piątek, 4 grudnia 2015

88. Cole (32) / Nie jestem jeszcze na to gotowa!

Piątek!!! Jej!!!
Cieszmy się i radujmy, bo przed nami weekend!

Dziękuję Wam wszystkim za przesłanych tatusiów i Wasze
komentarze i za to, że po prostu jesteście.

Zapraszam do kolejnego odcinka naszych zmagań na porodówce i nie tylko...
***

Lily właśnie włożyła mięciutką piżamkę i już miała wskoczyć do ciepłego łóżeczka, gdy zadzwonił telefon:
- Hallo, Molly? Wszystko ok?
- Oj, obudziłam cię? - odpowiedziała pytaniem, na pytanie Lily- Sorki...
- Nie, dopiero kładłam się spać. Co tam u Ciebie siostrzyczko?
Molly opowiedziała o rozmowie z George'm, o zerwaniu zaręczyn i poprosiła Lily o odwołanie ślubu.
- Pewnie zaliczka za lokal przepadnie, ale nieważne. Zrobisz to dla mnie?
- Oczywiście.
- Molly kochanie, wiem, że jesteś w kiepskim nastroju, ale... jutro są urodziny naszej bratanicy Łucji. Harry prosił, żebyśmy przyszły o 16.00. Dasz radę?

Molly nie bardzo miała ochotę na rodzinną imprezę, jednak czuła, że nie powinna odmówić. W końcu na Harrego też zawsze mogła liczyć. Więc zgodziła się.

Po 16.00 w Newcrest, do domu Harrego, zaczęli przybywać goście. Zaczynała się impreza urodzinowa Łucji...

Łucja, urocza nastolatka, waśnie stawała się kobietką.

Lily wyraźnie promieniała:
- Ależ te dzieci rosną! Lada moment będą urodziny Williama.

Wprawne oko moich Czytelników, pewnie zauważyło nową postać, siedzącą obok Harrego. Postać, która raz po raz zerkała w stronę ślicznej, rudowłosej dziewczyny.

- Pst, Harry - szeptał nieznajomy- Harry, co to za laska siedzi naprzeciw?
- Nie laska, to Molly, moja siostra. lepiej trzymaj się daleko od niej, dopiero co jakiś kretyn złamał jej serce...

Po posiłku Harry zagadnął do żony:
- Kochanie, czy mogłabyś odciągnąć naszego miksologa od Molly. Wystarczy jej wrażeń z facetami.
- Harry, czyś ty zwariował. Molly jest dorosłą, mądrą kobietą, a nie maleńką bezbronną dziewczynką. Da sobie radę. Nie wtrącaj się!

Impreza powoli rozkręcała się. Pan miksolog szalał za barem, rzucając kostkami lodu i shakerami. Molly podeszła do baru i poprosiła o drinka
- Zrobię ci specjalnego, bajecznego drinka o magicznej mocy leczenia smuteczków.


Drink raczej nie wyleczył Molly z jej smutku, ale doskonałe towarzystwo uroczego barmana i owszem. Już miała do niego zagadnąć, kiedy nagle obok zjawił się Harry ze swoimi najgorszymi sucharami ever. Dowcipy Harrego były tak marne, że Molly ratując siebie i nieco zdezorientowanego barmana, poprosiła brata do tańca.


Simowe tańce zawsze mnie rozbrajały, chociaż i tak nic nie przebije tańczących simek w wieku szkolnym w The Sims 2! A tu w czwórce, no cóż, chyba też muszą to dopracować. Może cos wniesie nowy dodatek?

Po takich wygibasach, większość gości zaczęło opuszczać  dom Harrego.
Lily podeszła do Molly, pomagającej sprzątać talerze ze stołu:
- Mam dobrą wiadomość w sprawie odwołanego lokalu weselnego.
- Tak, jaką?
- Odzyskałyśmy 100 % zaliczki!
- Super, ale jak?
- Powiedzieli, że ktoś ten termin zabukował na liście rezerwowych...
Nagle dziewczyny zamilkły, bo usłyszały pięknie zagraną melodię na fortepianie:

Włączcie PLAY:




Bez słowa wbiegły do salonu.
- O rany, on jest genialny! - zachwycała się Molly

- Dos-ko-na-ły !!!
- Molly, uspokój się, błagam...
Kiedy się tylko zwolniło miejsce przy fortepianie, usiadła przy nim Lily. Jej gra, w porównaniu z poprzednikiem była raczej marna, ale co tam, tu chodzi o dobrą zabawę!

