piątek, 2 lutego 2018

165. Nastoletnie bankrutki

***
Życie w rodzinie Scott płynie dalej...
Podczas gdy Aleksander i Miłosz wciąż gościli w domu Mili w Windenburgu.
Ich starsze siostrzyczki: Jane i Elizabeth próbowały zadomowić się w domu babci w Wierzbowej Zatoczce
I chociaż do pełnego rozpieszczenia brakowało im jedynie ptasiego mleczka, obie tęskniły za swoim domem w Barnacle Bay.
A propos
Do domu w Barnacle Bay jechał własnie Danny.
Wracał ze spotkania z prawnikami. Odczytano testament Emily a jej księgowy przedstawił sytuację finansową zmarłej.
Nie było dobrze!






I chociaż Danny sumował, podliczał, odejmował i od nowa... Nie chciało wyjść inaczej: Emily nie miała pieniędzy! Mało tego, dom był zadłużony a w kartonach po butach leżały jeszcze niezapłacone rachunki. Dla Danny'ego to był szok. Lada moment przyjdzie komornik zająć dom. Po sprzedaniu dóbr ruchomych może uda się jakimś cudem wyjść na zero.
Co powie dziewczynkom? 
Musiał poinformować o całej tej sytuacji Lily
- Co mam im powiedzieć? Nie mogę ich zawieść? One są przekonane, że zaraz po przyjęciu urodzinowym wrócą do swoich pokoików, w swoim domu...
Lily spokojnym głosem powiedziała:
- Danny, musisz powiedzieć im prawdę. Na razie zostaną tutaj a potem coś wymyślimy.
Tymczasem nic nie przeczuwające bliźniaczki z radością poinformowały swojego tatę o imprezie urodzinowej.
Jane zaprosiła go w niezwykle uroczy i kulturalny sposób na tort urodzinowy, podczas gdy Lizzy najchętniej by wykrzyczała:
"Cześć tato, to my, twoje córki jeśli nas jeszcze pamiętasz. Mamy dziś urodziny i byłoby miło gdybyś nas raczył odwiedzić. I nie, nie kłopocz się, nie chcemy żadnych prezentów. W końcu już kiedyś nam dałeś skrzypce. To wystarczy..."
Jednak Jane nie pozwoliła na to. Lizzy była niepocieszona. 
Przyjęcie zorganizowano na ogrodzie. Piękne dekoracje i pyszne torty - to dzieło babci i prababci.
Dziewczynki poprosiły o to by poczekano z imprezą:
- Zaraz powinien dołączyć do nas nasz tata - tłumaczyła Jane.
- Oczywiście, zaczekamy - powiedział Danny i głośno krzyknął w kierunku Lily i Alicji - Spokojnie, siedźcie jeszcze. Czekamy na Karima!
Kiedy się wreszcie zjawił tata dziewczynek, jak zawsze w bardzo dopasowanej do okazji stylówce, zaczęło się.
Najpierw świece zdmuchnęła Jane.






Druga: Lizzy.
Miała tylko jedno marzenie związane z mamą. Nie ma jednak szans, na jego spełnienie...

Dziewczynki w jednej chwili stały się nastolatkami.





I chociaż naszą kolejną Simmamą jest Elizabeth, to Jane okrzyknięto Rodzinną Królową Piękności! A Lizzy jak najbardziej się z tym zgodziła.
- Jest nie tylko najpiękniejszą, ale i najlepszą osobą jaką znam. Jest taka dobra!
Babcia pokroiła tort. Wraz z Dannym i wnuczkami usiadła by powspominać stare, dobre czasy. Tylko Jane wsłuchiwała się w te historie. Lizzy bacznie przyglądała się Danny'emu. Cos jej nie pasowało. Bo o ile Jane cechowała uroda, nasza Elizabeth była bystra i spostrzegawcza.

- Czy wszystko w porządku, Danny?
Zapytała
- Taaak... - niemrawo odpowiedział Danny wbijając widelczyk w kolejny kawałek tortu.
- Chyba jednak nie do końca.- nie odpuszczała Lizzy
- Porozmawiamy później - odpowiedział i włożył do ust solidny kawał ciasta.

Kiedy Karim, jedyny gość na naszej imprezie, pożegnał się, Lizzy wróciła do tematu. 
Zapadał zmierzch, zrobiło się chłodno. Lily zaproponowała żeby wszyscy usiedli przy palenisku. Rozpaliła ognisko. Zabłysły lampiony.
I właśnie w tak cudownej atmosferze przyszło Danny'emu powiedzieć dziewczynkom straszną rzecz:
Nie maja domu, nie maja pieniędzy, nie mają nic!
Złapał się w pół. Nie czuł się najlepiej. Ale kto by się czuł, musząc obwieścić tak młodym dziewczynom, taką prawdę?
Lizzy coś mamrotała rozzłoszczona, a Jane była przekonana, że:
- Wkręcasz nas? Prawda?
- Chciałbym, ale nie. Tak wygląda nasza sytuacja.
- Słuchajcie dziewczynki - wtrąciła się Lily - Na razie będziecie mieszkać tutaj. Wynajmiemy innych prawników, sprawdzimy wszystko. Pośpiech i nerwy są teraz niewskazane!
Lizzy wstała. Zrobiło jej się gorąco i to nie od płomieni z ogniska. Zaraz potem wstała Jane i pobiegła na mogiłę mamy.
Cicho załkała pytając:
- Mamo, co się dzieje? Jesteśmy nastoletnimi bankrutami! Tak bardzo jesteś nam teraz potrzebna...

Na początku Lizzy zachowywała spokój, ale po chwili i ona wybuchła płaczem.
Usiadły na kamiennej ławeczce.



- Oj mamo, gdybym tylko wiedziała, że tak potoczy się nasz los... Miałam ci zadać tyle pytań. Kto mi teraz na nie odpowie?
Nagle powiał delikatny wietrzyk. Lizzy przysięgła by, że wyczuwała nutkę perfum J'adore.
Zza mogiły wyłoniła się jakże znana im postać i powiedziała:
- Może jednak ja spróbuję ci na nie odpowiedzieć.
Czy to możliwe, że właśnie spełniło się urodzinowe życzenie Lizzy?

Cdn.

4 komentarze:

  1. Ojeju urodzinowa magia! Inaczej tego nie mogę nazwać <3 Dziewczynki wyrosły na piękne simki mam nadzieję że mimo tego trudnego czasu będą dla siebie wielkim wsparciem i że razem jakoś przejdą przez ten kryzys. Zresztą maja wspaniała rodzinę koło siebie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Kochana! Fajnie, że wpadłaś! Troszke sie porobiło... Ale tak to jest, jak simmama - jedyna dorosła w rodzinie ani nie maluje, ani nie pielęgnuje ogrodu... W końcu środki sie skończyły. Zobaczymy co będzie dalej. Pozdrawiam Cię cieplutko:)

      Usuń
  2. Jeju, ale się narobiło... Chyba muszę się cofnąć w nadrobieniu czytania postów. Rodzina Scot rządzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Chociaż ten właściwy wątek zacznie się od odcinka 166. To tak, jakby nowy tom, rozdział historii rodziny Scott.

      Usuń