poniedziałek, 31 października 2016

125. Halloween Party ☠


Dzisiaj powinnam przywitać się ochrypłym, niskim głosem, by po chwili złowieszczo zaśmiać się niczym prawdziwa wiedźma z simowego lasu!

No dobra, trochę mnie poniosło...

Ale ja uwielbiam Halloween i tak, wiem że to święto przyszło z zachodu i że nie do końca wszystkim się podoba...

Ale, umówmy się, ja lubię dobrą zabawę bez jakiejś chorej ideologii czy wymyślonych podtekstach.


Zatem wystawmy dynie, lampiony w kształcie duchów, rozwieśmy sztuczne pajęczyny i przygotujmy górę niezdrowych cukierków.

Po prostu: Bawmy się dobrze!


Emily tuli swoją Milę i opowiada jej bajkę o dniu straszenia:
- Ale ty nie bój się maleńka, bo mamusia będzie przy tobie. Jak dorośniesz przebierzesz się za piękną wróżkę i będziesz rozdawać pyszne słodycze...

I tak słuchając, ale niewiele rozumiejąc z tego co do niej mówiła mama, mała zasnęła mocnym snem.

Teraz Emi miała czas, by  na spokojnie przygotować Halloween'owy wystrój domu. Postanowiła urządzić imprezę na tarasie. 

W tym roku panował iście kosmiczny klimat, jeśli chodzi o dobór kostiumów. Był kosmonauta i cała plejada bohaterów Gwiezdnych Wojen. Wszyscy bawili się doskonale. A pani domu była komplementowana za piękne dekoracje i za jej własne przebranie, które tak doskonale komponowało się z wystrojem wnętrz.

Emily podała przekąski w postaci upiornych ciasteczek. Urządziła też konkurs wycinania dyni i na najoryginalniejszy taniec...
Goście pląsali w rytm muzyki i właśnie wtedy Em usłyszała jakże dobrze znane:
- Witaj piękna!


Odwróciła się z nadzieją, że zobaczy wreszcie prawdziwe oblicze swojego tajemniczego adoratora. Ale nic z tego! On wciąż miał zakrytą twarz. Tym razem był w kostiumie Ninja.


Emily już chciała coś złośliwego rzucić w jego stronę, kiedy to usłyszałam w słuchawkach charakterystyczną muzykę.
Zwiastowała nadejście...


O nie! To Marta, siostra bliźniaczka Sary! 
I On, Mroczny Kosiarz! Dlaczego to nie kolejny gość, który po prostu przebrał się za Mrocznego?
Dlaczego odchodzą kolejni simowie?
A dopiero co:


w 96 odcinku przyszły na świat nasze dwa słodkie rudzielce!


w 97 odcinku poszły do szkoły...

a kiedy były nastolatkami przeżyły syrenią przygodę!

Doczekały się też swojej metamorfozy...

Ale teraz odeszły... Będzie mi ich bardzo brakować:(

I zrobiło się naprawdę mrocznie, smutno...
Goście rozsiedli się po kanapach, muzyka ucichła. Nikt nie śmiał się, n ie żartował. Emily nie mogła przełknąć ciasta. Odłożyła talerzyk i zeszła po schodach do ogrodu.

Znalazł ją tam nasz nieznajomy
- Tu jesteś! Goście powoli zbierają się do wyjścia, chcieliby się pożegnać.
Emi zwiesiła głowę, z oczu wypłynęły jej wielkie łzy. Mężczyzna chwycił ją za ramiona i powiedział:
- Nie smuć się, proszę. Nasz simowy czas jest krótki, wszyscy niebawem odejdziemy. Ważne by to, co jeszcze mamy do przeżycia było wartościowe. Ważne by pozwolić sobie na bycie szczęśliwym i tym szczęściem obdarowywać innych.

Emi wiedziała, że to co słyszy ma sens. Starła łzy i poszła pożegnać gości.

Podziękowała wszystkim za przybycie i życzyła spokojnej nocy. Sama poszła do malutkiej, która wyraźnie i głośno domagała się jedzonka.

- To twoja córeczka?
usłyszała za plecami. Nie miała ochoty na pokrętne odpowiedzi, powiedziała więc:
- Tak to moja córeczka, mój skarb. Będę miała w swoim życiu wiele takich skarbów...

I opowiedziała o swojej misji. Nie spodziewała się zrozumienia ani podziwu,a jednak usłyszała:
- To niesamowite! 

Spojrzała na niego oczyma pełnymi łez, wciąż jeszcze myślała o Marcie...
Nieznajomy podszedł do niej i zapytał:
- Mogę jeszcze chwilę zostać?
Zgodziła się, tylko dodała:
- Oczywiście, tylko szybko pójdę się przebrać...

Pobiegła na górę do sypialni.

Wyskoczyła z ciasnego gorsety, odłożyła kapelusz. Założyła swoją skromną małą czarną.
Nagle w drzwiach sypialni stanął gość
- Jesteś naprawdę śliczna - rzucił komplementem i dodał - I niezwykła...
- Może ty też jesteś śliczny i niezwykły, ale jak mam to sprawdzić skoro ukrywasz się ciągle pod dziwnymi kostiumami...


Nasz tajemniczy sim ściągnął maskę...

Emily spojrzała na niego zaskoczona:
- To ty? Nate Archibald! Myślałam, że ty i Nadia...

- Jesteś rozczarowana?
- Nie, tylko wiesz...
- Powiedz to proszę wyraźnie, że nie jesteś rozczarowana...
- Nie, nie jestem!


I tak rozpoczął się ich romans. Krótki romans...



Ale trzeba przyznać owocny, bo oto








Emily jest w kolejnej ciąży!

I znów musiała poinformować kolejnego tatusia o jego nieco marginesowej roli w jej życiu. 

- Naprawdę nie potrzebuję niczego od ciebie. Ba! Nie mogę niczego od ciebie przyjąć, to wbrew zasadom. Nie martw się, teraz zakwalifikuję się na program "pięćset plus" (he he)! Żartuję, wszystko mam pod kontrolą!

Nate i tak często dzwonił i pytał o jej samopoczucie... Zostali przyjaciółmi.

A w domu mała Mila płacze w wniebogłosy! Nic dziwnego mamy komunikat: 
Mila ma dziś urodzinki, czas wyskoczyć z kołyski!

Do zobaczenia, do piątku!


A na koniec małe ogłoszenie...
    Kochani to był ostatni odcinek z jesiennym modem w tle. Po ostatniej aktualizacji nie mogłam wejść na parcele simów. Gra się samoistnie wyłączała. Musiałam odinstalować wszystkie mody a następnie zainstalować przynajmniej te z fryzurami i ubraniami. Okazało się, że moi simowie w mieście chodzą w samej bieliźnie i nie maja włosów. Musze zatem wejść do wszystkich domów i naprawić szkody. Żeby było tego mało, gra zaczęła się dziwnie zachowywać i simowie zamrażają się tzn. stoją przez kilka sekund w bezruchu. Ręce opadają!
     W związku z powyższym chciałabym Was poinformować, że kolejny odcinek będzie publikowany dopiero w piątek za tydzień. Mam ogromną nadzieję, że przy instalowaniu nowego dodatku gra się ustabilizuje i wszystko wróci do normy. Jak ja nie cierpię tych aktualizacji!
Napiszcie proszę, czy Wy tez macie podobne problemy, czy to tylko pechowa ja tak mam!

Pozdrawiam i liczę wyrozumiałość  💕


piątek, 28 października 2016

124. MILA (49) - i Tajemniczy Wielbiciel ❤

Witam serdecznie na moim blogu!
Jeśli jesteś tu po raz pierwszy, to zapraszam do przeczytania archiwalnych wpisów. Pomogą Ci one poznać nieco nasza rodzinkę.
A jeśli jesteś moim Czytelnikiem od jakiegoś czasu, to pozwól proszę, że podziękuję Ci za to, że tu zaglądasz i śledzisz losy naszych bohaterów.

Dzisiaj oj będzie się działo! 
Zapraszam!

Nazajutrz Emi odwiedza swój rodzinny dom. Musi podzielić się  wielką nowiną!

Drzwi otworzyła Lily. Wystarczył jej tylko jeden rzut oka na córkę i już wiedziała
- Gratuluję kochana! Tak się cieszę, będziesz mamusią!
Weszły do środka. Był jeszcze ktoś, kto na pewno ucieszy się z ciąży Emily.

- Spójrz mamo, kogo nam przywiały pomyślne wiatry! - krzyczała od progu Lily
Alicja spojrzała w stronę wchodzących. Właśnie przygotowała drugie śniadanie.  Ucieszyła się na widok gościa:
- Zapraszam kochane do stołu. Emi, czy ty...?
No tak i Alicja miała rentgen w oczach. Od razu poznała.
- Jesteś rozpromieniona i niezwykle radosna. Teraz musisz jeść za dwóch!

Przy posiłku Emily opowiedziała o Chucku i o tym, jak jej się mieszka w nowym domu
- W sumie jest ok, tylko... sama nie wiem... Strasznie tam cicho i smutno. A gdzie jest Chris?

Lily nie odpowiedziała na to pytanie,tylko błyskawicznie zmieniła temat. Coś było nie tak.


Kiedy zjadły, zostawiły Alicję w jej kuchennym królestwie i poszły na spacer. Lily rozpaliła ogień, usiadły przy palenisku i wtedy powiedziała:
- Chris... Sama nie wiem co o tym wszystkim mam myśleć. Zamknął się w swoim świecie, niechętnie z nami przebywa.  Znika na całe noce



Dzisiaj przyłapałam go, jak wraca po 7.00 rano! My wstajemy a on dopiero kładzie się spać! Martwię się o niego córeńko.






- Nie martw się mamuś, postaram się czegoś dowiedzieć. Może po prostu się zakochał?

Emily już układała w swojej głowie plan działania.

Wcześniej jednak musi wrócić do domu.
"Wezmę prysznic, przebiorę się i..."


Kiedy wróciła do swojego domu zauważyła na wycieraczce różę i maleńką karteczkę z napisem :
"Dla Pięknej"
Uśmiechnęła się - Ach ten Chuck...

Zabrała różę i z kubkiem świeżo zaparzonej kawy usiadła na tarasie. Słoneczko powoli zachodziło, ale wciąż jeszcze było ciepło. Wystukała numer telefonu Chuck'a i poczekała aż odbierze
- Hej Chuck! Dziękuję za różyczkę.
- ...
- Jak to jaką? Tę, która zostawiłeś na mojej wycieraczce.
- ...
- Nie byłeś w Wierzbowej...
- ...
- Tak, może ktoś przez pomyłkę zostawił.
- ...
- Ja też, miłego dnia!

Hm, to było dziwne.


Zbliżał się wieczór. Emi ubrana w ciemny, nierzucający się w oczy strój, jak to na detektywa przystało, wybrała się pod rodzinny dom. Zaszyła się w zaroślach i czekała.
Ok. 19.00 z domu wybiegł jej brat. Chwilę później podjechał sportowy samochód.

Emi nie widziała kierowcy. Chris wszedł do środka i pojechali w kierunku Windenburga.
Nasza detektyw wybiegła w zarośli i leci przez trawnik, grządki w kierunku jezdni. Łapie taksówkę.

Sapie i przeklina siebie w duchu: Co mnie podkusiło włożyć na taką akcję szpilki?

Na szczęście udało jej się dogonić samochód, w którym jechał Chris. Kiedy z niego wysiadł miał na głowie dziwny, świecący hełm. Emi poszła za bratem...


Kiedy tylko przekroczyła próg...
Zobaczyła go za konsolą.
No jasne! Chris był DJ'em! Jak wcześniej mogła na to nie wpaść? 

No i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że takich samych DJ'ów

było w tym klubie znacznie więcej.

Jeden z nich coś tam powiedział na jej widok, ale przez założony hełm nic nie zrozumiała.
W klubie było gorąco i duszno, musiała się czegoś napić

Zamówiła tylko sok a barman postanowił popisać się sztuczkami, jakby miał co najmniej podać martini dla samego Jamesa Bonda. Wstrząśnięte oczywiście, nie mieszane!

Po chwili dołączył do niej jeden z tych dziwnych DJ'ów. Starała się nie zwracać na niego uwagi, ale on położył na ladzie różę.Taką samą, jak ta, którą znalazła na wycieraczce...
Usłyszała:
- Hej piękna!


- A więc to ty! To od ciebie dostałam różę...
Mężczyzna milczał
- Zawsze nosisz przy sobie róże?
- Nie, nie zawsze - usłyszała w odpowiedzi - Miałem zamiar po imprezie wpaść i zostawić ją na progu twojego domu. Ale skoro tu jesteś...

Emily na wszelkie sposoby chciała dowiedzieć się, kto u licha kryje się pod tym hełmem. Nic z tego, nieznajomy milczał albo odpowiadał wymijająco.
W końcu miała już tego dosyć. Wzięła do ręki płaszczyk i wyszła. Postanowiła wrócić do domu.

Kiedy znalazła się na zewnątrz, usłyszała jak ktoś woła:
- Emily, zaczekaj!


- Zapomniałaś o róży. Jest taka śliczna, idealna, jak ty.

Emi zarzuciła płaszczyk, wzięła różę i udała się w kierunku postoju taksówek.

Czuła na sobie jego wzrok.
Uśmiechnęła się do siebie: Mam tajemniczego wielbiciela!

Jeszcze zanim weszła do domu zadzwoniła do Lily:
- Mama? Nie śpisz jeszcze? Słuchaj, nie musisz martwić się o Chrisa. Jest DJ'em w klubie nocnym...


Kolejne dni upływały Emi na zajmowaniu się ogrodem, który miał być przecież głównym źródłem jej utrzymania.

I na nauce gotowania. Nie chciała by jej dzieci chodziły niedożywione albo co gorsze umarły z głodu.


Gotowanie wychodziło jej coraz lepiej...

Pewnego popołudnia odwiedził ją Chuck. Był ciekawy jak czuje się matka jego dziecka, zaproponował jej nawet wspólne mieszkanie... pomoc finansową... i takie tam.

Emily grzecznie odmówiła, proponując mu swoją przyjaźń. Nic więcej.
Opowiedziała mu na czym polega jej misja. Kiedy tak sobie siedzieli zrobiło się ciemno, chłodno i ...

Zaczął się poród.
Emi była przerażona a Chuck normalnie spanikował i "spalił gumy".


Nie było co się tak bać. Poród trwał krótko. Raz, dwa i...

Na simowy świat przychodzi 48 dziecko naszego wyzwania, dziewczynka.

To Mila, Milenka - otrzymuje imię na cześć mojej Czytelniczki, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam!

Wszystkich Was Kochani również cieplutko pozdrawiam i zapraszam na kolejny odcinek już w poniedziałek  31.10.2016r.


Wtedy to powyciągamy dynie, przygotujemy upiorne słodycze, zapalimy lampiony ... Może zjawi się też nasz tajemniczy Sim. Może nawet przestanie być już tajemniczy...

Buziaki!!!