piątek, 30 września 2016

120. XOXO GOSSIP GIRL - Studniówka vs Bal Maturalny


Witajcie Moi Kochani!

Jak tam u Was?
Ja zaczynam wpadać w jesienną melancholię... Nie, to nic złego! Wprost przeciwnie: wyciągam ciepłe swetry, zapalam zapachowe świece i pozwalam sobie nieco zwolnić tempo życia. To czas, kiedy częściej zasiadam w fotelu z książką zamiast siedzieć przy komputerze. 
Kocham jesień i pewnie niebawem pozwolę się nią cieszyć moim Simom. Jednak póki co u nich wciąż króluje letnia aura, pomimo tego, że wakacje dawno się skończyły.

Nasza Emily przyniosła ze szkoły szóstkę - a to oznacza oczywiście, że czas na imprezkę urodzinową.

Oczywiście, na urodzinach nie mogło zabraknąć jej taty, Chrisa Miltona.

Po serdecznym powitaniu, nastąpiła długo oczekiwana przez Emi chwila:

Chwila, w której staje się nastolatką.

Postanowiłam zostawić jej kolor włosów, taki jaki się wygenerował. 

Zaskoczona jestem jej wylosowaną aspiracją życiową: Niezależny botanik... Kolekcjoner
Chce zostać ekspertką ogrodnictwa. Ciekawe...

Przy słodkim torciku Emily zapytała brata, dlaczego nie zaprosił Ani?
Odpowiedź była prosta:
- Wiesz, że jesteśmy tuż przed Balem Maturalnym. Znając życie Ania teraz biega po sklepach z balowymi kreacjami.
- Ja też mam pójść na ten Bal? W końcu będę teraz uczennicą LO!
- No pewnie! Tyle, że dla ciebie to będzie raczej Studniówka...

Po imprezie Emily nie wróciła do swojego pokoiku na parterze. Postanowiła zadomowić się w pokoju na piętrze. Panował tu klimat, który zdecydowanie bardziej odpowiadał naszej Emi - spokojne i  jasne kolory.

Zainteresował ją obraz wiszący nad łóżkiem a zwłaszcza zdjęcie przedstawiające dwie dziewczyny... Nie bardzo wiedziała skąd może je znać i odpowiedź na to pytanie nie dała  jej spokojnie spać tej nocy.

***
Rankiem następnego dnia wraz z Mikołajem jechała do Liceum, swojej nowej szkoły. Świadomość, że nie idzie do niej sama, bo przecież ma tam starszego brata, wcale nie uspokajała jej młodego, zestresowanego serduszka.

Tymczasem Lily i Leo wybierali się z wizytą do Windenburga, do domu Igi i Oli. Torcik spakowany, możemy jechać.

U progu domu przywitała gości Ola. Ucieszyła się serdecznie widząc swoją jakże zmienioną mamę:
- Mamo, wyglądasz wspaniale! Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!

Jednak i Lily patrzyła na córkę z niedowierzaniem. Ona również wyglądała dużo młodziej i korzystniej...

Ach te nasze metamorfozy!

***
I Liceum Ogólnokształcące


Okazuje się, że co tam trudna nauka, wyczerpujące lekcje, czy niezapowiedziane sprawdziany...
Największym wyzwaniem stanowi przetrwanie długiej przerwy!

Emily w naiwności swojej nawet nie przypuszczała, że pojęcie tzw. wrednych dziewczyn to nie tylko tytuł filmu.

Ledwie weszła na stołówkę, wpadła w sidła właśnie takich "koleżanek"
- Ooo, kogo my tutaj widzimy? - usłyszała 
Odwróciła się w stronę ciemnowłosej dziewczyny z opaską. Kiwnęła a może nawet dygnęła w geście powitania i podeszła do jej stolika
- Proszę, może do nas dołączysz?

Niestety, dołączyła...

- A więc, ty to...?
- Mam na imię Emily.
- Em... Ok. Ja jestem Blair, inaczej B (czyt.Be) a to są Sara i Lea
- Miło mi was poznać - uśmiechnęła się Emily i była to jedyna "miła" chwila w tym momencie, bo Blair nagle zmieniła ton głosu mówiąc:

- Nie wiem mała skąd się tu wzięłaś, ale nasza szkoła szczyci się tym, że uczęszczają do niej dziewczyny z nieskazitelnym wyczuciem smaku. Tego dobrego gustu wyraźnie ci brakuje! Różowe włosy i to związane w kitki? Naprawdę? Nie jesteś już w podstawówce, ogarnij się dziewczyno!
- Ale ja... - próbowała cokolwiek powiedzieć na swoje usprawiedliwienie Emily, jednak bezskutecznie
- Spójrz w lustro i jutro lepiej żebyś nie zobaczyła w nim odbicie siebie takiej jak dzisiaj!

Blair wstała i rzuciła niemal na pożegnanie:
- No i mam nadzieję, że na balu zaprezentujesz się zgodnie z panującymi trendami mody.
 Towarzyszące Blair dziewczyny zaczęły się śmiać,a naszej Emily wcale nie było do śmiechu.
Padło jeszcze kilka niemiłych słów pod jej adresem, kiedy nagle zza pleców usłyszała dobrze znany głos Ani:

- To było niezwykle... wredne? I mówi to ktoś, kto nosi dziecięce opaski na głowie! Samozwańcza Blair! Bo o ile dobrze widziała w dzienniku, masz na imię Bethany? Wrzuć na luz, to nie Constans! Chodź Emi, zapraszam cię na porządny jogurt!

- Dzięki Aniu. - szepnęła Emi
- Nie ma za co! Z nimi trzeba prosto z mostu:krótko i dosadnie. Inaczej cię zniszczą, a wierz mi w niczym nie są lepsze od ciebie...

***
Windenburg

Tak, Lily słusznie zauważyła zmianę naszych sióstr bliźniaczek. Jeszcze niedawno:


Były to oczywiście urocze, ale ze znacznymi oznakami starszego wieku, panie. Ubierały się wciąż w ubrania przeznaczone raczej dla  młodszej grupy wiekowej Simów.

Ponieważ moja Czytelniczka Iga, słusznie zauważyła, że i naszym starszym bliźniaczkom należy się zmiana... To proszę bardzo:



Tak teraz wyglądają nasze urocze: Iga i Ola!

A w domu naszych siostrzyczek czekała Lily jeszcze jedna niespodzianka:


Iga wraz z mężem zaadoptowała małą dziewczynkę: Kingę.
- To mamo twoja wnuczka.
- Hej maleńka - przywitała Lily Kingę - Pewnie chciałabyś usłyszeć nieco więcej o swojej mamusi, kiedy to była w twoim wieku?



Twoja mama i ciocia Ola urodziła się w mroźny, zimowy poranek...






Kiedy tylko wyskoczyły z kołyski, otrzymały śliczny pokoik. Obie miały główki nie od parady.





Ale największą pasją twojej mamy, było malowanie. Cóż za obrazy wychodziły spod jej rąk!

Tak, miała niesamowitą wyobraźnię...




Później przy truskawkowym torcie, Leo opowiedział, jak wyglądała ich ślubna uroczystość.
Nie omieszkał oczywiście dodać jaki to z niego farciarz, że ma taką żonę! Prawdziwy szczęściarz!

- Może i masz fajną żonę, ale nie masz takiego super odlotowego pokoju jak ja! Chcesz zobaczyć?
- No pewnie!


Kinga zaprowadziła dziadka do swojego pokoju i już w progu pytała:
- I co?
Leo odchrząknął i powiedział:
- Masz rację maleńka! Nigdy, przenigdy nie miałem takiego pięknego, różowego pokoju!
- Wiedziałam!

Czas, w którym Leo zajmował się Kingą, bliźniaczki podpytywały mamę:
- Emily już wie, jaka będzie jej rola? No wiesz? Że ma swoją misję.

Lily zaprzeczyła:
- Nie i nie ma bladego pojęcia, jak mam jej to powiedzieć...

A propos Emily:

Emily po powrocie do domu zasiada do komputera. Mikołaj wchodzi do jej pokoju z pytaniem:
- Ej siostra, ty jeszcze się nie przygotowujesz?
- Słucham?
- No wiesz... suknia, fryzura i te sprawy! Normalnie dziewczyny na dwie godziny przed wyjściem na Studniówkę panikują...
- Daj spokój, co tu panikować, szukam tego serialu... Zaraz się zacznę szykować. A ty nie jedziesz po Anię?
- Nie, umówiliśmy się na miejscu... O 20.00 mamy transport, nie spóźnij się!
- Spoko!

Punktualnie o 20.00 wyszli przed dom, pod który podjechała:
- Furgonetka? Mikołaj, chyba żartujesz! Na bal jedzie się limuzyną!
- Emi, ciesz się, że masz czym jechać. Kogo dzisiaj stać na limuzynę?

Windenburg



Jedno jest pewne, miejsce było wspaniałe!


Imprezę rozpoczęto... Nie, nie polonezem!
Raczej tańcem, połamańcem. Ale też było epicko!

Po pierwszej części tanecznej, zaproszono gości na posiłek. Kiedy Emi wraz z koleżanką usiadły, do ich stolika przysiadła się Blair...

I jak to ona, nie mogła powstrzymać się od niewybrednych uwag:

- Jesteś odważna, dziwi mnie, że przyszłaś... Włosy to może nawet ogarnęłaś, ale ta sukienka...
I nagle ni z gruszki ni z pietruszki odwracając wzrok w stronę sąsiedniego stolika, zmieniła ton
- Ojej, przyszedł... tego no...

Taa, to było bardzo dziwne!
Emily wstała od stolika, nie chciało jej słuchać B.


- Nadia?! - ucieszyła się na widok przyjaznej twarzy.
- Cześć Emi! Ale ty wyrosłaś! Poznaj proszę mojego kolegę z klasy, to Chack! A to Emily!
- Cześć Chack!
- Witaj piękna! Przysiądziesz się do nas?

Kiedy dosiadała się do ich stolika z tyłu głowy usłyszała głos Blair:
- O matko, ona go zna!


Nie minęła minuta, kiedy to B. podeszła do ich stolika z westchnieniem patrząc na Chacka. Wtedy to Emily zaskoczyła! No jasne: Blair i Chack - Gossip Girl!

- Hej B. chcesz do nas dołączyć? - spytała i dodała - To Blair, nasza Królowa B. Jeśli jej dotąd nie poznaliście niewiele stra... - ugryzła się w język. Nie będzie taka, jak B. - Zresztą sami przekonajcie się, jak miła potrafi być.

Emi postanowiła nieco rozprostować kości, wyszła na parkiet. Po kilku minutach pląsania postanowiła zejść z parkietu.

Nie wróciła już do stolika. Wróciła do domu.

Ktoś jeszcze nie bawił się za dobrze tego wieczoru.
Nawet towarzystwo Blair, nie dało rady go rozweselić. Blair nie zrobiła na Chacku dobrego wrażenia, zatem musiała znaleźć kogoś na pocieszenie. Jednak Mikołaj nie chciał być tą osobą.

Co kilka minut wychodził na zewnątrz z nadzieją, że wreszcie pojawi się Ona!
- Gdzie jesteś Aniu?
Nie znalazł ani Ani, ani odpowiedzi na swoje pytanie. W końcu postanowił wrócić do domu.


Poszedł do pokoju siostry
- Hej mała! Co oglądasz?
- Gossip Girl, staram się zrozumieć system wartości co poniektórych uczennic. I co przyszła Ania?
- Nie, nie odbiera też telefonu. Może coś tam znowu dzieje się u jej brata... Posuń się, pooglądam z tobą.
- Wiesz co, lepiej zejdźmy na dół.
- No dobra, zrobimy popcorn?

