piątek, 16 marca 2018

170. Interwencja i Spotkanie z Przeszłością.

Się porobiło...
Dotąd kolejne Sim-mamy, owszem z pewnymi obawami, jednak zawsze podejmowały sie naszego wyzwania bez większych  problemów. Ale teraz...
The Sims 3- Sunset Valley

Nadeszła zima...
Miałam właśnie kilka dni urlopu. Co nie znaczy, że nie pracowałam w ogóle! Laptop miałam zawsze w razie czego przy sobie. 
W przerwach między odpisywaniem na kolejne maile sprawdzałam: co tam słychać u moich Simów w TS4.
Myślałam, że spadnę z krzesła, kiedy dowiedziała się, ze:

"- Ja nie chcę brać udziału w tym całym challenge'u! Nie chcę być kolejną simmamą!"
Że co niby???
Jest tylko jedno wyjście: interwencja!
Spakowałam kilka drobiazgów i udałam się do

Longbourn, 
Rezydencji Państwa Bennet.
Oj co ja mówię, Państwa Scott, oczywiście.






W drzwiach powitała mnie Jane
- Maju! Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że przyjechałaś!
- Jane! Ale wyrosłaś! Ostatnio kiedy cię widziałam byłaś malutka dziewczynką.
- Oj u nas tak wiele się zmieniło. Lizzy... Elizabeth ma złamane serce. Nie chce kontynuować tego całego zwariowanego wyzwania...
- Wiem kochana - próbowałam uspokoić Jane - Nie martw się, wszystkim się zajmę. Gdzie jest Lizzy?
- Chyba jeszcze śpi. Cała noc płakała. Słyszałam jej szloch przez dwoje zamkniętych drzwi.
- To może niech jeszcze trochę pośpi.
- Wejdź Maju, proszę. Napijemy się kawki. Jesteś głodna?
- Nie, dziękuję. Ale kawy chętnie się napiję.




Jane opowiedziała mi całą historię z Wikhamem. Popijałam kawę słuchając opowieści Jane, która bardzo starała się źle o nikim nie mówić. Usprawiedliwiała więc postępowanie wszystkich, próbując ich wytłumaczyć. Cała Jane! Nagle drzwi do jadalni otwarły się i stanęła w nich Lizzy.
Jeszcze zaspana i nieco zaskoczona moja wizytą.
Wstałam żeby się przywitać
Od razu też wyjaśniłam Lizzy:
- Chciałam wam pogratulować wejścia w dorosłość i... zabrać cię w pewne miejsce. Jeśli się zgodzisz, oczywiście.
Lizzy spojrzała na mnie podejrzliwie. Nie pozwoliłam jej zbyt długo się zastanawiać mówiąc:
- Może przebierzemy się w coś wygodnego?


Włożyłam wygodne jeansy i koszulę. Lizzy usiadła przy toaletce z nieco zrezygnowana miną
- W sumie to nie mam zbyt wiele ciuchów... Z kosmetykami też cienko.
Wyciągnęłam więc co miałam w swojej walizeczce. Podałam jej spodnie i białą bluzkę idealnie dopasowaną do  figury. Zrobiłam też makijaż rozświetlający
Lizzy wciąż nie  do końca zadowolona ze swojego wyglądu przynajmniej się uśmiechnęła. Wiedziałam, że brak akceptacji samej siebie wynika z zupełnie innych pobudek.  Stoi za tym George Wickham. 
Kiedy wychodziłyśmy z domu Lizzy zadała mi retoryczne pytanie:
- Pewnie mi nie powiesz, gdzie jedziemy?
Nie powiedziałam. Nasza nieco dziwna podróż nie trwała długo a swoją mete osiągnęła na:
Tym właśnie mostku.
- Nigdy tu nie byłam, chyba - powiedziała Lizzy wpatrując się w nurt rzeki - Chociaż okolica wydaje mi się znajoma.
- Bo jest - odpowiedziałam - Chodź, to już niedaleko.
- To Oaza Zdrój! - krzyknęła odkrywczo
- Tak! Zgadza się. To miejsce, w którym się wszystko zaczęło.
- Wszystko?
- To tu powstanie niebawem pierwszy dom, w którym zamieszka twoja rodzina.
- Nie rozumiem...
- Chodź, muszę ci kogoś przedstawić.
- Co to za kobieta? - usilnie próbowała dowiedzieć się Lizzy.
Nic nie mówiąc podeszłyśmy bliżej.

- Ta kobieta, to Nina Scott. Twoja praprababka. Właśnie dzisiaj zaczęła swoją misję, swój challenge.
Musi zdobyć trochę pieniędzy, więc zbiera kamienia, łowi ryby a wkrótce zacznie tez malować obrazy. Nie ma nic. Stworzy tu jednak coś, co zapoczątkuje cudowną sagę.



- Dzień dobry! - przywitałam się z Niną - Czy możemy chwilkę porozmawiać?
Nina spojrzała na nas badawczo
- Tak, słucham?
- Słyszałam, że jesteś pierwszą Simmamą! Możesz nam coś powiedzieć na ten temat.

Dochodziło południe, słońce coraz to mocniej przypiekało. Nina zaproponowała nam wizytę w okolicznym barze.






Rzeczywiście od razu lepiej!
Tam przy winie i klimatycznej latynoskiej muzyce, Nina opowiedziała nam swoją historię.
- Oj kochane... Co ja tu mam opowiedzieć? Niewiele tego jest. Nie mam zupełnie nikogo na tym simowym świecie. Jestem sama, ale... Czuję, że gdzieś, ktoś nade mną czuwa. Nie umiem tego wyjaśnić, ale zwykle kiedy czegoś bardzo potrzebuję , to to otrzymuję. Oczywiście sama muszę na siebie pracować, jednak jestem elementem jakiegoś dużego planu. Tak czuję! Mam urodzić dużo dzieci i kierować się pewnymi zasadami. Nie mam nic, a mogę mieć tak wiele! Wchodzę więc w to! I tyle!
- Tutaj powstanie mój pierwszy dom!
I tak rzeczywiście się stało. 
Odsunęłam Lizzy na bok. Podeszłyśmy do wielkiego słupa. Wyciągnęłam telefon. 


Poczułam, jak zaczął emitować fale. Usłyszałyśmy jakby PSTRYK i gotowe!


Minęło kilka simowych tygodni (lub lat)




Na ziemi Niny stał pierwszy dom rodziny Scott.
Nina otwarła nam drzwi z uśmiechem na ustach. Powitała nas, jak długo oczekiwanych gości.
- Oj uwielbiam te wizyty z przyszłości!
- Wiesz, że stamtąd przybywamy?
- Jasne! Była tu też Lily, twoja babcia - zwróciła się do Elizabeth - Wejdźcie do środka Kochane.
Dom w środku mały i bardzo skromny i tak wydawał sie przytulny. Na kanapie siedziały bliźniaczki: 

Centumia i Sara - pierwsze dzieci naszego wyzwania.


Centumia przytuliła się mocno do Lizzy
- Jesteś naszą rodziną, mama mówiła!
- Tak maleńka, jestem. 
W oczach Lizzy zakręciły się łezki.
jednak prawdziwy wybuch uczuć nastąpił, kiedy wzięła na ręce maluszka:



Kama, trzecie dziecko wyzwania, niemal stopiło serce Lizzy. Uśmiechała się do niej swoją bezzębną buzią, robiąc przy tym przezabawne minki. Kiedy zasnęła, Lizzy powolutku włożyła maleńką do kołyski.
Widziałam, jak rogiem rękawa wyciera spływająca po jej policzku łezkę wzruszenia.

Nina zaprosiła wszystkich na obiad. Przy stole panowała niezwykła atmosfera. 
Z talerzy unosił się cudowny zapach zapiekanki a wokół panowała atmosfera miłości.





Nina opowiadała wesołe anegdotki z czasów, kiedy po simowym świecie chodziła jeszcze Bella Ćwir, czy Don Lotario
- To Don jest tatą Kamy!
No właśnie, ależ ten czas leci.
- Nie bój się niczego kochana - zwróciła się do Lizzy - Pamiętaj, że tam jest ktoś, kto zawsze ci pomoże. Nie wiem, jak to działa, ale działa! Czy czegoś wam brakuje moje małe?
Pewnie spodziewała się, że usłyszy: "Nie, niczego" Ale dzieci, jak to dzieci, powiedziały zupełnie szczerze:
- Playstation?
Tuż przed opuszczeniem domu Niny, Lizzy uśmiechnęła się mówiąc:
- Głupio by było nie zakończyć wyzwania, zostało nam zaledwie 17 dzieci do urodzenia... Powinnam kontynuować tak pięknie rozpoczęte dzieło!
Jej krótka, ale jakże ważna informacja spowodowała lawinę oklasków.
Wychodząc Lizzy spojrzała na mnie podejrzliwie
- Ty dobrze wiedziałaś, że tak będzie. Prawda?
Nie odpowiedziałam. Uśmiechnęłam się i zabrałam nas w drogę powrotną do Longbourn.
Cdn.











4 komentarze:

  1. Oj Maju nie wiem jak okreslić to słowami ale jestes niesamowita! Po prostu jestes taką skrzynią skarbów z pomyslami i nigdy nie wiaodmo czym nas zaskoczysz <3 <3 Cieszę się że Lizzy zmieniła zdanie i mam nadzieję że będzie dumna ze swojej misji <3 A powrót do przeszłosci był cudowny, aż przypomniało mi sie jak znalazłam twojego bloga i czytałam od początku wszystkie posty! Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne posty ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana! A ja pamiętam, jak dołączyłaś do moich Blogowych Przyjaciół i miałaś swoją Oliwkę w grze... Ach, te czasy... No ale challenge musi iść do przodu, więc wbijam na ORIGIN, włączam Action i dalej ruszam z historią rodzinki Scott. Buziaki i pozdrówka:)

      Usuń
  2. Uwielbiam takie wplatanie do rozgrywki tych wydarzeń z poczatku wyzwania. Bardzo mi sie podoba jak Ty je robisz. Miód malina;) Tak samo jak napisała Oliwia ja też na staralam sie nnadrobić zaległości czytając te poczatkowe posty. Ciesze się że Lizzy zdecydowała się kontynuować wyzwanie. Jeszcze 17 maluszków... A potem? Zobaczymy. I tak najbardziej teraz czekam na narodziny pierwszego dzidziusia który sie pojawi pewnie niedługo! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Słońce! Tak, tak i dobrze, że czekasz bo... oj to niespodzianka! Mam prośbę, żebyś zostawiła linka do swojego bloga w zakładce Wasze Blogi. Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń