sobota, 13 stycznia 2018

162. Gdybym tylko wiedziała...


Witajcie Kochani!
Jak tam u Was w Nowym Roku? Ktoś już ma ferie? Urlop?
Ja niestety pracuję ostatnio intensywnie i dlatego posty mogą mieć małe opóźnienia, ale będą!
Przed nami kolejne losy naszej rodzinki Scott. Czeka nas trochę zmian, trochę smutku, radości...
Jak to w życiu!
***

Kochany Pamiętniczku!
Mam na imię Elizabeth. Bliscy wołają na mnie: Lizzy a czasami Elisa, ale tego akurat zdrobnienia nie lubię.
Jesteś moim pierwszym pamiętnikiem, będę tu zapisywać wszystkie moje sekrety...



   Dostałam Cię od Mai, która kiedyś, gdy byłam mała, przyjechała do nas z... "Daleka". Dokładnie tak, z "Daleka". I nikt nie potrafi mi odpowiedzieć na pytanie, jak daleko jest to "Daleko". Nieważne.
   Maja też pisała pamiętnik. Miała też kolorowy notatnik, planner.


Przez ten czas, kiedy u nas mieszkała, często przyjeżdżał w odwiedziny mój starszy brat Adam. Ciekawe, wcześniej w ogóle nas nie odwiedzał.







Mam dużą rodzinę. Chyba nikt z moich znajomych nie ma tylu braci i sióstr. To dziwne...








Mieszkam w dużym domu, w Barnacle Bay z mamą, moja siostra bliźniaczką, Jane i młodszymi braćmi: Aleksandrem i Miłoszem. Chłopcy własnie wyskoczyli z kołysek.

Od jakiegoś czasu mieszka z nami narzeczony mojej mamy, Danny.
Uwielbiam go. Jest dla nas, jak tata. Jak tata, bo tak naprawdę to nim nie jest.






  Mój prawdziwy tata mieszka w San Myschuno. Kiedy była u nas Maja, zabrała nas w odwiedziny do jego mieszkania. Nie była to miła wizyta.

Przez cały czas tata wygłupiał się ze swoim sublokatorem śpiewając "niestosowne", jak to określiła Maja, piosenki.
Mieszkanie było brudne a w powietrzu śmierdziało alkoholem. Jane znudzona występem taty zaczęła bawić się swoim tabletem a ja...


    Zasnęłam. Pamiętam, że to było tuż przed Świętami Bożego Narodzenia a mój tata nawet nie pomyślał o małym prezencie dla swoich córeczek. Po krótkiej reprymendzie, jaką dostał od Mai, wynagrodził nam to na naszych urodzinkach. Dostałyśmy od niego prawdziwe skrzypce...

Za to Danny, dał nam cos znacznie ważniejszego: miłość.
Zawsze kiedy do nas wpadał, znajdował czas na zabawę.







   Czytał nam do snu i pilnował, żeby żaden potwór nie wylazł spod naszych łóżeczek.
Dlatego, kiedy na tzw. "Ważnym spotkaniu rodzinnym" dowiedziałam się, że z nami zamieszka, byłam wniebowzięta. Właściwie to nie wiem co to znaczy "wniebowzięta", bo nikt mnie do nieba nie wziął, ale tak często mówi moja mama.
   No własnie, mama...
   Na tym ważnym spotkaniu rodzinnym babcia mówiła, że: mama zakończyła misję.
Ale, że co? Misję? Czy moja mama jest agentem? Taki James Bond w spódnicy, czy coś? Wtedy nie zwróciłam na to zupełnie uwagi. Mała byłam, głupia...

To właśnie na tym spotkaniu wszyscy trąbili o nowej Simmamie i o wyzwaniu.
Teraz sobie przypominam, że babcia Lily powiedziała coś o mnie...
- Nasza cudna następczyni!
Co to mogło znaczyć? 
Może jestem jakąś ukrytą księżniczką? Strasznie dużo znaków zapytania. 
Pójdę do mamy, zapytam...


- Mamusiu... a co mówiła bab...? - zapytałam wchodząc do sypialni mamy. 
W środku przed lustrem stała moja mama. Nieco przygarbiona, krytycznie odnosiła się do swojego odbicia w lustrze.
- Przyszła nowa sukienka - oznajmiła i dodała - Chyba jednak włożę tą drugą. I zepnę włosy...
Stałam, jak wryta i nie mogłam od niej oderwać oczu.
- Jesteś taka piękna - powiedziałam - Chciałabym być taka, jak ty.
Mama odwróciła się do mnie 

Spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała:
- Wiesz co, mamy jeszcze trochę czasu. Pójdźmy na spacer...







- Słuchaj córeczko bo to ważne. Jesteś najcudowniejszą istotą na świecie. Każdy z nas jest jeden jedyny, niepowtarzalny. Ty też. Ale jest jeszcze coś... Masz do spełnienia ważne zadanie i wiem, że dasz radę go zrealizować. To zadanie będzie do wykonania dopiero, jak staniesz się dorosła, więc masz jeszcze dużo czasu. Jednak jeśli chcesz cokolwiek wcześniej wiedzieć, to pytaj...
Ale ja nie zapytałam o to, zamiast tego zadałam jej najgłupsze pytanie ever:
- Mamusiu, czy po twoim ślubie cos się zmieni?
- No co ty kochanie!
Mama wzięła mnie na ręce i mocno przytuliła. Poczułam jej ulubione perfumy Jadore...
Tak ładnie na niej pachniały...
- A o co chciałaś mnie zapytać w sypialni?
- O nic. Pogadamy jutro...
- Ok. To co, idziemy się szykować? Za dwie godziny ślub, a ja jeszcze w rozsypce!
***

Kochany pamiętniczku, nie wiem dlaczego jej nie zapytałam...

Nie wiem dlaczego wszystko było ważniejsze od mojego pytania?





Gdybym tylko wiedziała...

2 komentarze:

  1. Wszystko rozumiemy! Każdy jest zapracowany i nie zawsse mamy czas na swoje sprawy...ale i tak sie cieszę że posty się pojawiają!
    Ferie...u mnie dopiero w połowie lutego...jako ostatnie. W ogóle to bardzo się cieszyłam na ten piątek bo cały tydzień w sprawdzianach, kartkówkach...tyle dobrze, że zdałam za pierwszym razem egzamin do bierzmowania:)

    Ciekawa forma postu jako pamiętnika...
    Raz na jakiś czas to byłoby miłe urozmaicenie od opisywania w 3 osobie.
    Biedna Lizzy. Jeszcze nie wie jakie ma przeznaczenie. Może nie będzie sie buntować?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję zdania egzaminu. A tak swoją droga to myślę, że akurat te egzaminy to czysta głupota. No ale... Moja praca, to też swoisty challenge. Tak się śmieję, że ja jak moja bohaterka Maja z TS3 Challenge, jestem poddawana coraz to nowszym wyzwaniom. I co już opanuję coś do perfekcji, fru... pojawia się cos nowego! Co do Lizzy, to rzeczywiście czekają ją teraz ciężkie chwile. Od czasu do czasu pojawi się post spisany z jej perspektywy. Pozdrawiam:)

      Usuń