piątek, 14 września 2018

190. CZTERY PORY ROKU - Niezwykła noc wspomnień.


Cześć Kochani!
Witam Was serdecznie w naszej rodzince. Ostatni odcinek zakończyliśmy w momencie, w którym Jane zbliża się do drzwi, by otworzyć je przed niespodziewanym gościem. A był to nie byle jaki gość!
"Karol?" pomyślała Jane i z drżącym sercem otworzyła drzwi. Czuła się dziwnie, nawet niezręcznie...
Ale to była tylko chwila.
Karol na jej widok odetchnął z ulgą. Nie był pewien, czy zastanie tu Jane. Ale jest! Taka piekna i delikatna...
Podniósł jej dłonie, ucałował  i cicho powiedział:
- Tak bardzo cię przepraszam... Przepraszam, że watpiłem w ciebie, w nas. Tak bardzo tęskniłem...
Jane zaskoczona tymi słowami, ale i jakże uszczęsliwiona powiedziała:
- Ja też, ja tez tęskniłam.
Jej słowa były niczym muzyka dla uszu Karola.
Wziął  ją w ramiona i mocno pocałował. Zdobył się na jeszcze jedno wyznanie:
- Jane, tak bardzo cię kocham.
Jane nic nie odpowiedziała, ale w jej oczach pojawiły się łzy. Łzy szczęścia. Uśmiechnęła się a po jej policzku spłynęła wielka, słona  kropla. Spojrzała w jego oczy a on
nie zastanawiając sie ani minuty dłużej, padł na kolano.
- Skarbie, szczęście ty moje... Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją...
Nie dokończył, bo Jane głośno i wyraźnie powiedziała:
- Tak, po stokroć tak!
I tak skończyła się miłosna męka tych dwojga najbardziej miłych i nieśmiałych simów.







Nadszedł ostatni dzień zimy...
Sylwester!
Wczesnym rankiem do sypialni Lizzy podkradła się, chyba najszczęśliwsza simka ever, Jane.
Cicho budziła siostrę a kiedy to nie pomagało potrząsnęła jej kołdrą. Lizzy wstała, jak poparzona.
- Coś się stało?
- Nie , usiądź proszę.
I zaczęła jej opowiadać o wieczornej wizycie Bingleya. O jego wyznaniu, o radości i o jego propozycji...
Właśnie w tej chwili Lizzy zobaczyła lśniący na palcu jej siostry pierścień. Dopiero teraz dotarło do niej, co się stało.
Zerwała się, przytuliła Jane gratulując jej z całego serca.
- Och Lizzy, jestem taka szczęśliwa! Nie wiem co spowodowało taki obrót rzeczy, ale jestem wdzięczna losowi za to szczęście.
Elizabeth domyślała się, komu jeszcze powinna być wdzięczna Jane...
Niemal całe do południe dzieci korzystając z tak pięknej i niestety rzadkiej pogody, lepiły bałwany.
Późnym popołudniem w domu zjawił się, tym razem zapowiedziany wcześniej, Karol Bingley.
Podziękował za zaproszenie a później za szczere życzenia Lizzy z okazji zaręczyn.
Oboje promienieli!







Lizzy zadbała o żołądki gościa i domowników podając najwspanialsze przysmaki. Mały Fryderyk aż mlasnął na widok tak suto zastawionego stołu, tak jakby był ciągle głodzony.
Po kolacji podano drinki. A cała rodzinka zasiadła w saloniku...
by oglądać transmisję powitania Nowego Roku.
Chociaż nie wszyscy patrzyli w telewizor.
Karol i Jane zdecydowanie woleli patrzeć sobie w oczy...
Ach zakochani.








Zaczęło się odliczanie... 10, 9, 8, 7...
Kiedy wybiła godzina "zero"  wszyscy krzyknęli: Szczęśliwego Nowego Roku!
Całe towarzystwo bawiło się do późna przy muzyce, tańcu i kalamburach. Następnego dnia rano nastał:
Pierwszy dzień wiosny - Niedziela. I dobrze, bo...
Wszyscy spali, jak zabici. Nic dziwnego, balowali niemal do świtu.
Pierwsi wstali: Izabella i Filip. Oboje chcieli odrobić prace domowe i popracować nad umiejętnościami. Lizzy obiecała rodzince wizytę w Wierzbowej Zatoczce,  pozwoliła jednak zostać nastolatkom w domu.
- Na pewno, nie chcecie pójść?
- Nie mamo, oboje mamy do napisania tyle rzeczy...
- Dobrze, w lodówce macie obiad. W razie czego dzwoń!
- Dobra mamo, pozdrów babcie!
- Dziękuję, przekażę.
Wraz z najmłodszymi dziećmi stanęła przed Rezydencją Lily tuż po 17.00
Zarówno Fryderyk, jak i Emma trochę marudzili, że muszą iść w "gości". Jednak mama była nieprzejednana i stanowcza.
Grymasząc pod nosem i powłócząc nogami jakoś dotarli na miejsce.
Babcie ucieszone widokiem wnucząt  z ogromnym zapałem wyściskały i wytarmosiły maluchy.









W jadalni czekał na nich sernik. Ale jaki! Rozpływał się sam w ustach... Fryderyk zjadł dwie porcje, tak na zapas, jak sam powiedział. Chociaż babcia obiecała mu spakować sernik do domu.
Wszystkie wcześniejsze simmamy były dzisiaj wyraźnie podekscytowane zwłaszcza z powodu Emmy.
To własnie ta mała osóbka kończyła największą misję ich życia.
Pomyślały więc, że kto, jak kto, ale ona powinna poznać historię swojej rodziny.
Opowiadały po kolei swoje losy. Robiły to jednak z dużą dawką humoru, okraszając swoje opowieści ciekawymi wydarzeniami i śmiesznymi anegdotkami.
Później zeszli do piwnicy, do sali kinowej. Tam czekały na wszystkich lody i pachnący karmelem popcorn.
Dzieci były zachwycone. Oboje też prosili o ciąg dalszy opowieści. Jakież było zaskoczenie, kiedy na ogromnym ekranie zobaczyli filmiki z przeszłości.
Poznawały swoich dalekich, dawno już nieżyjących krewnych.
Widziały kolejne zmiany domów i ich remonty. Kiedy na ekranie pojawiła się różowo włosa dziewczynka, Emma zapytała:
- A to kto babciu?
- To ja kochanie - odpowiedziała Emily i dodała - Tutaj byłam dokładnie w twoim wieku. Właśnie dostałam nowy pokój.
- Ja też dostałam! - pochwaliła się mała - Pokój po Uli, mojej siostrze. To znaczy ona dalej żyje, ale  wyjechała do kliniki weterynaryjnej, nad morze!
I nagle ta maleńka istotka uzmysłowiła sobie, że i babcia i prababcie były kiedyś żywe... Takie, jak ona i jej mamusia. Coś przyszło do głowy naszej maleńkiej Emmie...
Wracali do domu bardzo późno. Kiedy byli na zewnątrz Fryderyk powiedział:
- Ale było fajnie! Super, że nas tu przywiozłaś!
- Tak - wtórowała mu Emma - chcę tu częściej przyjeżdżać!
- O nie! - zatrzymał się nagle chłopczyk - Zapomniałem wziąć sernik
Lizzy już chciała wrócić się do domu mamy, kiedy nagle usłyszała:
- Jutro odwiedzę babcie, to wezmę!
Lizzy uśmiechnęła się zadowolona.
Wieczorem już miała kłaść się spać, kiedy usłyszała wołanie córeczki:
- Mamuś... Przyjdziesz do mnie na chwilę?
Na toaletce stało pudełko z fotografiami rodzinnymi a na pulpicie komputera była:
- To babcia Emily?
- Tak, tutaj była już dorosła.
- A gdzie są twoje zdjęcia, jak byłaś w moim wieku...
Lizzy pochyliła się nad klawiaturą i znalazła to zdjęcie:
- Tutaj jestem z babcią. Miałam tyle lat, co ty.
- O, babcia już nie miała różowych włosów... I miała śliczną sukienkę!
- Tak, to był dzień jej ślubu. To był ostatni dzień, w którym byłyśmy razem. Tego dnia umarła...
Cdn.















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz