piątek, 6 kwietnia 2018

173. Nieprzyjęte oświadczyny i Trojaczki (85, 86, 87)










Longbourn

Odkąd Lizzy przeczytała list zapowiadający wizytę jej dalekiego kuzyna, była nerwowa i pełna obaw. Co prawda miała nadzieję nieco uspokoić moralne lęki swojego dalekiego krewnego, jednak wizja zmuszenia jej do opuszczenia Longbourn sprawiała, że opuszczała ją pewność siebie. Znów stawała się niespokojna i smutna.
Pan Collins zjawił się punktualnie o czwartej popołudniu. Był wysokim, potężnym mężczyzną, nieco od niej starszym. Zachowywał się godnie i bardzo oficjalnie.
Lizzy powitała gościa przed wejściem do domu.
Spodziewała się już na powitanie, kilku cierpkich, pompatycznych słów.
Tymczasem pan Collins uległ od razu jej urokowi , prawiąc jej niewyszukane komplementy i zapewniając o swoich dobrych intencjach i chęci pomocy drogiej kuzynce. Cokolwiek by to mogło znaczyć.
Kolacja upłynęła w miłej atmosferze. Gość ani razu nie nawiązał do treści wysłanego listu. Za to cały czas komplementował kuchnię Lizzy przeplatając peany na jej cześć, chwaleniem swojej patronki Lady Katarzyny de Bourgh. To wystarczyło, by Elizabeth wyrobiła sobie zdanie na jego temat:
był niezwykłą mieszanką osoby z jednej strony zarozumiałej z drugiej pełnej pokory. Nie grzeszył inteligencją, nie był też wymarzonym partnerem do rozmów.
Dlatego też tuż po posiłku, Lizzy zebrała talerze i przeprosiła gościa:
- Muszę zając się córeczką. Na górze jest przygotowany pokój, są świeże ręczniki...
- Dziękuję droga kuzynko. Jestem duży, potrafię się sobą zająć.
Tego dnia nie spotkała już swojego gościa.
W kolejnym dniu miały się odbyć pierwsze urodzinki Uli. Rankiem Lizzy doglądała maleńkiej ubolewając, po raz kolejny, że nie może sprawić jej ładniejszego pokoju, ani sterty zabawek.
Goście nie zawiedli. Nie wszystkim dopisywały humory. Jane wciąż opłakiwała Bingleya a Adam Maję...
Lizzy odnosiła wrażenie, że najlepiej podczas imprezy bawił się ten, którego bynajmniej by o to nie posądzała. Pan Collins pląsał na parkiecie, nierzadko nie do rytmu i nie w tym kierunku co trzeba, obdarzał kuzynki komplementami, bawił się doskonale.
Wieczorem, kiedy tylko pojawił się komunikat...
Z kołyski wyskoczyła mała, uśmiechnięta niebieskooka Uleńka.
Prawdziwa radość jej dumnej mamy.
Mała była naprawdę urocza...
Z miejsca skradła serce pastora. Tak, pan Collins już nigdy nie będzie taki, jaki był przed przyjazdem do naszej rodzinki. Zabawa z małą wyraźnie mu sprawiała prawdziwa przyjemność.


Wieczorem Lizzy czytała córeczce bajeczki. Chciała poświęcić małej, jak najwięcej czasu. Wkrótce pojawi się na świecie kolejny dzidziuś i będzie go miała zdecydowanie mniej.



W kolejnym dniu pan Collins zajęty był własnymi sprawami. najpierw całe do południe siedział w swoim pokoju i czytał książki, później gdzieś wyszedł i wrócił dopiero wieczorem na kolację.

Lizzy zajmowała się małą, trochę ogrodem i wreszcie zasięgając porad wychowawczych na specjalnym forum dla rodziców.
Tuż po kolacji pan Collins poprosił kuzynkę o rozmowę.


