Witam Was Kochani serdecznie!
Tak powoli zbliżamy się do końca naszego wyzwania. Ale prrr...! Spokojnie, powoli... Jeszcze się mnie tak szybko nie pozbędziecie.
Jeszcze troszkę...
Na razie zapraszam Was do naszej rodzinki Scott i życzę miłego weekendu Skarbki!
Co prawda po ostatniej wizycie u babci w Wierzbowej Zatoczce, dzieci obiecały częściej tam bywać, jednak...
W główce naszej Emmy powstał pewien pomysł, który nieco zmienił plany naszych milusińskich.
Emma rankiem następnego dnia zastała swojego brata rozmyślającego nad szachowymi zagwozdkami. Bezceremonialnie usiadła naprzeciw Fryderyka i przeszła od razu do sedna sprawy.
Fryderyk patrzył na nią z niedowierzaniem. Nagle zapytał z przerażeniem:
- Ale ty tak poważnie?
Emma pokiwała twierdząco główką i zapytała:
- Wchodzisz w to?
Wszedł.
Już po chwili buszowali w przepastnych szafach z książkami i zapiskami rodzinnymi. I chociaż Fryderyk nie bardzo wierzył w powodzenie tej całej misji, wkręcił się w nią z pełnym entuzjazmem.
Z wielkim bólem przerwali poszukiwania, mrucząc pod nosem:
- Głupia szkoła! Że też musimy akurat teraz iść do szkoły, same problemy!
Tak, to był rzeczywiście wielki problem.
Chociaż nie tak ogromny, jak ten, który aktualnie miała Lizzy.
Jej problem to: rachunki! Teraz płacimy ok. 17.000,00 sim. A z kasą u nas cieniutko...
Lizzy owszem maluje, ale kokosów za to nie zgarnia. Nie są to arcydzieła, niestety...
Ale żyć za coś trzeba. Może wysprzeda rzeczy z pokoiku dla małych dzieci. Nie będą już raczej potrzebne. Przecież mamy już 100 dzieci!
Zresztą niedługo żadne meble do pokojów dla dzieci nie będą potrzebne!
Oto kolejna dwójka opuszcza dziś rodzinny dom. Izabella i Filip przynoszą szóstki.
Oboje zażyczyli sobie torty czekoladowe. Przyszedł ich tata. Tylko zastanawiam się gdzie są nasze najmłodsze pociechy?
- Mamo, a gdzie Emma i Fryderyk?Zapytała Izabella
- Ach oni żyją w swoim świecie - wzdychnęła Lizzy - Wykonują podobno jakaś "Tajną misję".
I chociaż wszyscy parsknęli śmiechem...
Dla naszej dwójki maluchów to była śmiertelnie poważna sprawa. I to dosłownie!
- Nic tu nie ma! - stwierdził zrezygnowany Fryderyk
- Sprawdźmy jeszcze raz w komputerze, ok?
Posprzątali rzeczy z podłogi i po raz kolejny zabrali się do przeszukania internetu
- I co? - zapytał siostrę Fryderyk
- Tu jest tylko o gotowaniu i łowieniu. O ja...! Zobacz jakaś ryba: anielska coś tam...
- Słuchaj. To będzie grubsza sprawa - poważnie powiedział Fryderyk i dodał - Potrzebujemy wsparcia. Dzwonię po Aśkę!
Po kilkunastu minutach zjawiła się ich kuzynka Joanna, zwabiona wizją zjedzenia doskonałego tortu czekoladowego.
W międzyczasie Fryderyk wtajemniczał ją w szczegóły misji...
- No ale my nie możemy gotować! - powiedziała sceptycznie Asia i czuła, że kawałek tortu chyba utknął jej ze zgrozy w gardle.
- Gotować nie! Ale możemy łowić!