Lily grała a Molly znalazła nieznajomego na tarasie:
- Hej nieznajomy, czym jeszcze nas zaskoczysz?
- Podobno nieźle gotuję... - uśmiechnął się lekko i zapytał - zainteresowana?
- Może kiedyś... kto wie... Jestem Molly!
- Będzie mi niezmiernie miło, ja jestem Arts.
- Arts? A to stąd te artystyczne popisy!
I tak zaczęła się ich rozmowa. Mówili o wszystkim i o niczym, jednak w którymś momencie zrobiło się poważniej:

Nie wiadomo, jak to się stało, ale Molly poczuła się przy Artsie niezwykle swobodnie. Czuła się tak, jakby znalazła przyjaciela z dawnych lat. I kiedy on nagle zapytał:
- Dlaczego jesteś taka smutna, nawet po moich magicznych drinkach?
Ona opowiedziała mu o swoim złamanym sercu, o zerwanych zaręczynach i o uczuciach, o których zwykle nie opowiada się dopiero co poznanemu nieznajomemu. Ale opowiedziała.
Arts nie powiedział żadnej mądrości życiowej, nie pocieszał. Spojrzał jej głęboko w oczy i palnął:
- Ale ty masz piękne oczy!


I chociaż zabrzmiało to, jak największy banał pod słońcem, Molly uśmiechnęła się i oblała rumieńcem. Jak nastolatka!
Po powrocie do domu, czyli grubo po północy, dzieci nagle sobie przypomniały:
- O nie, jeszcze lekcje!
I chcąc, nie chcąc zabrały się do odrabiania pracy domowej.

A nad ranem... zaczęło się! I nie wiem co się dzieje z moją grą ponieważ...
Znowu spędziłyśmy w szpitalu kilkanaście godzin. Trzy razy zmieniały się położne, dwa razy Lily wstawała z tej maszyny. Chodziła tam i z powrotem , od sali do recepcji...

A kiedy zadzwonił Liam z propozycją ranki, Lily tylko wrzasnęła:
- Nie dziękuję! Ja tu człowieku rodzę twoje dziecko, pękam, stękam i nic!


I wreszcie wyskoczył komunikat o czasie na poród (znowu) i tym razem "wysłałam" Lily w pojedynkę. Udało się, zatem chyba przestaniemy jej towarzyszyć podczas porodów.
Może im się te świadectwa urodzenia pokończyły, albo coś...

Urodził się chłopczyk, któremu dałam na imię Cole.
 Liam Stewart, to jeden z bohaterów książki Alexandry Bracken pt. "Mroczne Umysły". Pomyślałam, że gdyby urodziła się jego córeczka, dałabym jej na imię Ruby. Ruby to główna bohaterka tej książki i ukochana Liama. Cole, to brat Liama i cóż nie chcąc tu wstawiać spoilerów, dodam jedynie, że jet ważną postacią w całej trylogii. Starszym czytelniczkom bloga - serdecznie polecam!


Przez to całe zamieszanie z porodem umknęło nam, że Will nareszcie otrzymał "6"! Zatem jutro będzie imprezka, dobrze się składa bo jest sobota.
- Hej Candy, pomóc ci w lekcjach? - zapytał Will
- Nie dzięki, daję radę. Jutro twoje urodziny, cieszysz się?
- No jacha! Będę nareszcie nastolatkiem i będę mógł pójść na Kosogłosa do kina.


Lily od samego rana szaleje. W końcu jej syn pierworodny będzie już nastolatkiem. To musi być udana imprezka!


Will wypowiada cichutko życzenie, które i tak dochodzi do uszu mamy
- Chcę iść do kina na Igrzyska! - dmucha w świecie i

sekundę później, jest już nastolatkiem.


Oczywiście nie mogło być inaczej... Lily jako miksologa zatrudnia Artsa. Ku ogromnej radości Molly.
Nasze dziewczynki Fleur i Candy (Kwiatuszek i Cukiereczek) oblegają brata:
- Jak to jest, Will, być nastolatkiem?
- Czy ja wiem? Wyżej?


Jednym z gości na imprezie był Hardin, tata Willa.

Innym, był Stefan.
Stefan, co do którego, nasza Lily miała...

wielkie plany, które...

szybko zrealizowała. I to z...

z ogromnym powodzeniem. Jej!

Impreza zakończyła się Złotym Medalem!


Molly zauważyła wychodzącego Artsa. Postanowiła pobiec za nim.

- Hej Arts, wychodzisz już? Myślałam, że zostaniesz jeszcze chwilę.
- Chętnie, ale i tak jestem już bardzo spóźniony. Umówiłem się z agentem nieruchomości. Ma mi pokazać nowy dom. Musze wreszcie coś wynająć. Chyba, że...
- Taak?
- Chyba, że byłabyś taka miła i pomogła mi... to znaczy, no wiesz, jesteś tutejsza. Znasz realia i...
- Ok.
- To super. Tylko proszę załóż coś ciepłego, bo wieczory już są bardzo mroźne.
- Zaraz wracam...
Po chwili Molly ubrana w ciepły płaszczyk i czapeczkę gotowa była do wyjścia w miasto!
- O to właśnie ten dom - oświadczył Arts, dodając - tylko agent już niestety pojechał...


