Witajcie Kochani!
Nieco spóźniony odcinek, ale jakże ważny dla naszej rozgrywki.
W domu Scott zaczyna się świąteczne szaleństwo, a u Was?
U mnie już świeci choinka i płyną dźwięki moich ulubionych świątecznych piosenek.
Zapraszam do czytania!
Są takie momenty w życiu, kiedy bez względu na nasze obawy, złe przeczucia, czy odwrotnie, płonne nadzieje, musimy rozprawić się z rzeczywistością. Tak własnie postanowiła zrobić Molly.
Powtarzając sobie w duchu: "Raz kozie śmierć" - szła w kierunku domu Artsa, by przekonać się...
O nie! No własnie, przekonać się, że on już kogoś ma!
Ok, Molly przełyka gorzką prawdę: "Przynajmniej wiem, że nie było nam to pisane!"
Ten rozdział zostaje zamknięty. Molly wraca do domu.
***
Tego samego dnia, wieczorem Will odwiedza Arianę. Niesie jej obiecany pierwszy tom "Igrzysk śmierci"
Otwiera mu drzwi a w głowie ma tylko jedną myśl : "Ale ona jest śliczna!"
Ariana zaprasza gościa do środka.
Okazuje się, że oboje mają wiele wspólnych tematów. Gadali, gadali... aż w końcu Will zorientował się, że chyba się nieco zasiedział...
Już miał wychodzić, kiedy to z kuchni wychyliła się mama Ariany
- Nie ma mowy, żebyś teraz wychodził. Musisz spróbować mojego nowego wypieku świątecznego!
Okazuje się, że Will już miał przyjemność poznać mamę Ariany:
- Pani była żywieniowcem na urodzinach Fleur?
- Tak, zgadza się. Nasz sąsiad pomógł mi znaleźć tę pracę. Masz uroczą rodzinkę Wiliamie. Pozdrów proszę mamę i rodzeństwo od nas.
Tak, pora już wracać. Na zegarze dochodzi północ!
Podczas, gdy Will zabawiał w domu Ariany, Lily zajmowała się maleńką Annie, a
Naszej Candy udaje się zrealizować Aspirację życiową. Brawo!
Muszę się przyznać, że marna ze mnie wirtualna mama moich Simów!
Już prawie 1.00 w nocy, a ja dopiero zauważyłam, że moje nastolatki nie odrobiły zadań domowych. No i jak mają otrzymać te szóstki? Jestem okropna!
Chociaż one też mogłyby pomyśleć!
Nazajutrz, po wyjściu dzieci do szkoły, Lily postanawia spotkać się z Holdenem.
Umawiają się na Promenadzie Magnolii.
Na promenadzie Magnolii znajduje się kawiarnia, która niegdyś należała do babci Lily, Niny. To tam postanawia wybrać się z Holdenem, na jej ulubiony sernik.
Młodzi rozmawiają, żartują i zajadają się pysznymi słodkościami.
Pod koniec spotkania Lily zaprasza Holdena na świąteczną kolację:
- Zobaczysz, jak świętuje rodzinka Scott. Będzie dużo jedzenia, śmiechu i miłej atmosfery. To jak, przyjdziesz?
Nie mógł odmówić.
A popołudniu niespodzianka! Mała Annie wyskakuje z kołyski:
I tak oto prezentuje się teraz nasza mała Annie!
***
Nadeszła Wigilia Świąt Bożego Narodzenia
Lily już od rana szaleje: choinka jest, kominek, skarpety... Jeszcze muszę przygotować jadalnię, dzieci znowu nie posprzątały zeszytów! I jeszcze muszę się sama przygotować. Gdzie ja włożyłam moją mikołajkową czapeczkę?
Wszystko się udało, mamy jeszcze sporo czasu. Lily postanowiła dodać do świątecznych przysmaków jeszcze jedna potrawę, kuchnia aż pęka od jej energii.
Will pyta mamę, czy zdąży jeszcze skoczyć do Ariany:
- Obiecałem jej przynieść ostatni tom Igrzysk. Bardzo prosiła o Kosogłosa jeszcze dzisiaj.
- Dobrze synku, tylko pospiesz się. I koniecznie złóż od nas wszystkich świąteczne życzenia!
- Ok, lecę!
I tak Will zjawił się pod domem Ariany.
- Hej, Wesołych Świąt!
- Cześć Will! Wejdź proszę...
Kiedy tylko przekroczył próg jej domu, od razu dostrzegł, że coś tu jest nie tak...
Nakrycie do posiłku dla jednej osoby? Na ławie do kawy, przed telewizorem? Książka, którą ma czytać właśnie w Wigilię? Nagle zaskoczył:
- Jesteś sama? W Wigilię?
- To nic takiego Will! Mama, jak co roku pracuje. Jak wróci zrobimy sobie późną kolację.
Jednak Williamowi nie podobał się ten pomysł.
- Słuchaj, byłoby mi naprawdę miło, gdybyś dołączyła do mojej szalonej rodzinki. Proszę, zgódź się!
- Ale...
- Proszę, a obiecuję, że nie zaspoileruję ci zakończenia Kosogłosa!
Nie bez oporu, ale w końcu Ariana zgadza się.
I oboje udają się do naszego pachnącego pomarańczami i piernikami domku.
Kiedy dotarli do domu, przy drzwiach spotkali Holdena.
Lily wita serdecznie gości i zaprasza do stołu. Maluchy już nie wytrzymały i widać dorwali się do potraw! Tylko ich na chwilkę zostawić!
A potem zaczęli się wiercić i kręcić... I chociaż Lily nie jest zwolenniczką, żeby przed zakończeniem kolacji ktokolwiek odchodził od stołu, tym razem pozwoliła dzieciom iść na górę.
Kiedy jedli kolację słyszeli jakiś raban dochodzący z pięterka. Czyżby Mikołaj?
Tak! Mikołaj przyniósł im wielki prezent!
- Piłkarzyki! - krzyknęli chórem i już zaczynają rozgrywkę
- Fleur, pomóż! - woła siostrę Cole, który ma problem z grą - Chodź, brakuje mi rąk!
A do nas przychodzi Molly! Ale niespodzianka!
- Chodź kochanie do nas, zapraszamy! - woła Lily
Zrobiło się chłodno, Lily rozpala ogień w kominku.
Wtedy też jest niechcący świadkiem rozmowy Ariany z mamą, która, jak wywnioskowała Lily właśnie skończyła pracę i wraca do pustego mieszkania.
- Przepraszam, nie chcę się wtrącać, ale... Może zaprosisz do nas swoją mamę? Będzie mi miło gościć ją w naszym domu. Proszę, zadzwoń po nią, im nas więcej, tym lepiej!
Tak tez się stało
Jakież było zaskoczenie, kiedy okazało się, że to Mercedes jest mamą Ariany
- Twój syn zareagował podobnie - śmiała się Mercedes
- Wejdź proszę do środka - zaprasza Lily - Poznasz wszystkich.
No i tu był mały problem.
O ile ze wszystkimi Mercedes wymieniła zwykłe grzecznościowe zwroty powitalne, o tyle z z Molly było inaczej.
Molly zachowywała się nieładnie, wręcz złośliwie. Co w nią wstąpiło?
To była zazdrość!
Kiedy w końcu Mercedes zapytała wprost o co chodzi, czy powiedziała coś nie tak, zrobiła?
Molly nie miała wyjścia i zapytała wprost:
- To ciebie widziałam z Artsem? Jesteście razem?
- A, to o niego chodzi?
No a niby zamknęła ten rozdział!
Mercedes usiadła przy stole i opowiedziała o Artsie;
- To mój sąsiad! Mieszka w domu naprzeciw i to on pomógł mi znaleźć pracę. Jest wspaniałym przyjacielem i tyle. Zresztą, myślę, że jego serce jest zajęte, bo ciągle wspominał o dziewczynie, która jak wiatr przemknęła przez jego życie, by polecieć dalej. Straszny z niego romantyk!
- Przykre jest to, że pewnie teraz siedzi sobie sam w swoim pięknym domu i jak nic wzdycha do wietrznej dziewczyny!
No tak, oczywiście!
Molly wybiega z pokoju i już wystukuje numer do Artsa...
- Dobry wieczór! Przeszkadzam? To ja, Molly!
I zaprasza go do domu Lily, bo czuje, że czas by znaleźli się wreszcie we właściwym miejscu o odpowiednim czasie!
Arts zjawia się po kilkunastu minutach i zostaje przez Molly bardzo gorąco powitany!
Nagle zauważył, że Molly nieco się speszyła swoim może zbyt spontanicznym i wylewnym powitaniem. Wziął jej dłoń, spojrzał w oczy i zapewnił:
- Tak bardzo ucieszył mnie twój telefon!
Powiedział jej, że cały czas czekał na jakiś znak z jej strony... w końcu:
- Tak naprawdę Arts to moja ksywka, ja nazywam się Artur. Artur Weasley i muszę mieć swoją Molly!
Przypadek?
Nie sądzę!
Jak już wiemy, Arts jest doskonałym pianistą, lecz zanim w domu rozległy się dźwięki znanych kolęd, wykonał najbardziej przejmującą serenadę opiewającą jego miłość do Molly, jaką kiedykolwiek wykonano.
CO TU SIĘ DZIEJE???
Czy to miłosne szaleństwo już wszystkich opanowało? Chyba tak!
Will i Ariana razem? Czemu nie, w końcu skoro tak bardzo do siebie pasują!
Jeszcze sweet focia i zmiana statusu w mediach społecznościowych!
Tak, czyste szaleństwo, miłość opanowała cały dom!
Ale nie zapominamy o dobrej zabawie!
I o naszym wyzwaniu! Czas na ciąg dalszy naszych zmagań...
Ciekawa jestem co przyniesie nam Nowy Rok? A Wy?
Cdn.
Jeszcze dzisiaj w godzinach wieczornych (19.00 - 20.00) zapraszam tutaj na mały KONKURS