Dzisiejszy odcinek to kontynuacja poprzedniego odcinka, cześć druga zwycięskiej pracy nadesłanej przez Karolinę B.
Po dokonaniu małych przeróbek i dodaniu nieco własnej treści, dla potrzeb naszego wyzwania - zapraszam do lektury:
Milena wraca do domu załamana. Ta sytuacja na boisku... I w ogóle cały ten dzień...
Emily zmartwiona widokiem córki próbuje dowiedzieć się co się stało.
Nie było to proste zważywszy na jej szloch, który zniekształcał głos i przerywał co drugi wyraz. To co zrozumiała, to to, że:
- Nie... tam... nie... nigdy! Głupia... Wariatów...
Chwila ciszy i znowu
- Naprawdę! Nie... a poza... w życiu... wrócę!
Emi podała córce chusteczkę. Jak Mila wyczyściła nos i starła łzy wreszcie skleciła jedno krótkie, zrozumiałe zdanie:
- To jakiś dom wariatów! Nigdy tam nie wrócę!
Emily doskonale wiedziała o czym mówi jej córka:
Po jej wpisie dotyczącym szkoły, w internecie zawrzało. Przybyło jej obserwujących a komentarze ciągnęły się pod postem niczym niekończąca się rolka papieru toaletowego. To było coś!
Na osłodę tego ciężkiego dnia została przez chwilę okrzyknięta: Królową Internetu!
Następnego dnia, tuż przed wyjściem do domu Oliwii, przyszedł Chuck.
Przyniósł swojej córeczce najlepszy i najbardziej pożądany prezent dla młodej blogerki: nowy laptop.
Emily dorzuciła się do prezentu i sprezentowała córce swój aparat fotograficzny. Różowy bo różowy, ale zawsze to dobry aparat.
Milena od razu zabrała się do robienia zdjęć uchwycając ten moment kiedy oboje rodzice tak pięknie komplementują swoją córkę.
No i teraz jej biurko nareszcie prezentuje się doskonale, jak na "gwiazdę internetu" przystało.
Urodziny Lily.
Lily wyrosła na piękną nastolatkę. Sto Lat!
Oczywiście nie mogło zabraknąć rodzinnych opowieści, pełnych nie do końca sprawdzonych i potwierdzonych faktów. Chociaż Mikołaj wtórował siostrze:
- Tak, tak było!
Nie pamiętają tego nawet najstarsi simowie.
Wieczór zakończyło pląsanie do dziwnej muzyki, która najbardziej przypadła do gustu najmłodszym: Filipowi i Kubusiowi.
I to oni jako pierwsi zmęczeni i senni opuszczali dom cioci w towarzystwie wujka Mikołaja.
Był już późny wieczór. Zrobiło się cicho i spokojnie...
Księżyc powędrował wysoko na niebie, niesamowicie rozświetlając Wierzbową Zatoczkę.
Lily i Mila leżały na świeżo skoszonym trawniku wpatrując się w gwiazdy
- Wiesz, mama wybrała dla mnie szkołę - powiedziała Lily - To prywatne liceum, bardzo renomowane. Podobno mają tam bardzo wysoki poziom nauczania. Aż strach się bać! Nie wiem, czy dam radę...
- Dasz radę, masz same szóstki!
- Ja nie cierpię swojej szkoły i simów, którzy tam się uczą - zwierzyła się kuzynce Mila - Gdybym mogła, nigdy bym już tam nie wracała!
Nagle Lily zerwała się z ziemi i palnęła
- Mam cudowny pomysł! To chodź ze mną do mojej szkoły! Pokarzę ci stronę Liceum. Mówię ci, robi wrażenie!
- Patrz! Super, nie? Wyślę ci link. Jeszcze dzisiaj poproszę mamę, żeby poparła nasz pomysł u cioci Emily! Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę.
Ale żadne wstawiennictwo w tej sprawie nie było konieczne. Przez całą drogę do domu Mikołaja, z którego odbierały chłopców aż po ich własny dom, Mila trajkotała o tej szkole. Emily spojrzała na nią swoimi matczynymi oczyma i zawyrokowała:
- Zgoda, ale nie chcę słyszeć, że jest ciężko, że dużo nauki, że zbyt duże wymagania! To prywatna szkoła, w której stawiają na naukę i na pasje. Myślę więc, że dla ciebie będzie idealna.
Nagle chwyciła się za brzuch, stęknęła... Zaczął się poród!
Powitajcie małą Agnes.
Kiedy Emily wraca ze szpitala, zbiera parę brudnych naczyń z tarasu do kuchni. Widzi Milę, która nad swoim laptopem z dziwną miną. Była zaskoczona albo przerażona.
- Cześć córa! Co to, spodziewałaś się trzeciego brata?
- Nnie... Jestem właśnie na stronie mojej nowej szkoły i wiesz co? Wyobraź sobie tam są mundurki! I jeszcze żeby tego było mało! Tam nie wolno się malować! Zero makijażu! Co to ma być? Średniowiecze?
Średniowiecze czy nie, Mila przed rozpoczęciem nauki w nowej szkole, wskoczyła w nowy mundurek a jej usta nawet nie musnął bezbarwny błyszczyk. Zjadła za to pożywne śniadanie i w drogę!
Do nowej szkoły przyjechały szkolnym Busem.
Przed wejściem stały już jakieś uczennice.
Okazało się, że to ich nowe koleżanki z klasy. Wszystkie szybko się poznały wymieniając swoje imiona. Od razu też zauważono, że istnieje na ziemi pewna równowaga łącząc w jednej klasie dwie brunetki, dwie blondynki i dwie rude dziewczyny.
To była zupełnie inna szkoła, niczym nie przypominająca poprzednią. Przede wszystkim uczniowie tworzyli tu całość w myśl zasady, że każdy ma do zaoferowania coś szczególnego, każdy jest ważny a to co łączy wszystkich oprócz wspólnej nauki to empatia.
A nauki było co nie miara!
Mila jednak nie narzekała i już po kilku dniach załapała nowy rytm pracy. Uczyła się coraz lepiej!
Szkoła ta stawiała również na zajęcia pozalekcyjne. Całe grono pedagogiczne i dyrekcja szkoły znało jej blog. Nauczyciele podsycali w niej pasję ukierunkowując ją w nieco innym kierunku niż dotychczas.
Zaczęła pisać o poważniejszych niż dotąd sprawach. Rozwinęła też na swojej stronie galerię fotografii. Coraz częściej poświęcała się pasji, coraz mniej przyjaciołom.
Bywało, że czekała schowana za szafkami aż wszyscy opuszczą szkołę.
Wyciągała ze swojej szafki reklamówkę i
znikała w łazience.
Wychodziła przebrana w "cywilne" ciuchy z wyraźnym makijażem na twarzy.
Szła w miasto! Prosto przed siebie, szukając inspiracji i nowych tematów.
A wena twórcza była wszędzie. Wśród zwykłych simów, w zatłoczonym parku albo np. w blasku zachodzącego słońca.
Im bardziej przybliżała się do tego wspaniałego uczucia natchnienia, tym bardziej oddalała się od rzeczywistości.
Wyjścia z kumpelkami na zakupy czy do kina - to dla niej strata czasu.
Dlatego często nawet nie odbierała telefonów.
A kiedy już odebrała, doszła do prawdziwej perfekcji odmawiania spotkań w sposób ciepły aczkolwiek zdecydowany mówiąc - Nie, nie dzisiaj! Może później...
Lily, której odmówiła już kilka razy z rzędu spotkań i wspólnych wyjść, przestała już w ogóle dzwonić.
A telefony z nieznanych numerów, od razu odrzucała.
Weekend spędziła na robieniu zdjęć. Ostatnio uwielbiała fotografować przyrodę.
Zresztą była to w pełni odwzajemniona miłość, bo zwierzęta i rośliny były bardzo wdzięcznym obiektem, tańcząc przed jej obiektywem niczym prima baleriny na scenie.
Powoli zbliżał się koniec nauki w Liceum. Mila zdążyła już przygotować małą wystawę swoich prac. teraz zbierała materiał o mieszkańcach jej miasta. Znów nie miała czasu dla bliskich...
Tego dnia uczennice w klasie umawiały się na wybór sukienek do pracowni modystki na Promenadzie Magnolii.
Milena w sumie miała już sukienkę z szafy mamy, więc
Wykręciła się sprytnie pilnym telefonem z domu
- O nie, muszę zaraz po lekcjach wracać do domu!
Nadszedł dzień Balu.
Mila weszła na salę w towarzystwie przypadkowo spotkanego chłopca.
Młodzież szalała na parkiecie do dźwięków najnowszych piosenek. Wszyscy dobrze się bawili.
Wszyscy, tylko nie ona.
Nie pomogły truskawki w czekoladzie ani wesoła pogadanka z sympatyczną koleżanką.
Dla Mili ten wieczór mógłby już się skończyć. Nie czuła się tu najlepiej...
Niestety nie wiedziała, że za chwile poczuje się znacznie gorzej.
Właśnie dojadała słodkie truskawki, kiedy zauważyła schodzącą z parkietu Lily. Wstała z kanapy, oblizała opuszki palców po czekoladzie i podeszła by się z nią przywitać.
Nagle za plecami Lily pojawił się ...
Milena wstrzymała oddech.
- Cześć kuzyneczko - radośnie powiedziała Lily - Pozwól, że Ci przedstawię, to jest...
- Adam - dokończyła Mila
Jej młode serduszko rozsypało się na milion kawałków...
Ten post dał mi wiele do myślenia...
OdpowiedzUsuńW kwestii sercowej, czy blogowej? Hm... Nie musisz odpowiadać. Jednak coś jest na rzeczy. Myślę, że w życiu musi być zachowana pewna równowaga. Pasje są ważne, ale czy najważniejsze? Też o tym myślałam. Pozdrawiam Cię cieplutko:)
UsuńOjejej! Biedna Miła jej serduszko musiało się rozerwać. Pewnie okaże się, że Adam jest z Lily, a ona dostanie depresji i zamknie się w sobie. Jak coś to ja Puszek Pączuszek zmieniłam profil po prostu! ;D
OdpowiedzUsuńA, no to wszystko jasne. Niebawem... już w krótce pojawi się mała Łucja i to nie sama! Miłego dnia Kochana! A co do Adama to... jeszcze trochę i wszystko się wyjasni.
Usuń