Molly zatrzymała się przed domem i powiedziała:
- Niesamowite. Wiesz, że kiedyś był tu park weselny? To tutaj moja babcia Nina wyszła za mąż za ukochanego. Pewnie jej duch gdzieś tu ciągle krąży...
- To musi być znak! - podsumowuje Arts i dodaje - W takim razie, nieważne co zastanę w środku: popękane rury, czy zdrapane tynki i tak biorę!
Oboje zaczęli się śmiać...


Nagle Arts spoważniał. Spojrzał na drobną twarz dziewczyny i powiedział:
- Molly, ja wiem, że jesteś teraz w trudnym okresie i masz złamane serduczko...
- Tak? A wiesz, że to własnie dzisiaj miał odbyć się mój ślub?
- Nie, tego nie wiedziałem. Przepraszam, przykro mi. ja tylko chciałem cię zapewnić, że jesteś dla mnie ważną osobą. I jak tylko dasz mi jakiś znak...

- Znak? To znaczy co konkretnie: race dymne, czy co?
- Chodziło mi o to, żebym wiedział, że... To takie trudne, a ty nie pomagasz! No wiesz, że mogę cię poprosić, że możemy gdzieś razem wyjść.
- Nie wiedziałam, że do tego są potrzebne znaki. Czasami wystarczy tylko poprosić.
- W takim razie : czy zgodzisz się pójść ze mną na kolację?

- Czyli na randkę ? - uściśliła Molly
- Tak na randkę!
- Ok, ale ja wybieram lokal!
- Szczerze mówiąc, na to własnie liczyłem, bo nie znam tu żadnej dobrej restauracji. Tak bardzo się cieszę...
Zadowolony przytulił do siebie uśmiechniętą Molly.


- I co sądzisz o tej okolicy? - zapytał.
- O, to bardzo dobra okolica - przyznała Molli - I nie za droga!
- Rzeczywiście, ceny są tu umiarkowane. Podoba mi się ten kościół...
Molly rzuciła okiem w stronę budynku i głośno westchnęła. Od razu pochwycił to Arts, zapytał:
- Wszystko w porządku?
- Tak, tylko ... to własnie tutaj, w tym kościele. Dokładnie teraz, o tej godzinie, miałam stać w swojej pięknej, białej sukni i wypowiadać sakramentalne : TAK
- Jest mi naprawdę przykro. Teraz też ktoś bierze ślub, goście się schodzą.

Przechodząc obok wejścia głównego Molly nie mogła się opanować, musiała spojrzeć na pannę młodą i...


- O Boże! To niemożliwe!
- Molly, co się dzieje?

- To on!
- On?

- George, mój... nie mój, były narzeczony. To z nim miałam ...

- O Boże!

- Arts, posłuchaj... Ja nie powinnam była tu przychodzić! Nie powinnam się z tobą spotykać. Błagam, zostaw mnie, znajdź sobie inną... Ja...

- Nie jestem jeszcze gotowa na nową miłość!


Cdn.

Łączymy się z Molly w bólu!
Ale wiecie, że kiedy pada deszcz, nawet ten najgorszy to i tak przyjdzie czas, że zaświeci słoneczko.
Może to będzie jeszcze nie teraz, ale w końcu zaświeci.

Miłego weekendu moje Słoneczka,
mocno was ściskam i cieplutko pozdrawiam 

9 komentarzy:

  1. Oj Molly, Molly! Znajdziesz wreszcie faceta (a bynajmniej tego Ci życzę ). William, ale przystojniak! xD Nie mogę się doczekać momentu, kiedy Cukiereczek urośnie! A ja dzisiaj wróciłam z kina i widziałam breloczki z Kosogłosu :) Moja mama oszaleje xD Pozdrawiam Cię cieplutko i życzę miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Juleńko i wzajemnie:) Ja jeszcze nie byłam na Kosogłosie cz. II, pewnie mój Sim Will mnie uprzedzi... Buziaki :)


      Usuń
  2. Ehh mam nadzieję, że wszystko się ułoży i Molly będzie z Artsem :) W ogóle fajny pomysł z tym łączeniem fabuły i wyzwania :) Ja również Cię serdecznie pozdrawiam i również życzę udanego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana:) Ta Molly mnie kiedyś wykończy! Dobrze, że Lily chociaż nie szaleje! Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Mam nadzieję, że Molly wreszcie kogoś znajdzie. Ja dalej czekam na dziewczynkę o imieniu Iga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam. Mam już całą kolejkę do nadania imion dziewczynkom, ale obiecuję: Iga też będzie bohaterką tego wyzwania!

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że niedługo chociaż wiem, że są troche ładniejsze imiona...

      Usuń
  4. Cole, Cole... To imię mi jeszcze z czymś się kojarzy... A no tak! Cole to chłopak Ali w "Alicji w Krainie Zombi"! Mam nadzieję, że niedługo u Molly wszystko się ułoży. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczysz... jeszcze trochę. A Cole to postać niezwykle waleczna, ale i tragiczna, ale nie tu! Nie na moim blogowym świecie:)

      Usuń