Kochani!
W ten magiczny czas, życzę Wam
Zdrowych, Pogodnych, Spędzonych w gronie najbliższych
Świąt Bożego Narodzenia!
Posyłam Wam moc dobrych myśli, otulam ciepłym uczuciem i energią pełną radości.
Cieszę się, że mogę rozpocząć kolejny rok wraz z Wami.
Dziękuję, że Jesteście.
Dziękuję, że piszecie
Dziękuję, że piszecie
komentarze, przysyłacie maile.
Wciąż proszę o więcej!
Szczęśliwego Nowego Roku!
***
Nadszedł ten dzień. Dzień, w którym nasza Milenka opuszcza rodzinny dom.
Wyjeżdża do miasta szukać swojego kąta, swojego miejsca na ziemi.
Nie wie jeszcze, jak bardzo trudne zadanie ją czeka...
Nie wie jeszcze, jak bardzo trudne zadanie ją czeka...
Przez kilka ładnych godzin ogląda mieszkania do wynajęcia. Wciąż jednak coś jest nie tak. A to drogo, a to niezbyt przytulnie, za głośno...
W okolicy południa była już naprawdę wykończona. Stanęła przed kolejną kamienicą. Wyciągnęła przewodnik, by sprawdzić czy trafiła pod dobry adres, kiedy usłyszała swoje imię
- Mila? Milena?
"Ale ten simowy świat jest mały" - pomyślała i odwróciła się w stronę:
- Lily? Co za spotkanie! Obstawiam, że ty też szukasz mieszkania w tej okolicy?
Lily uśmiechnęła się promiennie:
- Taa i powoli zaczynam się denerwować. Myślałam, że znalezienie mieszkania w tak dużym mieście to będzie bułka z masłem, ale...
- Tak wiem. Od kilku godzin latam windami do góry i w dół. Czysta załamka!Czy w tym mieście nie ma ładnych, przestronnych mieszkań w normalnych cenach? Te ładne...
- Yyy - przerwała jej Lily - Właściwie to jest takie mieszkanie. Nawet spoko. Tutaj, w tej kamiennicy.
Milena spojrzała w górę. Sama kamienica też wyglądała spoko.
- Drogie? - zapytała Milena
- Ani nie drogie ani tanie. Zresztą chodź, pokażę ci.
Dziewczyny wjechały nieco hałaśliwą windą na piętro.
- I co ty na to?- Sama nie wiem... - zastanawiała się Mila - W sumie ma potencjał. Przydałoby się parę drobiazgów: poduszek, roślinek...
- Też o tym pomyślałam. Tam jest łazienka a tam jedna z dwóch sypialni...- Lily spojrzała na Milę badawczo i dodała - Bo wiesz... Tak sobie pomyślałam, że mogłybyśmy wynająć to mieszkanie na spółkę.
Milena milczała.
Sypialnia nie robiła dobrego wrażenia. Była mroczna i ciasna. Ale Lily nie brakowało entuzjazmu:
- Może nie rzuca na kolana, ale ja już tu widzę swoje łóżko i biureczko. Jakbym się mocno postarała to i toaletka się zmieści. Mogę zająć tą sypialnię! Twoja, większa jest naprzeciw...
Rzeczywiście była większa i jaśniejsza.
- Ta wygląda dużo lepiej!- oznajmiła Mila.
- Może być twoja! - zawyrokowała Lily. Milena spojrzała przez okna
- O i mamy balkon?
- Nieduży ale zawsze to balkon - stwierdziła Lily - Usiądźmy i pogadajmy.
- To co? Bierzemy to mieszkanie na spółę? - zapytała
Milena wyprostowała się na krześle, wzięła głęboki oddech
- Bierzemy! - zgodziła się - Nie czuję już nóg od tego szukania. Czuję, że to będzie dobre miejsce, z dobrą energią.
- Super! - ucieszyła się jej kuzynka - Już się martwiłam, że nic nie znajdę...
Milena natomiast martwiła się czymś zupełnie innym:
jak będą wyglądały ich wzajemne relacje w zestawieniu z pewnym osobnikiem na literę "A"?
***
A tymczasem, w naszej rodzince Scott:
Będzie imprezka urodzinowa i to podwójna.
Filip wraca do domu z szósteczką i...
Kuba też!
Gratulacje Panowie!
Tradycyjnie już, na tarasie, Emily podaje tort. Tym razem jest to tort hamburgerowy, bo jakoś tak bardziej pasował mi do głodnych chłopaków.
Pierwszy wypowiadał swoje życzenie Filip.
Filip staje się młodym dorosłym. marzy o karierze komika. To dziwne, bo sam raczej rzadko się uśmiecha. Ale słyszałam teorię, że komicy już tak mają: na scenie tryskają humorem a w życiu prawdziwym bywają mniej zabawni...
No cóż... zobaczymy, jak to będzie z naszym Filipem.
Kuba natomiast jest raczej samotnikiem. Chociaż w sumie nie wiadomo, jak to z nim będzie?