Mikołaj na początku żartował sobie z bohaterów filmu, ale kiedy został upomniany przez Emi
- Cii, skup się! To odmieni twoje życie!
Zamilkł i tylko chrupanie jedzonego popcornu zakłócało dźwięk filmu.

W końcu po kilku odcinkach Mikołaj oznajmił:
- O rany, nie wiem, czy odmieni to moje życie... jedno jest pewne zaczynam darzyć coraz większym szacunkiem wszystkie normalne dziewczyny!

xoxo




piątek, 23 września 2016

119. Trochę radości i trochę łez

Witajcie moi Kochani!

Jest, nareszcie nadszedł Ten dzień!

Dzień, w którym nasze Gołąbeczki wreszcie powiedzą sobie sakramentalne: Tak.
Pewnego dnia, wczesnym popołudniem niewielka grupa gości zebrała się w niewielkim Kościółku, w Wierzbowej Zatoczce.

Młody Pan niespokojnie zerkał na zegar. To już ten czas, a Lily wciąż nie ma. Może się rozmyśliła? A może...
Dosłownie na minutę przed ustaloną godziną drzwi otwarły się i do środka weszła skąpana w świetle słońca panna młoda.

Nie miała na sobie tradycyjnej sukni ślubnej, ani welonu. Ubrana była w elegancką koronkową suknię w kolorze ecru, bogato zdobioną kwiecistym haftem. Motyw kwiatu lilii przewinął się też w jej lekko upiętych włosach. Nie była zwykłą Panną Młodą, ale umówmy się to przecież nasza Simama, niezwykła kobieta!


Jak już wcześniej ustalili, towarzyszyli im tylko Ci, którzy mogli przybyć na ich wielkie święto. Ci, których dzisiaj nie będzie, małżonkowie odwiedzą ze słodkim poczęstunkiem w najbliższych dniach. Jednak nie wyobrażali sobie, żeby mogło dzisiaj zabraknąć Mii,  owocu miłości Lily i Leo.

Po krótkiej, ale jakże pięknej przysiędze małżeńskiej, padły wreszcie słowa:
- Możesz pocałować swoją żonę.
Posypało się konfetti, padły gromkie oklaski i serdeczne życzenia.

Później nadszedł czas na tort. Dzieci śpiewały Sto Lat młodej parze, która...

Podzieliła się pierwszym kawałkiem tortu. Oby ich życie też obfitowało w tyle słodkości co to ciasto!

A kiedy już skończono pierwsze toasty i goście posilili się poczęstunkiem, naszedł czas na dobrą zabawę.

Jednak nie wszyscy dobrze się bawili. Mikołaj siedział topiąc smutki w soku ze świeżo wyciskanych pomarańczy. Liczył na to, że będzie mu towarzyszyć Ania, tymczasem jej ani widu ani słychu...

Młody nie wytrzymał. Wystukał jej numer i:
- Ania? No hej! Myślałem, że będziesz tu na ślubie ze mną?
Po drugiej stronie padły słowa przeprosin:
- Przepraszam Mikołaj, ale korki przeciągnęły mi się aż do teraz. Zaraz wychodzę.
- To super! Czekam na ciebie przy wejściu głównym.

Mikołaj usiadł na ławce przy wejściu i spokojnie czekał. Kiedy wreszcie zjawiła się jego ukochana... aż zaniemówił z wrażenia.
- Pięknie wyglądasz.
Ania rzeczywiście wyglądała przepięknie. 
Przywitali się serdecznie i poszli wspólnie pogratulować Lily i Leo.

Ania złożyła niezwykłe życzenia młodej parze, wplatając w nie cytaty o miłości z literatury i znanych piosenek. Lily spodobał się taki życzeniowy paczłork, podziękowała i zaprosiła młodzież do zabawy.