Kiedy tylko Lizzy zasiadła w fotelu, usłyszała:
- Zakładam, że zna pani mój cel. Okazywane pani względy nie pozostawiają wątpliwości co do moich intencji.
Elizabeth głośno przełknęła ślinę. Jej myśli kotłowały się w głowie wraz z pytaniem: "Czy on zamierza mi się oświadczyć????? Może nie..."
A jednak!
- Moja patronka Lady Katarzyna de Bourg wyraźnie powiedziała: Panie Collins, musi się pan ożenić! Duchowny, taki jak pan musi znaleźć sobie żonę. Odkąd przestąpiłem próg tego domu, wybrałem panią na przyszłą towarzyszkę życia. Pozostaje mi jedynie zapewnić cię, droga kuzynko, o gwałtowności moich uczuć.
Lizzy nie wierzyła własnym uszom. Wzdrygnęła się na myśl, że miałaby poślubić kuzyna. Dalekiego, ale jednak! Nie wspominając o tym, co myślała na jego temat.
- Jestem wdzięczna za względy, którymi mnie pan darzy. Jednak muszę odmówić. Może pan usiądzie?
W głowie wyobrażała sobie, że to wystarczy. Powiedziała nie i tyle.
Nic z tego. Pan Collins i usiadł i ciągnął swoje:
- Łaskawie pozwól mi wierzyć, że twoja odmowa to jedynie słowa. Przypisuję twojej odmowie chęć utrzymania mnie w niepewności...
- Ależ zapewniam, że nie! - niemal wykrzyczała, dodając - Raz jeszcze dziękuję za honor, jakim były pańskie oświadczyny, ale z całą pewnością nie mogę ich przyjąć.
Ten jednak dalej nie rezygnował, nazywając jej stanowisko, jako:
- To urocze, doga kuzynko...
I nie wiadomo, jak dalej by się to potoczyło. Bo Lizzy już miała ochotę go czymś palnąć, kiedy...
Złapała się za brzuch. Wzięła kilka oddechów i oznajmiła:
- Zaczęło się!
Pan Collins nie od razu załapał, a kiedy do niego dotarło, że chodzi o poród, wpadł w panikę.
Elizabeth pojechała do szpitala.
W którym urodziła trojaczki!

Elinor (85) Edwarda (86) i Roberta (87)

Gratulacje!
Do końca wyzwania pozostaje już tylko: 13 dzieci!

Po powrocie ze szpitala, czekała na nią niespodzianka. Pan Collins urządził na dole pokój dziecięcy. Zachwycona mamusia, wdzięczna nawet nie wspomniała, że nie do końca był urządzony według jej oczekiwań. Jak to się mówi? "Darowanemu koniowi..."
W kolejnym simowym dniu, wybierała się na przyjęcie pożegnalne pana Collinsa. Przyjęcie to urządzali rodzicie Charlotty w Lucas Longe.
Elizabeth usłyszała, że ma się tam zjawić Wikham, który podobno zostawił Mary King.
Tego dnia miała się jeszcze dowiedzieć, że tzw. gwałtowne uczucia jej kuzyna mogą się łatwo przenieść na inny obiekt...

Cdn.







2 komentarze:

  1. Hej! Lizzy chyba chce jak najszybciej zakończyć to wyzwanie. Czwórka dzieci w tak młodym wieku? Ula jest urocza. Taka mała blondyneczka! Nie spodziewałam się takiej deklaracji ze strony pana Collinsa. Widzi kuzynkę pierwszy (chyba) raz na oczy i już się jej oświadcza. Ciekawe na kogo skieruje swoje uczucia?
    Imiona trojaczków też pochodzą z książki czy sama tak po prostu wymyśliłaś? O jakiegos czasu właśnie też mam taką fazę na imię Edward. Pewnie przez Assassin's creed IV :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    http://simsulagames.blogspot.com/?m=1
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz zauważyła,ze nie opublikowała się moja odpowiedź. Co do Challengu to rzeczywiście nieco przyspieszamy. Za miesiąc miną 3 lata od jego rozpoczęcia, więc chyba byłby czas najwyższy! Ula niebawem będzie bohaterką również serialu na YouTube. Być może założy Klinikę Weterynaryjną. Jeszcze nie wiem, ale chcę żeby pojawiła się w tamtej rozgrywce. Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń