że możemy tu zostać przez jakiś czas!
Upierała się Lizzy.
- No własnie, przez jakiś czas... To nie byłoby zgodne z zasadami wyzwania.
- Yyy... czego?
I własnie wtedy nasza Elizabeth dowiedziała się o swojej misji. O tym, że zostanie kolejną Simmamą.
Biedna, niczym gąbka, wchłonęła informacje związane z całym tym dziwnym wyzwaniem ale w głowie miała tylko:
To ile tych dzieci mam niby urodzić?

Radość powrotu mamy, perspektywa posiadania nowego domu, nic nie było w stanie stłumić uczucia beznadziejności. Los sam napisał dla niej życiorys.




Jane pocieszała siostrę
- Lizzy, dasz radę kochana! Zobaczysz wszystko się ułoży.
Jednak teraz świat Elizabeth stanął do góry nogami. Nic nie było takie, jakie być powinno.

Kiedy dziewczyny poszły do szkoły, Emily napisała do pana Collinsa.
Na odpowiedź nie musiała długo czekać.
Pan Collins chętnie udostępni swoją rezydencję, ale pod jednym warunkiem:
- Nie można w niej przeprowadzać żadnych zmian. Ma pozostać urządzona w stylu XIX w. Anglii.


Emily od razu posłała Danny'ego po klucze i w celu załatwienia wszelkich formalności związanych z wynajmem. Jeszcze chwilkę pozachwycała się rezydencją Longbourn, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi wejściowych. Pospieszyła by je otworzyć.
Kiedy dobiegła do nich zobaczyła zapłakaną Majkę i swoje najmłodsze wnuczęta.
To właśnie wtedy dowiedziała się, że nad ranem odeszła z simowego świata Milena. Smutna wiadomość przyszła tak nieoczekiwanie.
Pocieszała wnuczkę,  sama potrzebując pociechy.
Kochała swoją pierworodną córkę tak bardzo...
Pytała, czy może jakoś pomóc.
- Może zamieszkasz tutaj z nami?
- Nie babciu, dziękuję. Oliwia już przygotowała dla mnie pokój.
- Trzymaj się dzielnie kochanie. Jak tylko będziesz czegoś potrzebować...
- Tak, wiem, dziękuję. Muszę już lecieć...
Emily patrzyła za wychodzącą wnuczką z bolącym sercem.
Maluchy nie dały jednak popaść w otchłań rozpaczy żadnej z babć. Może to i dobrze.
Babcie od razu zabrały się za naukę chłopców. I trzeba przyznać: zrobiły to doskonale.
Jeszcze tego samego dnia mogły urządzić bliźniakom urodziny.
A po hucznej imprezce...
Danny przyjechał zabrać wszystkich do nowego domu położonego w hrabstwie Hertfordshire. Już sam widok tego miejsca zapowiadał zupełnie inne życie.
To tutaj rozpocznie się kolejny etap naszego wyzwania. To tutaj będziemy świadkami jednej z najpiękniejszych historii miłosnej w iście angielskim stylu!
Cdn.

piątek, 9 lutego 2018

INFO!

Kochani,
w związku z wyjazdem dzisiejszy post pojawi się w nieco późniejszym terminie.
Już zapowiadam, że będzie nowy dom i nowa przyjaciółka...
Za opóźnienie przepraszam!

Trzymajcie się Kochani cieplutko:)

Maja (Maikka)

piątek, 2 lutego 2018

165. Nastoletnie bankrutki

***
Życie w rodzinie Scott płynie dalej...
Podczas gdy Aleksander i Miłosz wciąż gościli w domu Mili w Windenburgu.
Ich starsze siostrzyczki: Jane i Elizabeth próbowały zadomowić się w domu babci w Wierzbowej Zatoczce
I chociaż do pełnego rozpieszczenia brakowało im jedynie ptasiego mleczka, obie tęskniły za swoim domem w Barnacle Bay.
A propos
Do domu w Barnacle Bay jechał własnie Danny.
Wracał ze spotkania z prawnikami. Odczytano testament Emily a jej księgowy przedstawił sytuację finansową zmarłej.
Nie było dobrze!






I chociaż Danny sumował, podliczał, odejmował i od nowa... Nie chciało wyjść inaczej: Emily nie miała pieniędzy! Mało tego, dom był zadłużony a w kartonach po butach leżały jeszcze niezapłacone rachunki. Dla Danny'ego to był szok. Lada moment przyjdzie komornik zająć dom. Po sprzedaniu dóbr ruchomych może uda się jakimś cudem wyjść na zero.
Co powie dziewczynkom? 
Musiał poinformować o całej tej sytuacji Lily
- Co mam im powiedzieć? Nie mogę ich zawieść? One są przekonane, że zaraz po przyjęciu urodzinowym wrócą do swoich pokoików, w swoim domu...
Lily spokojnym głosem powiedziała:
- Danny, musisz powiedzieć im prawdę. Na razie zostaną tutaj a potem coś wymyślimy.
Tymczasem nic nie przeczuwające bliźniaczki z radością poinformowały swojego tatę o imprezie urodzinowej.
Jane zaprosiła go w niezwykle uroczy i kulturalny sposób na tort urodzinowy, podczas gdy Lizzy najchętniej by wykrzyczała:
"Cześć tato, to my, twoje córki jeśli nas jeszcze pamiętasz. Mamy dziś urodziny i byłoby miło gdybyś nas raczył odwiedzić. I nie, nie kłopocz się, nie chcemy żadnych prezentów. W końcu już kiedyś nam dałeś skrzypce. To wystarczy..."
Jednak Jane nie pozwoliła na to. Lizzy była niepocieszona. 
Przyjęcie zorganizowano na ogrodzie. Piękne dekoracje i pyszne torty - to dzieło babci i prababci.
Dziewczynki poprosiły o to by poczekano z imprezą:
- Zaraz powinien dołączyć do nas nasz tata - tłumaczyła Jane.
- Oczywiście, zaczekamy - powiedział Danny i głośno krzyknął w kierunku Lily i Alicji - Spokojnie, siedźcie jeszcze. Czekamy na Karima!
Kiedy się wreszcie zjawił tata dziewczynek, jak zawsze w bardzo dopasowanej do okazji stylówce, zaczęło się.
Najpierw świece zdmuchnęła Jane.






Druga: Lizzy.
Miała tylko jedno marzenie związane z mamą. Nie ma jednak szans, na jego spełnienie...

Dziewczynki w jednej chwili stały się nastolatkami.





I chociaż naszą kolejną Simmamą jest Elizabeth, to Jane okrzyknięto Rodzinną Królową Piękności! A Lizzy jak najbardziej się z tym zgodziła.
- Jest nie tylko najpiękniejszą, ale i najlepszą osobą jaką znam. Jest taka dobra!
Babcia pokroiła tort. Wraz z Dannym i wnuczkami usiadła by powspominać stare, dobre czasy. Tylko Jane wsłuchiwała się w te historie. Lizzy bacznie przyglądała się Danny'emu. Cos jej nie pasowało. Bo o ile Jane cechowała uroda, nasza Elizabeth była bystra i spostrzegawcza.

- Czy wszystko w porządku, Danny?
Zapytała
- Taaak... - niemrawo odpowiedział Danny wbijając widelczyk w kolejny kawałek tortu.
- Chyba jednak nie do końca.- nie odpuszczała Lizzy
- Porozmawiamy później - odpowiedział i włożył do ust solidny kawał ciasta.

Kiedy Karim, jedyny gość na naszej imprezie, pożegnał się, Lizzy wróciła do tematu. 
Zapadał zmierzch, zrobiło się chłodno. Lily zaproponowała żeby wszyscy usiedli przy palenisku. Rozpaliła ognisko. Zabłysły lampiony.
I właśnie w tak cudownej atmosferze przyszło Danny'emu powiedzieć dziewczynkom straszną rzecz:
Nie maja domu, nie maja pieniędzy, nie mają nic!
Złapał się w pół. Nie czuł się najlepiej. Ale kto by się czuł, musząc obwieścić tak młodym dziewczynom, taką prawdę?
Lizzy coś mamrotała rozzłoszczona, a Jane była przekonana, że:
- Wkręcasz nas? Prawda?
- Chciałbym, ale nie. Tak wygląda nasza sytuacja.
- Słuchajcie dziewczynki - wtrąciła się Lily - Na razie będziecie mieszkać tutaj. Wynajmiemy innych prawników, sprawdzimy wszystko. Pośpiech i nerwy są teraz niewskazane!
Lizzy wstała. Zrobiło jej się gorąco i to nie od płomieni z ogniska. Zaraz potem wstała Jane i pobiegła na mogiłę mamy.
Cicho załkała pytając:
- Mamo, co się dzieje? Jesteśmy nastoletnimi bankrutami! Tak bardzo jesteś nam teraz potrzebna...

Na początku Lizzy zachowywała spokój, ale po chwili i ona wybuchła płaczem.
Usiadły na kamiennej ławeczce.



- Oj mamo, gdybym tylko wiedziała, że tak potoczy się nasz los... Miałam ci zadać tyle pytań. Kto mi teraz na nie odpowie?
Nagle powiał delikatny wietrzyk. Lizzy przysięgła by, że wyczuwała nutkę perfum J'adore.
Zza mogiły wyłoniła się jakże znana im postać i powiedziała:
- Może jednak ja spróbuję ci na nie odpowiedzieć.
Czy to możliwe, że właśnie spełniło się urodzinowe życzenie Lizzy?

Cdn.