Wiadomo, że wyrósł na przystojnego nastolatka, który jak większość młodych chłopców wprost uwielbia wirtualny świat gier komputerowych.
Oj Kuba, Kuba!
Na urodzinach nie zabrakło tatusiów solenizantów. Ucztowaliśmy do późnego wieczoru, aż w końcu zrobiło się na tyle chłodno, że musieliśmy zakończyć imprezę. Emily nie chciała przenosić imprezy do salonu, bo tam wciąż w kołyskach słodko spali Wojtuś i Łucja.
***
Z kolei nasze miejskie dziewczyny już zdążyły się rozpakować w nowym mieszkanku i ugościć sąsiadów. Lily podała ciasteczka własnej roboty, czym wzbudziła ogólny zachwyt.
- Kto dziś robi własne wypieki? - dziwiła się sąsiadka - Kiedy pod domem macie budki ze wspaniałymi smakołykami za parę groszy?
Kiedy jednak skosztowała jedno z ciasteczek, wzdychnęła głęboko, przewróciła oczami i zachwycona, z wciąż jeszcze pełnymi ustami wycedziła:
- Mhm, ale dobre! Cofam to co powiedziałam przed chwilą!
Drugi sąsiad dodał:
- Są wyśmienite, idealne połączenie gorzkiej czekolady i słodkiego lukru. Fajnie, że się tu wprowadziłyście. Jeszcze dwa mieszkania mamy puste. Może niebawem ktoś w końcu je zajmie.
Wieczorem, po wyjściu gości dziewczyny zapragnęły skosztować tych smakołyków za parę groszy...
Kupiły sobie po porcji niezwykle pikantnego curry i wtedy właśnie Lily zapytała:
- Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiała, ale... No, jak to mam ująć? Czuję, że coś jest między nami nie tak. Kiedyś byłyśmy sobie bardzo bliskie... Czy zrobiłam coś, co cię uraziło? Coś złego?
Miła przełknęła duży pikantny kawałek potrawy i omal się nie udławiła. Jej gardło zalała fala ognia.
Chwilę odczekała i niewyraźnym głosem wyjaśniła, zresztą niezbyt szczerze:
- Nie, nic złego nie zrobiłaś. Po prostu znalazłam sobie pasję, która mnie całkowicie pochłonęła!
Lily spojrzała na kuzynkę badawczo i z niedowierzaniem. Pozwoliła wygadać się Mili.
Jednak po kilku minutach wróciła do tematu i to z grubej rury!
- Więc, nie chodziło ci o ... O Adama?
- Słucham? - zapytała Mila tonem, że niby nie wie o kogo chodzi.
- O Adama - powtórzyła Lily - odniosłam wrażenie, że w jakimś tam stopniu jednak chodziło o niego.
Milena spuściła głowę.
Dziewczyny odeszły nieco poza gwarny plac. Niezwykły, świecący most rozświetlił ich twarze. Lily widziała smutek w oczach kuzynki. Tak bardzo ją lubiła, nie chciała żeby cierpiała, dlatego też musiała do końca wszystko wyjaśnić.
- Miluś, jesteś dla mnie bardzo ważna. Zawsze byłaś, jak siostra, której nigdy nie miałam. Dlatego musisz mnie wysłuchać.
Milena podniosła głowę, spojrzała na Lily gotowa przyjąć to co zaraz usłyszy. Lily spokojnym, nieco wyciszonym głosem zaczęła opowiadać:
- Kiedy zaczęłyśmy naukę w jednej szkole, byłam niezwykle szczęśliwa. Miałam swoją przyjaciółkę blisko siebie od samego rana. Myślałam, że to będzie czas, w którym podzielimy się swoimi pasjami. Ty nauczysz mnie blogować a ja ciebie gotować. Blogi kulinarne są dzisiaj w modzie! ale nie o tym... Więc, kiedy nagle postanowiłaś się odizolować od świata i ode mnie, poczułam pustkę. Było mi bardzo przykro. Okazało się, że był ktoś kto również nie mógł do ciebie trafić, kogo telefony odrzucałaś, albo nie odbierałaś. To był Adam!
- Tak? Ale jak...?
- Któregoś dnia, jak to ty, po prostu zniknęłaś. Stałam i czekałam na ciebie pod szkolnym busem. Wtedy to podszedł do mnie jakiś chłopak, przedstawił się i powiedział, że nie może się z tobą skontaktować. Wydzwaniał do ciebie z kilku telefonów. Nie chciał jechać pod twój dom, bał się, że cię spłoszy. Zadzwoniłam do ciebie z mojego telefonu, ale ...
- Twojego telefonu też nie odebrałam.- przyznała Mila
- No właśnie, nie było szans do ciebie dotrzeć. Byłaś jakby w innym świecie! I wtedy Adam poprosił mnie o to żebym go wkręciła na nasz bal. Miał nawet gotowy plan: będzie w eleganckim stroju, ze schowaną dla ciebie różyczką, zamówi twoją ulubioną wolną piosenkę...
- Nie mam ulubionej, wolnej piosenki! - zaznaczyła Mila
- No nieważne, jakiś tam ckliwy kawałek. Zatańczycie, światła przygasną i ...
- O matko, ale narobiłam! - załkała Mila
Lily spojrzała na nią oczyma pełnymi empatii. Po chwili Milena nieco się uspokoiła i wtedy Lily usłyszała.
- Przepraszam, trochę mnie poniosło. Przed nami święta. Chcę pojechać do domu, pomóc trochę mamie w kuchni. Jak wrócę, postaram się odszukać Adama. Pewnie nie będzie to proste, ale postaram się naprawić to co narobiłam.
- Nic kochana nie narobiłaś, tylko się trochę pogubiłaś. Pomogę ci! We dwie będzie raźniej!
Dziewczyny uścisnęły się i wróciły do swojego wspólnego mieszkanka z coraz głośniej charczącą windą!
***
Emily właśnie miała powyciągać świąteczne dekoracje, kiedy przyszedł komunikat o urodzinkach naszych bliźniąt.
I tak z kołyski wyskoczyła kolejna niebieskooka blondyneczka Łucja i mały przystojniak Wojtek!
Wszystko na to wskazuje, że nasze bliźnięta pójdą chyba w dwóch różnych kierunkach:
Łucja to kreatywna osóbka o artystycznej duszy. Wojtek to raczej umysł ścisły, mały geniusz. Może zostanie naukowcem? Może uda mu się na swojej ścieżce zawodowej dostać do kosmicznej krainy ukrytej wśród gwiazd?
Emily chowa kołyski, Agnes już przygotowuje świąteczne dekoracje. Mama jednak prosi córeczkę żeby dała jej chwilę. Rozgląda się bacznie po pokoju i pyta:
- Agnes, jak myślisz pasowałaby u nas biała choinka?
Agnes spojrzała na salon, pokiwała główką i zawyrokowała:
- Wiesz mamo, uwielbiam białe choinki. Kiedyś sama sobie taką kupię. I do naszych pasteli byłaby idealna, ale...
- Ale?
- To nasze pierwsze i ostatnie święta w tym domu. Chciałabym żeby było tradycyjnie. No wiesz: zielona choinka i dużo czerwonych dekoracji!
Emily przyznała córeczce rację. Nie ma to jak tradycyjny wystrój świąteczny! Zakasała rękawy i razem z całą bandą swoich pociech zupełnie odmieniła salon:
A rano, spadł pierwszy śnieg...
Wierzbową zatoczkę pokrył biały puch. Zrobiło się mroźno...
Ale w naszym domku panowała gorąca atmosfera!
Milena dostała super prezent: jakąś dziwną maskotkę i bon na zakupy do sklepu meblowego. Starsi chłopcy też dostali super prezenty: Filip gitarę a Kuba nowy komputer.
Najmłodsi cieszyli się z nowej konsoli.
Wojtek bardzo się starał wygrać z dziewczynami, ale trudno ocenić, czy mu się to w końcu udało.
Po wczesnej kolacji Emily zasiadła z dziećmi przy kominku i opowiedziała im historie rodziny. Miała wiele do powiedzenia, zwłaszcza o:
Historii Rodzinki Scott:
Miłosnej historii jej cioci Moly.
Której szczęśliwy finał przypadł właśnie w ten niezwykły czas Świąt Bożego Narodzenia:
Zresztą tych miłosnych uniesień było znacznie więcej:
Taka to już jest: magia świąt!
I wtedy zadzwonił telefon!
To telefon Milenki.
- Hallo! Lily? Skąd dzwonisz? Jeszcze nie jesteś u rodziców?!
- Jestem właśnie w drodze. Musiałam jeszcze popracować... Nie uwierzysz w to co ci powiem!
Milena poprawiła się na kanapie
- Dajesz... - zachęciła kuzynkę do wyjaśnienia jej podekscytowania w głosie.
- Mamy nowego sąsiada! - niemal krzyknęła do słuchawki Lily - I to... ale od początku.
Lily była naprawdę mocno zakręcona bo radośnie wykrzyczała
- Właśnie sąsiadka przyszła złożyć nam świąteczne życzenia. Zobaczyła, że już wychodzę, więc przytrzymała mi drzwi. Wtedy właśnie zobaczyłam dziwnie ubranego mężczyznę. Sąsiadka szybko wyjaśniła, że to nasz nowy sąsiad i wróciła do siebie.
Ok, pomyślałam. Są w końcu święta, więc renifer na swetrze naszego sąsiada jest jak najbardziej na miejscu.
Chciałam się z nim przywitać, więc chrząknęłam i...
- I...? - ponaglała ją Milena
I wtedy się odwrócił!
Wesołych Świąt Kochani
i Szczęśliwego Nowego Roku!
Spotkamy się dopiero 13 stycznia 2017 roku. Trzymajcie się cieplutko:)