Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku, bo ja chociaż nieco złamana przeziębieniem, postanowiłam być dzielna! Śmieję się ze swojego, czerwonego od kataru nosa i wypowiadam chorobie wojnę. Nie dam się i już!
Ok, ale najważniejsze, że mamy piąteczek i tego się trzymamy!
Dzisiaj kolejny odcinek mojego wyzwania i cóż... nie wszystko poszło tak, jakbym sobie tego życzyła. Co jakiś czas lubię powracać do filmu: "Cztery wesela i pogrzeb" (oczywiście brytyjski, bo ja, jak wiecie kocham angielski filmowy świat)
Kiedy oglądałam go po raz pierwszy, miałam pewne uprzedzenie co do tytułu. No bo, jak? Wesela i pogrzeb... jakoś mi to nie pasowało. Ale o ile w filmie wszystko zamknęło się w pewną logiczną całość, to w mojej rozgrywce nie bardzo.
Zresztą sami zobaczcie...
U naszej rodzinki Scott kończy się weekend. Dzieci nie chciały jednak siedzieć w tym dniu w domu. Pogoda jest wspaniała, jedźmy do parku!
W tym momencie muszę się wytłumaczyć, dlaczego nie ma u nas zimy, tzn moda zimowego. Otóż od jakiegoś czasu mam okropne problemy z płynnością gry. Zaczynam sie obawiać, że to przez mody i milion dodatków z internetu. Dlatego też będę powoli czyścić swój folder Mods i zobaczymy na ile to pomoże. Wracajmy do rozgrywki.
Iga podjęła wyzwanie morskiej żeglugi pod piracką banderą Artura Zucha. (popraw.)
Oleńka postanowiła ograć swoją nieco starsza siostrę Annie. Trzeba przyznać, że jest naprawdę dobra!
A Cole... ten to dopiero sobie znalazł zajęcie: Postanowił rozweselić nieco nadąsaną koleżankę z klasy, Yuki.
Lily zaczęła nieco pogłębiać znajomość z Kazimierzem Krukiem, którego poznała na wieczorze panieńskim.
I nawet udało jej się wymienić z nim numerami telefonów.
Cole, zaprosił Yuki do rozgrywki szachowej. Tak długo robił z siebie szachowego pajaca, że w końcu Yuki nie wytrzymała i powiedziała:
- Ale wiesz, że źle kombinujesz z tym ruchem...
- To zupełnie nieważne - odpowiedział - ważne, że się uśmiechnęłaś!
Kiedy zapadła noc i wszystkie dzieci poszły spać...
Lily zaprosiła Kazimierza do wspólnego spędzenia czasu.
Kazimierz zaproszenie przyjął i tak po raz kolejny:
Lily je za dwoje!
Na szczęście maleńka Nina jest bardzo grzeczna. A jej oczy... to oczy babci Niny. Lily wzrusza się i przyrzeka małej, że jak tylko podrośnie opowie jej historię babci, założycielki rodu.
Rankiem Lily zabrała się za pielęgnację ogrodu. To nasze główne źródło przychodu i musimy zadbać o roślinki.
O, Cole ma szóstkę!
Annie też ma szóstkę!
A Lily ma rachunki:(
Ponad 50.000 $ - chyba zwariowali!
Teraz jednak nie pora na płacz nad rachunkami. Nasz Cole wyraźnie ma zagwozdkę, jakie to życzenie wypowiedzieć. Czy może mieć ono związek z pewną pięknością o turkusowych włosach?
Annie jest już nastolatką. Taa, koniecznie musi uwiecznić ten moment i podzielić się ze znajomymi swoim jeszcze nie do końca dopracowanym "dziubkiem"
Tort udał się wyśmienicie. Cole pyta mamę, jak sobie poradzi bez męskiej pomocy w domu? Lily zapewniła syna, że absolutnie nie powinien się tym przejmować.
- Jesteś kochany synku, ale wierz mi, jestem silną kobietą i poradzę sobie z trudami życia. A jak bardzo będę w potrzebie, to zawsze mogę po ciebie zadzwonić.
I tak nieco uspokojony Cole, ruszył w drogę, do swojego nowego domu.
W Newcrest.
"Może okaże się on kimś interesującym, kto wie. A może będzie to kolejny kandydat na tatusia..." marzyła Lily.
Taa, on to ona. Marzenia o kolejnym tatusiu zostały skorygowane przez życie.
Dziewczynki idą do szkoły.
Mała Nina wyskakuje z kołyski. I tu pojawia się mały problem!
Otóż, generator cech wylosował jej cechę : Gorąca Głowa. Ale ja tej cechy nie mogłam znaleźć w "dziale" dziecięcym. Dlatego też wybrałam jej cechę związaną z najnowszym dodatkiem: Klubowicz. Zatem Nina to mały Łobuziak lubiący pobawić się w Klubach.
(I tu zaczyna się scenariusz, który wymyśliła moja Czytelniczka Alicja w świątecznym konkursie.)
W ostatnim odcinku mała Ola została obdarzona przeze mnie różową garderobą. Ola, moja Czytelniczka, która jest pierwowzorem tej oto panienki, wspomniała, że zdecydowanie woli niebieski. Zatem proszę, wymieniam garderobę na niebieską a różową przekazuję Ninie.
Oj maleńka, coś mi się zdaje, że dasz nam jeszcze popalić!
Bliźniaczki po szkole zaprzyjaźniają się ze swoją najmłodszą siostrą i opowiadają jej o klasie. Ola albo zjadła coś pikantnego, albo o czymś opowiada z przejęciem.
I tak powoli zbliża się wielki dzień dla naszych narzeczonych.
Pamiętacie, jak Molly i Ariana wybierały swoje suknie? W końcu postanowiły wybrać jednakowe w naszym Atelier Maikka:
Postawiły na modne w tym sezonie transparentne i niezwykle odważne suknie. Do nich, jak ulał pasują pięknie upięte włosy z delikatnym tiulowym welonem. Panie młode wybrały jedynie różne bukiety ślubne.
Obie wyglądają przepięknie, prawda?
Miejscem do urządzenia ślubów był park znajdujący się naprzeciw Domu Profesor Macgonagall.
Rano, w dniu wesela, kiedy dzieci poszły do szkoły, postanowiła odwiedzić Molly. To wielki dzień w jej życiu, tak bardzo czekała na ten moment. Przy okazji Lily spotka się
Przed domem powitała ją, zawsze uśmiechnięta, Ginny.
- Witaj kochana, zapraszam do środka. Molly jest w swoim pokoju.
- Hej siostra! - powitała ją Molly - O matko, ale masz wielki brzuch! Pewnie lada moment będziesz rodzić!
- Spokojnie, jeszcze mam trochę czasu. Na pewno nie stanie się to dzisiaj podczas twojego ślubu. Takie rzeczy się wie, zresztą pewnie sama zobaczysz.
I wtedy Molly powiedziała
- Szczerze mówiąc, to nie zobaczę. Już wcześniej podjęliśmy z Artsem decyzję o tym, że nie nie będziemy mieć dzieci. Niebawem będę seniorką, nie chcę być mamo-babcią. Może zaadoptujemy... Nie wiem jeszcze. Dzisiaj chce myśleć jedynie o swoim wymarzonym weselu!
Później dziewczyny dołączyły do zgromadzonej w salonie rodzinki. Lily stwierdziła, jak to miło porozmawiać i pośmiać się z bliskimi." Jak mało czasu im poświęcam..."
W końcu nadszedł czas przygotowań do ślubu.
Molly poszła przygotować się do swojego pokoju a Lily musiała wrócić do domu. Odwróciła się jeszcze przez ramię, by po raz kolejny rzucić:
- Do zobaczenia na weselu!
Tak, do zobaczenia na weselu. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że to ostatnie spotkanie w tym gronie i w tym miejscu...
Wybiła 15.00 - czas na ślub!
Pierwsza para: Molly i Artur - obiecuje sobie miłość i że się nie opuszczą, aż do ...
Padają życzenia, spada konfetti a goście krzyczą:
- Gorzko, gorzko!
Teraz czas na weselny tort. Musimy nieco przyspieszyć, powoli zapada zmierzch. A to znaczy, że czas na:
Kolejną przysięgę małżeńską. Will zapewnia swoją wybrankę o dozgonnej miłości a Ariana odpowiada mu słowami, pełnymi wielkich uczuć.
I znów słychać z tłumu:
- Sto lat, sto lat! Gorzko i niech im gwiazdka pomyślności nigdy nie...
A potem... to już był czas doskonałej zabawy, przy głośnych dźwiękach latynoskiej muzyki. Czyste szaleństwo, zresztą zobaczcie sami:
Wszyscy bawią się doskonale. Niestety los bywa okrutny. Zsyła na nas dziwne zdarzenia, których się zupełnie nie spodziewamy. Tym razem:
Zjawia się Mroczny, który zabiera ze sobą Ginny. Wszyscy są zaskoczeni. Nie można nic zrobić, chociaż tak trudno jest się z tym pogodzić. Odchodzi nasza zwariowana, uśmiechnięta Ginny!
Na tym się jednak nie kończy...
Dosłownie niecałą godzinę później:
Mroczny uderza ponownie. Tym razem zabiera Hermionę...
Tak nie miało być!
Tutaj Ginny i Hermiona siedzą obok siebie... w 74 odcinku naszego wyzwania.
Jeśli chcecie powspominać, kliknijcie w zdjęcie powyżej.
Molly jest totalnie załamana:
- Dwie siostry! Straciłam dwie siostry! To miał być mój najpiękniejszy dzień w życiu...
- Kotku, wiem, że cierpisz. Skarbie, to był twój dzień, nie miałaś wpływu na to, że akurat dzisiaj odeszły twoje siostry. Spójrz na mnie...
- Kocham cię!
- Ja też bardzo cię kocham, aniele!
Ktoś słyszał te wyznania zakochanych. Ktoś widział jak połączyły się ich usta w miłosnym pocałunku. Ktoś bardzo żałował...
Cdn.