Cześć Kochani!
Halloweenowe szaleństwa już za nami.
Nadszedł czas zadumy, wspomnień i rozważań w iście egzystencjalnych klimatach.
Dzisiejszy odcinek taki właśnie będzie...
Zapraszam!
***
Nasz nowy dom zmienia się z odcinka na odcinek. Niestety trudno jest mi Wam to dokładnie pokazać w formie zdjęć, wiec pewnie i tak czekacie na film, w którym to wszystko będzie pięknie przedstawione. Póki co, przesyłam kilka zdjęć.
Na parterze domu znajduje się łazienka, nazwijmy ją gościnną. Zwykle w takim pomieszczeniu nie ma prysznica czy też wanny, jednak ja postanowiłam zachować oryginalny pomysł ze względu na ilosc dzieci, które będą się nam tu pałętać...
To łazienka przed remontem:
A tu po:
Wciąż zachowuję wcześniej obraną kolorystykę, chociaż akurat tutaj zrezygnowałam z brązów na rzecz bieli.
Postanowiłam również zmienić lokum Alicji. Tak wiem, że wcześniej przydzieliłam jej główną sypialnię. Jednak nasza Lily lada moment stanie się młodą dorosłą i zajmie właśnie to pomieszczenie, więc...
Alicja dostała zupełnie nowy pokój. Zaadoptowałam na ten cel właściwie niezagospodarowane pomieszczenie po prawej stronie naszego domu.
Tak wyglądało przed metamorfozą:
A tak po:
Przesunęłam drzwi wyjściowe. Fajnie, że Alicja będzie miała bezpośredni dostęp do ogrodu. Tak wygląda jej apartamencik z innych ujęć:
Myślę, że będzie jej tu wygodnie.
Zdobywanie lepszych stopni w szkole łączy się z podnoszeniem umiejętności również w innych dziedzinach. Lily wybrała grę na fortepianie, co bardzo mnie ucieszyło. Teraz stojący w salonie fortepian ma sens.
Jak na początkującą pianistkę Lily radzi sobie doskonale. Słupek umiejętności gry - rośnie w zadziwiającym tempie.
Jednak nie samą nauką i rozwijaniem umiejętności Simowie żyją. Alicja postanowiła zabrać zamieszkujące wraz z nią dzieci w odwiedziny do ich starszego rodzeństwa. Pierwotnie miał to być dom Prof. Mcgonagall, jednak ostatecznie postanowiła zabrać je do domu Joasi i Moniki. To dom, w którym kiedyś mieszkali rodzice Alicji.
Niestety to były spóźnone odwiedziny.
Monika powitała mamę ze smutkiem oznajmiając jej, że w nocy Joasia odeszła. Ostatnio nigdzie nie wychodziła, bardzo zamknęła się w sobie...
Alicja jest w szoku... Jak to jest możliwe? Jak to się stało? Bez słów udaje się na piętro, do pokoju Joasi.
Po kilku minutach dołącza do niej Lily.
- Tak mi przykro mamo, nawet nie zdążyłam jej dobrze poznać.
Alicja mocno przytuliła do siebie najmłodszą córeczkę, tak jak kiedyś tuliła zawsze uśmiechniętą Joasię.
Tak wspominała ten dzień, kiedy urodziła się maleńka Asinka (kliknij w obrazek)
Cały simowy Świat przysłoniły jej łzy. Chwilę jeszcze pobyła w pokoju pachnącym wciąż ulubionymi perfumami Joasi, w końcu postanowiła zejść do dzieci, do jadalni.
Zarówno Lily, jak i James próbowali trochę pocieszyć mamę. Jednak Alicja nie słyszała ich słów, myślami była w zupełnie innym czasie...
Przypomniała sobie dzień, w którym...
w tym właśnie domu spotkały się po raz ostatni jej mama Nina i jej córeczka Joasia. (kliknij w zdjęcie)
"Teraz są razem..." pomyślała ...
I nagle posmutniała, bo przecież nawet nie ma miejsca, w którym mogłaby zapalić znicz, złożyć kwiaty... Tak, to smutne
Brakuje mi w The Sims 4 Cmentarza. Wyobraziłam sobie, że cmentarz w TS4 będzie takim miejscem, do którego będą trafiać wszyscy grani Simowie, po spotkaniu z Mrocznym. Miejsce, w którym znajdować się będzie coś na kształt katakumb, z możliwością wyciągnięcia urny naszego bliskiego na teren cmentarza bądź zabranie go do domu.
To taki luźny pomysł Drodzy Twórcy EA
Z poważaniem - Maikka
Po powrocie do domu Alicja wyszła na spacer. Usiadła na ławeczce i zanużyła się w myślach. Chyba już czas i na nią. Czas na przejście do simowego nieba. Alicja, jak nigdy jest teraz gotowa...
Tak, Joasia odeszła. Kto będzie kolejny? Miłosz, Kubuś?
"Nie, to powinnam być ja" - myślała starsza pani.
Po dziwnym weekendzie, w którym dobra zabawa pomieszała się ze smutnym czasem refleksji, nadszedł poniedziałek - dzień szkoły i zwykłych obowiązków.
Jeszcze przed wyjściem do szkoły James prosi mamę:
- Wiesz mamo, myślę, że dzisiaj pójde po raz ostatni do szkoły.
- Taak? Jesteś pewny?
- No tak do końca, to nigdy nie można być pewnym... Mam próśbę, czy zamiast tortu z kremem mogłabyś upiec tort hamburgerowy?
- Nie ma sprawy synku. Wiec marzy ci się szósteczka?
- Noo, może i Lily się poszczęści.
Ale Lily się nie poszczęściło. Jest naprawdę ściekła, bo poziom ocen ma przecież najwyższy! Jest wściekła i załamana.
Za to James, jest szczęśliwy. Koniec ze szkołą, lekcjami i siedzeniem w ławkach! Dzisiaj czas przejśc na stronę dorosłych, wziąć życie we własne ręce.
Oj James, James jeszcze zatęsknisz do czasów spokojnego siedzenia w szkolnej ławce...
Alicja spełniła życzenie syna i czekał na niego już gotowy tort hamburgerowy! (o troche mi się zrymowało!)
Pozostało pomyśleć nad życzeniem i porządnie dmuchnąć w świece.
No i jak to już nieraz bywało: nieodłącznym wołaniu sto lat towarzyszy lekki wytrzeszcz któregoś Sima. Dziś padło na Lily.
James staje się dorosłym Simem i pewnie niedługo opuści swój rodzinny dom.
Zreszta tak, jak i Molly. Luna już przygotowała siostrze pokój po prof. Mcgonagall, zapeniając mamę, że będzie jej tam naprawdę dobrze.
Alicja prosi dzieci żeby rozweseliły trochę Lily, bo nie poszło jej dzisiaj za dobrze w szkole.
Impreza przenosi się do kuchni? Nie, to tylko Draco chciał w spokoju delektować się kawałkiem tortowego hamburgera.
Harry jako pierwszy zaproponował siostrzyczce pomoc w odrobieniu lekcji. Jednak chodziło o prace na temat gry w szachy...
i tu mógł pomóc tylko Ron, najlepszy szachista rodziny Scott.
Wieczorem, kiedy goście wrócili do swoich domów, Lily usiadła w kuchni z talerzem zielonych szparagów. Uśmiechęła się do siebie i cicho powiedziała:
- Jutro się uda, od jutra zacznę swoją misję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz