Powiem Wam jedno: jest coraz ciężej... Ale to nic, wytrwam do końca! Będę, jak cytując fragment "Kilera", Tommy Lee Jones w "Ściganym" 😃
I nie dam się! Dotrwam do końca, choć powoli te dzieci mi już bokiem wychodzą.
Przepraszam za to lekkie załamanie, ale jestem po kilkugodzinnym nauczaniu dzieci: chodzenia, komunikacji i sikania. I jeszcze logiki i sama już nie pamiętam.
Powinnam trochę przystopować, odpuścić. Nikt mnie nie goni!
Tylko, że... W naszym domu urodziły się kolejne trojaczki!!!! Ja chyba zwariuję! I po co mi była ta cała nagroda szczęścia życiowego: płodność?!
Ale spokojnie, bo tylko spokój może mnie uratować.
Oddech. Zapraszam Was do kolejnego odcinka naszego wyzwania. Dzisiaj znowu trochę powspominamy Wojtka i Lenę. Zamykam powoli ten watek i chcę go przedstawić jak najlepiej. Zapraszam do poprzednich odcinków aby nieco poznać tą dwójkę bohaterów. A teraz kończę już swoje utyskiwania i lecimy z tym koksem:
***
Oaza Zdrój - Chatka, w której mieszka Lena.
Był ciepły, letni wieczór. Jednak w powietrzu czuć było nadchodzącą jesień.
Wojtek zwykle nie zwracał uwagi na takie rzeczy. Pogoda, jak pogoda, dzisiaj jest tak, jutro inaczej. Dzisiejszego popołudnia, kiedy wracał z pracy zobaczył Ją. Zobaczył Lenę. A ona zawsze wyczuwała kiedy spadnie pierwszy śnieg, albo kiedy przyjdzie zmiana pogody. Nie lubiła zimna... Była niezwykle radosna, nieco beztroska z głową w chmurach.
Tak, taka zawsze była Lena. Przynajmniej do chwili, kiedy ich drogi rozeszły się i każdy poszedł w swoją stronę...
Pamięta ten dzień. Byli jeszcze dziećmi. Uwielbiali odkrywać nowe miejsca. Pewnego dnia Wojtek pokazał swojej przyjaciółce dom jego prababci Niny. Dom, jak dom, nie zrobił na Lenie większego wrażenia. Ale w drodze powrotnej natrafili na opuszczoną chatkę.
Wojtek nie rozumiał co tak zafascynowało Lenę, że od razu chciała zobaczyć, jak wygląda w środku.
- Ale, nie możemy tak po prostu wejść - oburzył się Wojtek.
Ale co to był za argument?
Lena już naciskała zardzewiała klamkę.
Pozapalali świece, rozglądając się uważnie.
W środku dom wyglądał jeszcze gorzej. Jednak mimo tego...
stał się ulubionym miejscem ich spotkań. Wyobrażali sobie, że to ich forteca, pałac, najbezpieczniejsza przystań.
Czasami tylko bawili się, czasem rozmawiali o wszystkim i o niczym a jeszcze kiedy indziej...
Żegnali odchodzące lato ogrzewając się przy solidnym ognisku.
I tak było aż do końca podstawówki. Później wszystko się zmieniło.
Ich drogi zwyczajnie się rozeszły...
By po pewnym czasie znów się odnaleźć.
Ach, co to było za spotkanie!
Wojtek robił kolejne okrążenie pływając w basenie, kiedy zobaczył swoją starszą siostrę. Mila głośno skarżyła się na totalną katastrofę w przygotowaniach do ślubu. A komu to wszystko mówiła? Lenie!
Wojtek podpłynął bliżej. Tak, to była Lena!
Nie wiadomo co nim wówczas kierowało, ale zwyczajnie ochlapał ją strumieniem lodowatej wody. Tak między nami, należał jej się taki zimny prysznic. Tyle tylko, że Wojtek sekundę później tego żałował.
Niesłusznie, bowiem Lena przyjęła to jako zaproszenie do zabawy. I tak chlapali się z dobrą godzinę. Ku wielkiemu zdziwieniu Mileny.
Ten dzień na nowo rozpalił uczucia Wojtka. Mila patrzyła na brata badawczo, z pewnym niepokojem.
Nie miała pojęcia, o co chodzi.
Pamiętacie ślub Mileny i Adama?
Jak nie, kliknijcie w obrazek.
To było niesamowite wydarzenie. Spełniły się marzenia naszej rudowłosej bohaterki i miała najlepszy ślub, jaki mogła sobie wymarzyć.
To był ich najszczęśliwszy dzień w życiu. Przynajmniej na te chwilę!
Ktoś jeszcze składał sobie słowa przysięgi. Ktoś jeszcze...
Ale o tym wkrótce.
Tak, tym kimś byli oni: Lena I Wojtek.
Więc co się stało? Co nie wyszło w ich planie?
Wszystko się posypało, niczym kolejne elementy idealnie złożonych puzzli.
Wojtek dostał pracę w Instytucie. Nie w głowie mu były amory i randki. Lena miała na głowie sklep rodziców i...
Pewnego rudowłosego przystojniaka.
Bo na początku znajomości uczucia są niezwykle silne. To uczucie czegoś nowego, świeżego. te motyle w żołądku. Ta ochota na ciągłe odkrywanie nowego!
Jednak po wspólnie przeżytych wakacjach w ekskluzywnym kurorcie (jeśli nie czytaliście kliknijcie w obrazek), okazało się, że Lena spodziewa się dziecka.
I wiecie co? Ten rudowłosy młodzieniec stwierdza, że to nie jego problem. Uwierzycie?
Nawet niezwykle głośna interwencja Mili nic nie dała. Usłyszała jedynie od Patryka:
- To nie twoja sprawa. Nie wtrącaj się!
I tak Lena została sama.
Kiedy schroniła się w starej, opuszczonej chatce, zaczynała kolejny, jakże trudny etap swojego życia. Musiała nauczyć się żyć bez rodziców i ich pieniędzy. Musiała wreszcie wydorośleć. Jednak czy do końca jej się to udało?
Zobaczmy...
***
Tak więc...
Wojciech wracając z pracy zauważa Lenę. Na początku chce zignorować ten fakt. Przecież już dwa razy sparzył się, został porzucony...
Jednak ciekawość wzięła górę. I wieczorem ubrany w najlepszą marynarkę, jaką posiadał...
Zapukał do drzwi.
Chwilkę później stanęła w nich Lena.
Serce mu bardziej zabiło. To była ONA!
- Wojtek? - zapytała zaskoczona - Co tutaj robisz?
- Właściwie mógłbym zapytać o to samo.
- Wejdź proszę.
Pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to meble. Stare, jakże dobrze znane, przemieszane z nowymi.
Drugie...
To dwie kołyski zapełnione niezwykle rozwrzeszczanymi maluchami.
Myśli kotłowały się w jego głowie. Jakoś głupio mu było się zapytać... I w sumie nie musiał. Lena podeszła do jednej z kołysek. Wzięła jedną z przygotowanych butelek z mlekiem i powiedziała:
- To moje córeczki: Ela i Aga.
Zaczęła karmić Elę. Agatka wciąż niemiłosiernie płakała.
Wojtek instynktownie sięgnął po drugą butelkę i zaczął karmić maleńką, różową istotkę.
Kiedy zjadły niemal od razu zasnęły.
Wtedy mogli spokojnie porozmawiać. Lena opowiadała mu o feralnych wakacjach i o Patryku. O rodzicach i o nowej rzeczywistości. Nie utyskiwała, nie żaliła się. Po prostu mówiła, jak jest. Nie ukrywała jednak, że bywa ciężko.
Kiedy wstała by dołożyć nieco drewna do kominka powiedziała:
- Ten kominek sama kupiłam. Zbliża się jesień, jest coraz chłodniej. Żeby tylko drewno tyle nie kosztowało!
Wojtek pomyślał, że nie tylko drewna jej brakuje, jednak kiedy zapytał:
- Jak mógłby jej pomóc?
Usłyszał:
- Daj spokój! Wszystko mam pod kontrolą! Niczego mi nie potrzeba.
Jednak Wojtek wychodząc dobrze wiedział, co może zrobić.
Czekała go dłuuuuga noc.
Nie ważne, udało się i rankiem...
Lena pod swoimi drzwiami zobaczyła stos drewna, świeże pościele, garnki, ubranka dla dziewczynek i cała masę prześlicznych zabawek. Kiedy podziękowała Wojtkowi za to wszystko, usłyszała tylko:
- Nie wiem o czym mówisz?
Od tego czasu Wojtek był częstym gościem w małej chatce. Często też Lena składa razem z dziewczynkami wizytę w Domu Niny.
Kiedy dziewczynki skończyły roczek, to Wojtek kupił im nowe łóżeczka.
Wciąż jednak czuł niedosyt. Wciąż wracając do swojego przestrzennego, ciepłego i czystego domu czuł, że to nie jest w porządku. Musiał o tym z kimś porozmawiać.
A któż by lepiej mógł go zrozumieć, jak nie mama?
Emily wiedziała, że Wojtek w swojej dobroci, zrobiłby wszystko co tylko możliwe, by uszczesliwić innych. Wiedziała też, że łatwo jest go oszukać, zranić, wykorzystać.
Zaproponowała mu:
- Synku, rozumiem cię. jednak to nie jest takie proste. Posłuchał mnie, jutro są urodzinki Olgi i Mateusza. Zamiast zwykłej imprezy w domu, zabiorę dzieci do nowego parku. Postaraj się też zabrać tam Lenę z dziewczynkami.
Tak też się stało. Kiedy maluchy wyskoczyły z kołysek...
Emily powiedziała, że zabiera je do parku.
Mała Olga aż zapiszczała z zachwytu.
To było coś!
Zjeżdżalnie, domki dla lalek, baseny z piłeczkami! Raj dla dzieci!
Po kilku minutach w parku zjawił się Wojti z Leną i dziewczynkami. Emily porozmawiała sobie z nimi, podczas gdy dziewczynki
Od razu zaprzyjaźniły się z naszymi bliźniakami.
Kiedy zgłodniały dostały hot dogi.
Tak, teraz były szczęśliwsze.
Towarzystwo rozpierzchło się po parku.
Emily poznała niejakiego Stanisława Gracza. Hm, jak nic będzie to kolejny tatuś w naszym wyzwaniu.
A Wojti...
Wojtek zadaje Lenie jakże ważne pytanie:
- Może zamieszkałabyś ze mną?
I tak Lena staje się częścią naszej rodziny. Dziewczynki nareszcie mają dobre warunki do rozwoju a Wojti ma blisko Lenę...
***
A u nas... U naszej Simmamy:
Najpierw wyprowadzili się Bartek z Michałem.
Później były urodziny Łukasza.
Nasz blondynek został nastolatkiem
Jego tata, Danny duży nacisk kładł na naukę syna. Może będzie w rodzinie kolejny naukowiec?
Kiedy Łukasz w końcu wszedł w wiek dorosłego...
Jego tata niczym strzała pobiegł do swojego domu. Chciał przygotować dla niego pokój.
Po drodze minął nieco zasmuconego Stanisława Gracza.
Sama przeprowadzka odbyła się szybko i bezproblemowo.
Niestety nieco problemów miała Emily ze Stanisławem. Na szczęście, jak to ona ...
Potrafiła go podnieść na duchu, oczarować i...
Koniec końców - jest w kolejnej ciąży!
Nasze najmłodsze bliźniaki po opanowaniu kolejnych umiejętności, co oczywiście doprowadzało mnie do czystego szaleństwa.
Mogły przejść do kolejnej grypy wiekowej. Pomógł im w tym Paul, ponieważ Emily była już w zaawansowanej ciąży i raczej nie powinna dźwigać takie słodkie ciężarki.
Taaa... Olga i Mateusz idą do szkoły!
I o ile Mateusz wolałby raczej pograć w piłkę z kolegami na boisku, o tyle Olga
Doskonale sobie radziła w szkole.
Była prawdziwa prymuską.
A w wolnych chwilach bawiła się w szpital. No i chyba już mamy ścieżkę zawodową naszej uroczej Olgi.
Oj, zaczeło się! (Znowu!)
Na świat przychodzą trojaczki (O rany!)
Maria, Antoni i Adam... Już mi siebie samej szkoda.
A w Oazie Zdrój:
Wojtek czuje prawdziwe szczęście. Bo czego może chcieć więcej?
No może tego żeby Lena nareszcie spojrzała na niego w nieco inny sposób? Ale czy to w ogóle jest możliwe?
Czerpie radość z każdej wspólnie spędzonej chwili. I dobrze, być może niedługo to wszystko się zmieni?
Cdn.
Kochani, kolejny odcinek będzie nieco wampirzy... Uuuu, już się boję! Zapraszam i pozdrawiam!
Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie ucieszył dzisiejszy post. Leżę chora i tu taka niespodzianka. Uwielbiam takie opowieści. Polubiłam historię Wojtka i Leny, szkoda, że to już koniec. Ale licze na inne "dramy", masz talent do wymyślania takich historii. A i ogromny szacunek za pracę nad rodziną Scott, ja nie cierpię tego zajmowania się małymi dziećmi. A teraz masz jeszcze trójkę! Współczuję.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już jesteś zdrowa! Dziękuję za komentarz, jakoś dam radę z tymi maluszkami. Wiem, że łatwo nie będzie...
UsuńMaju wygląd twojej simowej Olgi jest praktycznie taki sam jak normalnie. lekarką też chciałam być przez chwilę. Powiedz mi tylko jak i skąd ty to wszystko wiesz? ;D
OdpowiedzUsuńCoś mi mówiło, że lenka ma bliźniaczki. Świetne są. nie mogę się doczekać ślubu Leny i Wojtka. No i przede wszystkim gratulacje (lub kondolencje) trojaczków ;)
Tak? Ciesze się bardzo:) Zawsze mam pewne obawy, co do wyglądu Waszych simowych imienników. A z tym ślubem Wojtka to... A z resztą niebawem sama zobaczysz. Ściskam serdecznie i pozdrawiam:)
UsuńHalo halo ja się nie zgadzam!
UsuńLena nie lubię cię pff co ty sobie myślisz że mój imiennie będzie na ciebie wieki czekać!?
Wojtek dasz radę znajdziesz kogoś lepszego i się szybko odkochasz a ją kopniesz w tyłek i besos🙂
Pozdrawiam xd
Cóż, mam spóźniony zapłon w odpowiedziach... Ale do Wojtka jeszcze wrócimy! Niestety, chłop nie ma lekko. Jednak spokojnie, na szczęście istnieje coś takiego, jak karma! Pozdrawiam cieplutko:)
Usuń