piątek, 13 listopada 2015

82. Co to jest miłość?

Witajcie moi Kochani Czytelnicy!
W życiu każdego człowieka (Sima) przychodzi taki moment, kiedy to zadajemy sobie bardzo trudne pytania.
Sobie, ponieważ tylko my sami możemy na nie  odpowiedzieć.
Lily już na początku swojej życiowej roli, pragnie poukładać swoje myśli, niepokoje, uczucia...

Zapraszam:)

Po ciężkiej nocy, przerywanej kilkakrotnym pobytem w toalecie nasza Lily zabrała się do pielęgnacji
ogrodu. Musiała się wyżyć fizycznie na czymkolwiek, zatem pogodziła  przyjemne z pożytecznym. Po kilku godzinach pielenia, podlewania i odrobaczania była przyjemnie zmęczona i niezwykle uspokojona. Zatem. kiedy zadzwonił telefon...

 I usłyszała po drugiej stronie głos Hardina, niezwykle uprzejmie zapraszającym ją na randkę, odpowiedziała krótko:
- Nie, dziękuję.
Sama była zaskoczona swoją reakcją. Przecież to ojciec dziecka, które niebawem urodzi. Co się z nią dzieje, nie potrafi myśleć logicznie, targają nią sprzeczne uczucia, jest pełna złości to znów miłości.

- Mamo, jak ty sobie z tym wszystkim poradziłaś? Dlaczego mnie nie przygotowałaś do tej roli, nie dałaś mi żadnych wskazówek?

Zmęczona płaczem i bólem głowy położyła się do łóżka. Dziwny ten wielki dom, w którym mieszka tylko jedna osoba, w pokoju na końcu korytarza. Lily to nie przeszkadza, uwielbia swoją rezydencję.
"Chociaż jeszcze tyle jest tu do zrobienia, ale pomyślę o tym jutro..." pomyślała niczym Scarlett O'Hara i zasnęła.

Lily nie wie, czy to sen, czy to zdarzyło się naprawdę...
Jak błysk światła w ciemności, jak flesz, pamięta scenę w której pojawia się Duch Alicji. Niezwykle szczęśliwy, bijący zieloną poświatą.
Nie czuje przed nim lęku. Obserwuje jak zbliża się do niej, uśmiecha. Delikatnie wznosi po schodach, niczym mgła sunie do swojej kochanej córeczki.
- Mamo, to ty?
- No pewnie Koteńku. Ojej, będziesz miała dzidziusia! Mogę dotknąć brzuszka?
- Oczywiście. Mamo, jak dobrze, że jesteś. Mam tak wiele pytań do ciebie. Powiedz  mi mamo, czy ty kiedyś byłaś tak naprawdę zakochana?
- Tak, byłam. Kiedyś, krótko, ale byłam. Nie mogę teraz zostać... porozmawiać.

- Jeszcze do ciebie zaglądnę. Nie przejmuj się tak wszystkim, ciesz się każdą chwilą. Nie analizuj i nie zadręczaj się. Zresztą wkrótce nie będziesz już nawet miała czasu na takie rozterki. Musisz myśleć o sobie i swoich dzieciach. Nie masz jeszcze przygotowanego pokoiku dziecięcego.
- Wróć mamuś, proszę, tak bardzo cię potrzebuję...


Z samego rana zabrała się do urządzenia pokoju. Zostawiła miejsce do kołyskę i postanowiła zostawić tu sztalugę. Będzie mogła malować i mieć oko na maluszka.
Kiedyś tak samo myślała jej mama:

  

Tak kiedyś wyglądał pokoik dziecięcy w starym domu.







Wzięła prysznic, przebrała się i już miała wybrać się do parku. Kiedy przed jej drzwiami stanął Andrew.
W sumie ucieszyła ją ta wizyta. Po nocnych marach, miała ogromną potrzebę rozmowy z kimkolwiek. Padło na gościa, który musiał wysłuchać opowieści o nocnej wizycie Alicji.

Lily pomyślała: No pięknie, teraz weźmie mnie za wariatkę.

Tak się nie stało. Andrew rozumiał jej rozterki, powiedział, że to normalne, jest w żałobie po utracie bliskiej osoby, hormony szaleją.  Jest teraz w ciąży i ma do tego prawo.

Po jego ciepłych słowach Lily nie mogła zareagować inaczej...
Czyżbyśmy mieli kolejnego kandydata do roli tatusia?

Lily udała się do parku. Parku pełnego eksplozji kolorów.

W parku spotkała swojego ojca. Ucieszyli się na swój widok.


Kiedy usiedli w cieniu drzew, spożywając hamburgery, Lily zapytała:
- Tato, powiedz mi, czy to ty byłeś miłością mamy?

- Oj córeczko, rozczaruję cię, ale to nie ja byłem wielką, niespełnioną miłością twojej mamy.
- Nie, a kto? Wiesz może?

- Zdziwisz się, kiedy ci powiem. Był nim mój ojciec Adam...
(rany, robi się, jak w brazylijskiej telenoweli, hehe)

- Podobno to była miłość od pierwszego spojrzenia. 
- Zaraz, zaraz Adam jest ojcem Miłosza.
- Zgadza się ...

Teraz to dopiero miała milion pytań. Niestety, odpowiedzi na nie może udzielić tylko jej mama, Alicja.


Późnym popołudniem zajęła się jeszcze ogrodem. Myślę, że zebrany plon spokojnie wystarczy na zapłatę rachunków.


A potem z nadzieją, że ugości w nocy Alicję, zasnęła na werandzie.
Niestety Alicja nie przyszła. Może rzeczywiście to był tylko sen?


Następnego dnia odwiedziła Miłosza. To już senior, ale pamięć ma doskonałą. 


Był zaskoczony wizytą swojej najmłodszej siostry. Ucieszył się na jej widok i obiecał w miarę możliwości odpowiedzieć na jej pytania. Kiedy zapytała o Adama i jego relacje z mamą, Miłosz opowiedział Lily całą historię.
Adam miał swoją rodzinę a Alicja swoją misję. I tyle! Nic by z tego nie było. 

- Tak po prostu? Ciach i po wszystkim?
- Niestety siostrzyczko, tak było. Natomiast zupełnie inną historię przeżyła nasza babcia Nina. Ona poznała swojego ukochanego...

Właśnie w tym domu, w tym właśnie miejscu.
Tak, właśnie tak było.


Pewnie by jeszcze powspominali, gdyby nie to, że zaczął się poród.

Nieco przerażona...

Szła na spotkanie swojej największej miłości : dzieci!


Tymczasem do Newcrest przybywają kolejni kandydaci do roli tatusia...
za co Wam Kochani z całego serca dziękuję i
proszę o więcej!
Miłego weekendu:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz