piątek, 17 sierpnia 2018

186. JESIEŃ - Mamy już 100 dzieci!

Witajcie w moim simowym świecie.
Dzisiaj trochę przyspieszamy. Dlatego też z góry przepraszam za tak długi post. Jednak nie chciałam go dzielić na części, bo ile można pisać o kolejnej porze roku.
 Dzisiejszy post jest wyjątkowy, bo rozpoczyna zamknięcie całego wyzwania. Ale spokojnie, jeszcze zostało nam kilka wątków do rozwiązania i kilka spraw do załatwienia.
Pierwszy dzień jesieni przywitał nas słoneczkiem, smacznym śniadankiem i ...
Porodem.
Na świat przychodza bliźniaki:
Izabella (97) i Filip (98)
Izabella Knightley, Filip Elton - "Emma" Jane Austen
Tak więc, udało się! Mamy kolejną parę bliźniąt.
Lizzy wyciąga jesienne dekoracje. W tym dziwnego stracha na wróble. Naprawdę dziwnego.
A że jest to dzień nowej umiejętności, Lizzy próbuje swoich sił w łowieniu ryb. I wiecie co? dzisiaj wszystkie umiejętności "wchodzą" znacznie szybciej. Tak więc po zaledwie kilkunastu minutach Lizzy ma na koncie całkiem niezłe wyniki i kilka ryb!
Szybkie zdobywanie umiejętności dotyczy wszystkich simów. Tych małych również. Zatem w drugim dniu jesieni mogliśmy spokojnie przeprowadzić zmianę wieku Harriet i Frankowi. Na ich urodzinkach nie zabrakło ich taty, który spędził z nami całe poniedziałkowe popołudnie i wieczór.
Tak upłynął nam drugi dzień jesieni.
Trzeci dzień jesieni - przyniósł nam załamanie pogody.
A to pech.
Właśnie tego dnia Lizzy zaplanowała kolejną ciążę. Tik, tak... nie ma czasu! Nie ma to to tamto!
Udała się zatem do parku. Strzeliła tym swoim śmiesznym łukiem amora w barmana i...
Udało się. Ta to ma mistrza w zachodzeniu ciążę. Program 500 plus by się przy niej załamał!

Po powrocie zastaje swoją córeczkę , Fanny, bardzo zadowoloną z siebie. Nic dziwnego. Młoda przyniosła szóstkę. Czas na tort, mamo!







Fruuu...
I staje się nastolatką. Przypomina mi jakąś aktorkę, tylko nie umiem skojarzyć którą. Wybaczcie mi, to pewnie już ten wiek...





Środa - Czwarty dzień jesieni 
Kalendarz: urodzinki maluszków!
Które wyskakują z kołysek wprost w ramiona swojej mamusi. Filip i Izabella były chyba najmniej płaczącymi maluszkami. No chyba, że miałam wyciszone słuchawki... Co już mi się kiedyś zdarzyło. Ups
Czwartek - Piąty dzień jesieni.
Burza, deszcz z piorunami, chłód i ... Święto Zbiorów
No i tam taki mały problemik.
A właściwie: problemiki. Strasznie upierdliwe gnomy. Na początku się wzruszyłam: O jakie słodziaki! Potem się jorgnęłam, ze mam im cos dać. No i nie wszystko im się podoba. Wtedy są wkurzone i mają ogniste chmurki nad główkami. I musimy ich błagać o wybaczenie. A na koniec dnia okaże się, ze te małe stwory porozrzucają po całym domu torebki z nasionami. Nie polubiliśmy się chyba za bardzo.
Za to pogoda mnie powaliła. Mnie! Po raz pierwszy w tym dodatku.
Popatrzcie: jaka tęcza! Jest pięknie!
No dobra wracamy...
Fanny wkracza w dorosłość. 
A Lizzy wydaje:










Wystawne przyjęcie. Oznajmiając dzwonkiem:
- Chodźcie no tutaj, mamy indyka!
No i przyszli. I zjedli.






Po kolacji Lizzy znajduje Jane w pokoiku dziecięcym. 
Jane, jak zawsze pogodna, ale nieco zamyślona, wolała towarzystwo maluchów. Tutaj nikt nie zadawał głupich pytań z cyklu:
- A nie wiesz, co tam u Bingleya słychać? Miałaś od niego jakieś wieści?
Na koniec dnia Jane dziękuje Lizzy za zaproszenie. Elizabeth obejmuje siostrę i powtarza, już kiedyś wypowiedziane słowa:
- Obiecuję ci, już niedługo wszystko się ułoży. Wyjedziemy na wycieczkę. Zobaczysz, będzie super.
A w piątek, w szóstym dniu jesieni...
Zaczyna się poród. I... Rodzą się bliźnięta! Jej!
Fryderyk (99) 
Fryderyk Wentwork "Perswazje" Jane Austen
oraz:

Emma! Nasze setne dziecko wyzwania! Jej!
No wiadomo: Emma po "Emmie" Jane Austen. O jejku, ale się cieszę!
Popołudniu przyszedł czas na... Cukierek albo psikus.
I tutaj od razu powiem, że słabo. Otóż nasze dzieci nie maja między sobą takiej interakcji a żadne inne dziecko nas z tej okazji nie odwiedziło. Zatem skreślam to wydarzenie z kalendarza.
Jednak trzeba przyznać, że mało kto gościł na swoich urodzinach: księżniczkę Laię czy Mistrza Yodę... He he
W każdym razie Frank i Harriet stają się nastolatkami i już w poniedziałek pójdą do liceum.
Tymczasem...
Jesień zbliża się ku końcowi, nastaje siódmy, ostatni dzień jesieni.
Lizzy urządza Upiorne Przyjęcie, na którym Izabella i Filip stają się małymi dziećmi. W tym dniu wycinaliśmy dynie, piliśmy kolorowe napoje. Jedliśmy upiorne ciasteczka i cieszyliśmy się obecnością bliskich.
Pod koniec imprezy Jane powiedziała Lizzy:

- Widziałam się dzisiaj z Wikhamem. Pytał co u ciebie...
- O, to miłe z jego strony, że mnie jeszcze pamięta!
- Podobno wybiera się wraz z całym regimentem do Brighton.
- I dobrze, im dalej tym lepiej...





Niestety, nie była to jedyna informacja dotycząca tego miasta...
- Nie zgadniesz gdzie wybiera się Lidia - zapytała Ula, przebrana w piękny kostium wróżki
- O, już prawie o niej zapomniałam - odpowiedziała Lizzy - Nic się nie działo, spokój...
- Taaa... święte słowa - potwierdziła Ula i wypaliła - Lidia jedzie do Brighton!
- Co? Przecież tam będzie stacjonował cały pułk wojska!
- Nie wierzę Uleńko, żeby dziadek się na to zgodził. Lidia i cały pułk wojska... Przecież ona będzie kokietować wszystkich kawalerów. Nie, nie wierzę żeby tak miało być...

Niestety, tak właśnie było!

PS.
I jeszcze jedno! Lizzy po tych wszystkich porodach nieco straciła na urodzie. Co powiecie na jej niesamowitą metamorfozę. Może wyślemy ją na siłownię, obetniemy jej na krótko włosy... 











5 komentarzy:

  1. Uwielbiam twoje metamorfozy simek! Początek końca ;-; Przykro trochę, tyle czasu czytania tego bloga i tu nagle zbliża się koniec. Mam nadzieję, że planujesz jakiś kolejny blogowo-simowy projekt!
    Pozdrawiam Cię serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana! Jeszcze wciąż "tkwię" w tym blogu (Emma musi byc młoda dorosłą) i chyba jednak na tym poprzestanę. Prowadzenie bloga wymaga dużo czasu i zaangażowania emocjonalnego. Taka już jestem, jak cos robić - to w 100% zaangażowania. Może kiedyś, kiedy juz odpocznę od screenów, scenariuszy i photoshopa? Zobaczymy... Pozdrawiam Cię Martuś serdecznie i mam nadzieję, że nie gniewasz się za moje "Martuś", bo jakoś tak sobie Ciebie wyobrażam. Buziaki:)

      Usuń
    2. Oczywiście nie gniewam się na Ciebie, ale wręcz przeciwnie! Lubię jak ludzie odmieniają moje imię i każdy nazywa mnie po swojemu, chociaż nie ma zbyt wielkiego pola do popisu...
      Pozdrawiam jeszcze raz :*

      Usuń
  2. Setka dzieci! Nie wiedziałam, że tak szybko to nastąpi...Tyle dzieci urodzić, wychować. Nasz rząd to by przy Lizzy zbankrutował 😇
    Ta słoneczna jesień to zadośćuczynienie za tą paskudną wiosnę! Jak się pojawiła tęcza? Tyle już gram i jeszcze jej nie widziałam. Ty to masz szczęście!
    Szkoda, że po zakończeniu wyzwania już nie bedziesz prowadzić bloga...smuteczek...
    Buziaki Kochana! 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Skarbie. Tęcza pojawiła się po deszczu, tak ot. Myślałam o dalszym blogowaniu, ale jeśli to nastąpi, to dopiero za jakiś czas. Na razie robię przerwę. To znaczy oczywiście po zakończeniu tego wyzwania. A czeka nas jeszcze kilka odcinków i to tych najważniejszych, spinających w całość moją ponad trzyletnią przygodę z tym challenge'm. Pozdrawiam cieplutko, buziaki:)

      Usuń