I chociaż młodzi uwielbiali taniec i zabawę, tym razem postanowili:

Nieco oddalić się od reszty gości by usiąść w zacisznym zakątku, ciesząc się jedynie własnym towarzystwem. Padło wiele ciepłych słów. Oboje jakby upojeni magiczną atmosferą pełną miłości - zapewniali się wzajemnie o tym, jak ważni są dla siebie. 

Wtedy pocałowali się po raz pierwszy. Wtedy też zostali oficjalnie parą. Mikołaj ma Anię a Ania Mikołaja!

Oj, od tego wszystkiego bidulek aż dostał zawrotów głowy. Za dużo miłości, oj za dużo!

Niedługo potem impreza dobiegła końca. Goście rozeszli się do swoich domów.


Następnego dnia, od samego rana Lily zabrała się do pieczenia ciast. Postanowiła upiec swoim starszym dzieciom ich ulubione ciasta. Postanowiła zacząć od najstarszych.
Wcześniej tylko pomyślała, które dzieci były na imprezie:


Była Candy i Cole; Annie - z przyprószoną siwizną głową; Marta i Sara; Była Patrycja i Mia no i domownicy.

Zatem odwiedzi dzisiaj Williama i Fleur!


William zawsze uwielbiał ciasto czekoladowe, a










Fleur eleganckie biało-czarne!









Jeśli czas pozwoli to wpadnie jeszcze z wizytą do bliźniaczek: Igi i Oli. Tak dawno ich nie widziała!


One od zawsze uwielbiały ciasto z różową, truskawkowo-malinową polewą!








Zaczęli od domu Williama. Pukali kilkakrotnie, ale nikt nie otwierał. Dopiero gdy energiczniej zapukali usłyszeli zza drzwi ciche:
- Proszę wejść, otwarte!


Weszli z radosną nowiną, ale w środku nie panowała wesoła atmosfera. Wręcz przeciwnie, na sofie siedział Marek, syn Williama pogrążony w rozpaczy.
Lily poczuła, wiedziała...
Mogła się tego spodziewać, ale kiedy to się naprawdę stało, nie mogła, nie chciała tego do siebie przyjąć:
William i Fleur nie żyją!
To było straszne, niewyobrażalnie bolesne. Która matka byłaby na to gotowa? Lily zalała się łzami. Leo próbował wesprzeć żonę, ale to wszystko było na nic.


Spędzili z Markiem całe dwie godziny. Kiedy pierwszy szok minął, Lily spokojnie porozmawiała ze swoim wnukiem.

Poczęstowała chłopca ciastem i poczekała na powrót jego mamy z pracy. Marek opowiadał o swoim tacie przegryzając czekoladowe ciasto śmiejąc się to znów płacząc.

Lily poprosiła Leo by jednak zaglądnęli do Newcrest do domu Fleur i Annie.

Chciała zobaczyć, jak sobie radzi jej córka bez starszej siostry. Annie cieszyła się z ich wizyty. Coraz bardziej samotność daje się we znaki. Wtedy to Lily zapytała:
- Może przeprowadzisz się do Oazy Zdrój, do domu Niny? tam zawsze ktoś jest: jak nie Nina to Adam albo Natalia.
- Nie wiem, przemyślę to!

***

Po powrocie z tych jakże smutnych wizyt, przed domem zastała uśmiechniętą Emilkę:
- Mamuś, dostałam szóstkę!

Lily przytuliła mocno mała do siebie:
- Ciesze się słoneczko! To co? Robimy urodzinki?
- Tak! Robimy!

Cdn.

Tak więc przed nami urodzinki Emilki. Nasza kolejna Simmama zostanie nastolatką, jej! Odwiedzimy też Igę i Olę. Pamiętacie nasze zbuntowane bliźniaczki? Wyobraźcie sobie, że i one przeszły małe metamorfozy. W ich rodzinach też się nieco pozmieniało...
A i jeszcze Mikołaj! Chyba czas na Bal Maturalny!

Zapraszam kochani do komentarzy. Może macie jakieś propozycje, życzenia? Pozdrawiam Was wszystkich jak zawsze cieplutko:)