I młoda zanim się zdążyła zorientować, już trzymała wędkę w ręce. Było zimno i nieprzyjemnie, ale to absolutnie nie zniechęciło naszych dzielnych wojowników. Nagle Fryderyk krzyknął:
- Jest! Zwycięstwo!
Co Emma skwitowała bez entuzjazmu:
- To dopiero jedna! Łów dalej!
Kiedy Izabella i Filip opuszczali dom, Lizzy ze łzami w oczach powiedziała:
- Teraz to już mam ostatnie dzieciaki i... czeka mnie samotność.
Izabella zaprotestowała:
- No co ty mamuś! Zawsze znajdziemy dla ciebie kąt w naszym domu.
Kiedy Emma i Fryderyk wrócili do domu przemarznięci i głodni, czekała na nich... Awantura!
- A lekcje moje dzieci odrobiły? - zapytała Lizzy małych spiskowców
- Nieee...
I owszem jest późno, ale nie za późno, żeby przysiąść do nauki. Chociaż teraz szkoła wydawała się im tak mało istotna...
Nadszedł kolejny dzień.
Może i nauka nie była tak bardzo istotna, ale poszła naszym dzieciom na tyle dobrze, że
przynieśli szóstki!
Brawo!
Z tej też okazji zjawił się ich tata. A każdy z nich dostał swój ulubiony torcik. Chociaż mała Emma zdecydowanie wolałaby tort cytrynowy.
Nastolatki...
Ostatnie nasze nastolatki...
Wcześniej tego Emma nie zauważyła. teraz ze zdziwieniem odkrywa, że zniknęły wszystkie rzeczy z pokoiku dziecięcego.
Lizzy powiedziała córce, że pieniądze ze sprzedaży zainwestowała w...
Szklarnię!
To dużo lepsza alternatywa zarobienia pieniędzy. Poza tym przy kupnie tej szklarni, którą trochę przerobiłam otrzymaliśmy kilka cennych roślin!
- W tym kwiat śmierci! - powiedziała Lizzy i zabrała się do posadzenia roślin.
- Kupiłam sobie stanowisko do wyrobu bukietów. Żadna tam ze mnie florystka, ale kilka bukietów chyba dam rade zrobić. Otworzę może kwiaciarnię online... Nie mam pojęcia, co jeszcze mogłabym zrobić...
- Mamo, spokojnie - powiedziała Emma - Wiesz, że nie jesteś sama. Wierzę w ciebie, ale patrz raczej na to, by robić to co kochasz...
- Znam się tylko na rodzeniu dzieci i ugotowaniu kilku potraw. Ale otwarcie restauracji nie wchodzi w grę!
Wizja przyszłości przerażała Lizzy, ale nie chciała teraz o tym myśleć. Zbliża się wielki dzień dla Jane!
Odkąd ładnych kilka dni temu Jane przyjęła oświadczyny Karola i zamieszkała w Netherfield Park, wieść o tym dotarła nawet do najodleglejszych zakątków Simowa.
Mówiono i plotkowano o tym, jak się oświadczył Karol oraz, że dla Jane to dobra partia. Karol to prawdziwy szczęściarz: jest tak wysoko postawiony i w dodatku bogaty!
A ja myślę, że dopiero teraz był szczęśliwy.
Miał przy sobie swoją ukochaną, która już za chwilę będzie jego żoną...
Lizzy cieszy się ze szczęścia siostry. Ma jednak uczucie utraty swojej najlepszej przyjaciółki. Teraz pewnie będą się spotykać znacznie rzadziej...
Ale, ale... dzisiaj jest ich dzień ich wieczór... To wieczór panieński Jane.
Wcześniej jednak...
Udały się na ostatnie sprawunki związane z weselem. Bo oczywiście nie ma to, jak robić zakupy na dzień przed swoim ślubem!
Ale cóż: pannie młodej się nie odmawia. A że przyszła panna młoda miała do dyspozycji niezłą sumkę do wydania "na drobne zakupy", to...
Wróciły obładowane torbami i torebkami, paczuszkami małymi i dużymi. Były wykończone!
I właśnie w chwili, kiedy omawiały ostatnie szczegóły jutrzejszego wielkiego wydarzenia...
Ktoś zapukał do drzwi.
Ktoś, kogo by nigdy nie spodziewała się zobaczyć u progu swoich drzwi.
- A to co? - zapytała Lizzy i poszła wpuścić gościa
- Lady Katarzyna de Bourgh! Witam w moich skromnych progach!
Lady weszła z głową uniesioną zdecydowanie nazbyt wysoko. Spojrzała na Lizzy z wyraźną wyższością i powiedziała:
- Czy możemy porozmawiać na osobności? Lady Katarzyna, ledwie się oddaliły od domu, wybuchła
- Doszły mnie słuchy, że twoja siostra wychodzi za mąż. I że ty też pójdziesz tą drogą! Chcesz wyjść za człowieka znacznie od ciebie majętniejszego! Wyżej od ciebie postawionego!
Lizzy zamarła. "O czym ona mówi? Czy ktoś jej coś powiedział?"
Lady nie przestawała nadawać:
- Słyszałam, chociaż w to wątpię, ale doszły mnie słuchy, że jesteś po słowie z moim siostrzeńcem Markiem Darcy?!
Zapadła cisza...
- Czy to prawda? Jesteście zaręczeni?!
- Nie muszę odpowiadać na to pytanie.
Lady nieomal wybuchła. Zrobiła się czerwona na twarzy, zacisnęła pięści. Lizzy dodała:
- Przecież sama pani twierdzi, ze w to wątpi...
Teraz to już Lady Katarzyna nie wytrzymała:
- Jestem jego najbliższą krewną. Żądam odpowiedzi! Więc, jesteś narzeczoną Marka?
Lizzy spuściła głowę. Chętnie by jej teraz odpaliła: "Tak, jestem! I co?" Ale niestety nie mogła tak odpowiedzieć, bo kiedyś kiedy Mark poprosił o jej rękę, odmówiła.
- Nie, nie jestem...
Lady już chciała coś krzyknąć, ale powstrzymała się
- Nie jesteś?
- Nie, nie jestem - powtórzyła Lizzy. Zdążyła się już opanować. Patrzyła na gościa, jak na kogoś równego sobie. I dlatego, kiedy Katarzyna zapytała:
- I przyrzekniesz, że nigdy nią nie będziesz? Że nie przyjmiesz mojego siostrzeńca, jeśli ten poszedłby drogą swojego przyjaciela Bingleya?
Lizzy nie odpowiedziała
- Odpowiedz! Przyrzekniesz?
I wtedy role się odwróciły
- Nie przyrzeknę. Obiecałam sobie, że będę postępować w sposób, który zapewni mi szczęście!
I obróciła się na pięcie. Zostawiając Lady Katarzynę w ogromnej konsternacji.
- Boże Lizzy, co się stało? Wyglądasz, jakbyś zaliczyła maraton!
- Wróciłam z biczowania- odpowiedziała Elizabeth i dodała
- Czeka cię siostrzyczko, najgorszy wieczór panieński ever!
Cdn.
Co ty Maju za teorie spiskowe snujesz? Nikt się Ciebie nie chce pozbyć! Ja wolę, abyś była tutaj jak najdłużej!
OdpowiedzUsuńUwielbiam imprezy w Twoim wykonaniu i czekam na ten "najgorszy" wieczór panieński. I oczywiście na wesele!
Chyba już się domyślam domyślam, co te dziaciaki kombinują...
Pozdrawiam!
Przed Tobą nic się nie ukryje!
UsuńSzkoda, że już powoli zbliżamy się do końca tej całej przygody. Łatwo nie było, ale za to jaka satysfakcja. Pozdrawiam Cię Kochana cieplutko:)