wtorek, 8 grudnia 2015

89. Annie (33) i wyprawa do Kina

Witajcie Kochani!

Dzisiaj, przed Wami nieco chaotyczny i przydługawy odcinek.
Życzę Wam wytrwałości w przeczytaniu go do końca a sobie więcej mądrzejszych pomysłów.

***



To była ciężka noc dla naszej Lily. Najpierw wstawała kilka razy do wciąż płaczącego malucha, a kiedy w końcu udało jej się zasnąć, usłyszała pukanie do drzwi.
Przed drzwiami stała Molly. No tak...
   Bidulka nie mogła pogodzić się z tym, co ją spotkało. Czuła się oszukana i zraniona. Nic dziwnego: jej były narzeczony postanowił ożenić się w ekspresowym tempie z inną. Tak jakby Molly zupełnie nic dla niego nie znaczyła.

   Lily zaprosiła siostrę do środka, poczęstowała ją sokiem i spokojnie wysłuchała jej opowieści.
Wydawało się, że Molly  zaczyna żałować słów, jakie skierowała do Artsa
- Głupia ja, kazałam mu szukać inną... Co ja sobie myślałam?

   Przed wyjściem, Molly podziękowała siostrze za wsparcie, a Lily zaproponowała jej:
- Kochana, jesteś wykończona. Idź do domu, prześpij się, przemyśl wszystko na spokojnie. Jesteś mądrą, śliczną kobietką, jeszcze znajdziesz szczęście!

   Patrząc na oddalającą się sylwetkę siostry, wzdychnęła tylko:
- Oj Molly, Molly. Ty to masz problemy!
I wróciła do łóżeczka...

   Spała mocnym snem, niemal do południa. Cole też resztę nocy przespał spokojnie. Lily nawet nie słyszała, jak jej dzieci wybrały się do szkoły. "Mam nadzieję, że zjadły śniadanko"- pomyślała i już miała zabrać się za gotowanie obiadu, kiedy przyszedł Liam.
   W sumie dobrze się stało, bo właśnie przyszedł komunikat, że Cole ma urodzinki. Liam zobaczył jeszcze synka w kołysce. A po chwili:

Mały Szkrab zamienił się w takiego przystojniaczka.
   Cole rzuca się w objęcia Liama, a ja się wzruszam...
W głowie mam książkowych bohaterów "Mrocznych Umysłów". Tam co prawda Liam był młodszym bratem Cola, ale to  nieważne. Zważywszy na ich losy - ta akurat scenka bardzo mnie wzruszyła.
   Lily jest naszą dzielną Simmamą i jej rola nie zawsze jest zrozumiała dla innych Simów. Na przykład Liam nie może wyjść z podziwu, że Lily  wkrótce urodzi kolejne dziecko. Jednak trudno stwierdzić, czy cokolwiek zrozumiał z naszych zasad.
Nie dziwię się, bo to rzeczywiście jeden z najdziwniejszych Wyzwań, jakie prowadziłam.

   A teraz sprawa naszego Duszka : Alicji
Kochani, staram się, by wszelkie istoty, łącznie z Duchami, miały się w naszej rozgrywce, jak najlepiej. Jednak one, nie zawsze potrafią to uszanować. Ostatnio Alicja odwiedza nas o każdej porze, nawet w środku dnia! To, że się częstuje potrawami z naszej lodówki, to ok. W końcu: czym chata bogata! Jednak nawiedzanie i psucie sprzętów wytrąciło mnie z równowagi.

   Poczekałam, aż Alicja wróci do swojego "apartamentu" i szybko schowałam nagrobek do wyposażenia! I niech tam póki co zostanie!

Nasza Lily nareszcie może sobie kupić nagrodę : Płodna!

   Czy ja dobrze widzę? Rachunki: 29.807 $
Jakaś masakra! Chyba czas na wprowadzenie małego planu oszczędnościowego:
Dzieci, wyłączamy światła!

Ok. Tyle postanowień organizacyjnych, wracamy do rozgrywki.
Nasza malutka Fleur, przynosi ze szkołę szósteczkę! A to oznacza, że:

Czas na imprezkę urodzinową!
Przychodzą pierwsi goście...
Lily zatrudnia nową panią żywieniowiec, niejaką Mercedes. Imię, jak z Chrabiego Monte Christo!

I oczywiście miksologa - Artsa. Co było, zważywszy na Molly,nieco ryzykowne.
Fleur zdmuchuje świece i...

staje się piękną nastolatką!


Impreza, na początku nieco nudnawa,
zakończyła się wesołymi tańcami do późnych godzin wieczornych.
Po 21.00 zrobiło się chłodno... to ostatnia impreza w plenerze w tym roku. Czuć w powietrzu nadchodzącą zimę.

Fler, jako uczennica Beauxbatons, jest dziewczyną preferującą klasyczną elegancję.

Jest, zaczyna się! Nareszcie poród!

I tak, jak wcześniej wspominałam, wysyłam Lily do szpitala w pojedynkę.
Rodzi się ciemnoskóra kruszynka: Annie.
Ciekawe, czy skojarzycie z kim utożsamiam to imię?


Tuż po porodzie, Lily od razu udaje się na poszukiwanie kolejnego Tatusia. Jedzie do Muzeum...

I chyba: BINGO!
Poznaje Holdena  Miles'a.



Szybko zaprzyjaźniają się ze sobą. Oboje miło spędzają czas w swoim towarzystwie. Holden, to niezwykle czarujący młodzieniec.Wiadomo, w końcu wykonała go dla mnie, jedna z czytelniczek.

Tak, ich znajomość nabiera tempa... I pewnie, już by
padły ważne słowa, gdyby nie przeszkodziła im Molly. 
Lily przeprosiła Holdena i podeszła do siostry.

Molly była wściekła i z jej słów Lily niewiele rozumiała. Po chwili do jej uszu doszło:
- No zobacz sama! Chodź!

   Okazało się, że po drugiej stronie ulicy, nad rzeką, stał Arts w towarzystwie jakiejś kobiety, W sumie nie można było stwierdzić, czy całuje ją, czy obejmuje i dlatego też Molly wyraźnie chciała to sprawdzić.
Lily być może zbyt ostro, ale skutecznie zawróciła siostrę. 
- Molly, kobieto, ogarnij się! Idziemy porozmawiać - i wróciły do ogrodu.

W którym już niestety nie było śladu po Holdenie.
Dziewczyny usiadły przy jednym ze stolików.
Ledwo usiadły, jak Molly zalała się rzewnymi łzami.
Tego już Lily nie wytrzymała:
- Kocham cię siostrzyczko, ale zaczynasz mnie przerażać. Dziwnie się zachowujesz. Czego chcesz od człowieka, któremu sama kazałaś szukać sobie innej?

A kiedy w odpowiedzi usłyszała tylko :
- Ale, ale... ja nie chciałam go stracić.
- Molly, spójrz na siebie. Zachowujesz się, jak królowa dramatu! Reagujesz tak, jak większość kobiet: nagle doceniasz to, czego nie możesz mieć, co utraciłaś. Musisz wziąć się w garść i pomyśleć o sobie: o swoich pasjach, pracy. Świat nie kończy się na romansach!

Molly była nieco urażona, ale taki zimny prysznic dobrze jej zrobi, bo już zaczyna przesadzać!
Tymczasem u nas w domu...
Fleur przyprowadza po szkole swoją nową koleżankę z liceum : Arianę. Dziewczyny chcą wybrać się do kina.
Już wychodzą, kiedy z domu wypada Will:
- Hej dziewczyny, gdzie jedziecie?
- Do kina, na Kosogłosa.
- O matko! Mogę się do was przyłączyć?
- Ok, jak postawisz nam bilety, to czemu nie.

Podczas, gdy Will zachwycał się plakatami z filmu, Fleur zapytała Arianę, czy czytała "Igrzyska śmierci"
- Nie, nie czytałam. Filmu też nie widziałam.
- To będzie problem, bo to jest trzecia cześć historii Kantis.
I po krótce streściła jej wcześniejsze części.
Weszli do kina. Sala powoli zaczęła się zapełniać.
W końcu światła zgasły. Zaczęła się prawdziwa uczta dla miłośników Igrzysk. 
Była walka, miłość i łzy... Will też ukradkiem, tak żeby koleżanka Fleur nie zauważyła, dyskretnie starł łzę z policzka. Jeszcze by go nazwała mięczakiem!

Po seansie Ariana wyraźnie była zdegustowana, nie podobał jej się film
- Nic dziwnego - zauważyła Fleur - To dlatego, że nie znasz całej historii. Musisz koniecznie przeczytać książkę. Will, masz wszystkie części?
- Jasne, chętnie ci je podrzucę!
Młodzież rozdzieliła się, wracali do swoich domów dygocąc z zimna. Jesień powoli ustępuje miejsca zimie...

I rzeczywiście, po powrocie do domu Will wyszedł na taras a tam : PIERWSZY ŚNIEG!
- Ale super! - powiedział i wrócił do środka, by ogrzać się przy kominku.
- Naprawdę super - powtórzył - Mama, już wyciągnęła choinkowe ozdoby!

Cdn.

Tak Kochani, zbliżają się Święta i zbliża się przerwa Świąteczno - Noworoczna na moim blogu.

Oczywiście czeka nas jeszcze specjalny odcinek Świąteczny z KONKURSEM, w którym nagrodą będzie :


w wersji pudełkowej. Zapraszam na spotkanie w najbliższą SOBOTĘ !!!

4 komentarze:

  1. Aj Molly! Kiedy ona się w końcu ustatkuje? Już nie mogę się doczekać konkursu! ^^ Trzymaj się cieplutko ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, zapraszam serdecznie:) Z tą Molly to istny cyrk! Pa Juleńko, do soboty!

      Usuń
  2. Ahh ahh ta Molly,leciutko już,przesadza :D Świetny odcineczek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Juleńko, do soboty:) Pozdrawiam Cię cieplutko...

      Usuń