wtorek, 17 listopada 2015

83. William (29) Poznaj swojego tatusia:)


Witajcie Kochani!
Taaak, jest  pierwszy dzidziuś Lily, William! Skąd William? Kontynuując do 30 potomka włącznie, wyzwanie Harrego Pottera, postanowiłam nadać naszemu małemu imię najstarszego  braci Weasley. Nie wiem jeszcze, czy będę upodabniać naszego malucha, do filmowej wersji tej postaci.
Zobaczymy.
Póki co, życzę przyjemnej lektury Kochani:)

***

William przyszedł na simowy świat późnym popołudniem. Wszystko odbyło się bez większych komplikacji. Żaden Sim się nie zawiesił, a pani odbierająca poród zaskoczyła mnie swoim dość szybkim przybyciem.


Tego uczucia Lily nigdy nie zapomni. Moment, w którym tuli swojego pierworodnego syna to odkrycie największej miłości, jaka może kiedykolwiek zaistnieć.

Po przybyciu do domku Lily zabiera się do malowania , a zaraz potem do ...








dalszej realizacji swojej roli. Strasznie sumienna ta nasza Lily (he he)

A jaka zdolna! Znów wszystko pięknie się ułożyło... i Lily je za dwoje! Brawo!

Z pewną dozą nieśmiałości, informuje Andrew o tym, że wkrótce zostanie tatusiem. Obawiała się jego reakcji, a tymczasem:

Andrew wziął ją w ramiona i szczerze pogratulował.
- Cudownie, będziemy mieć maluszka. Jak ty sobie poradzisz? Może przeprowadzę się do ciebie...
- Nie Andrew, dziękuję, nie możesz. Ale zawsze możesz do mnie wpadać, zawsze będziesz tu mile widziany!
Kiedy Andrew wyszedł...

Odwiedził nas Hardin. A to niespodzianka! 

Hardin dowiedział się o Williamie i  bardzo chciałby zobaczyć syna.
- Słuchaj Hardin. Tak to nie działa! Albo będziesz brał czynny udział w życiu naszego syna, albo do widzenia!
- Będę, obiecuję. Przepraszam,  zachowałem się, jak kretyn!

William, kochanie, poznaj swojego tatusia!
Hardin był  wniebowzięty. 
(Uwaga spoiler! To pewnie ta wersja Hardina z ostatniego tomu, jego wzorcowej postaci)

Lily przygotowała cały półmisek tostów z serem i przy posiłku omówiła warunki spotkań taty z synkiem. Hardin na wszystko się zgodził.

Kiedy Lily poszła nastawić zmywarkę, w drzwiach pojawił się Andrew.
Nie wiadomo, czy to z zazdrości, czy z zaskoczenia na widok innego mężczyzny w domu Lily...


Odwrócił się i po prostu wyszedł. Dziwne, nawet się nie odezwał do Lily.
Hardin też niedługo potem musiał wracać do domu...
Jedni wychodzą, inni przychodzą. Odwiedza nas rodzinka.

No tak, rodzeństwo od razu dopada półmiska z tostami. Wiadomo!

Za to tata Lily biegnie do wnuka z nową zabawką dla wnusia.
- Zobacz, co ci dziadek przyniósł. Autko i to jakie piękne!  Czerwone!

Lily z tatą dołączają do reszty gości. Patryk chwali Lily, mówi, że jest dzielna i świetnie sobie radzi z domem i maluszkiem.
- Jestem z ciebie niezwykle dumny córciu!

Myślę, że ktoś jeszcze byłby dumny z naszej Lily.

Tymczasem Ron, który poszedł skorzystać z toalety, przechodząc, usłyszał płacz siostrzeńca. Postanowił go uspokoić. Nie było to łatwe, mały darł się  wniebogłosy.
Tak sobie pomyślałam, że to taka mała zemsta losu, za:

(klik)



Potem jeszcze przez chwilę młodzi pobujali się i w końcu poszli, zostawiając swojemu siostrzeńcowi sporo zabawek


Lily musiała wstawić nowy regał na sprezentowane zabawki.


Sama nie była jeszcze zmęczona. Postanowiła zając się ogrodem i odchwaścić chociaż kilka roślinek.
Gdy nagle usłyszała, jakże dobrze znany głos:
- Widzę, że dobrze dbasz o mój ogród!
Lily zerwała się  z ziemi.

- Mama, kochana mama! Jesteś!
- No pewnie, musiałam zobaczyć, jak sobie radzi moja następczyni. Chciałabym tez zobaczyć swojego wnuczka. Mogę?
- No pewnie, chodź mamuś...
- To jest William, a to jest twoja babcia.
- Jest słodki,  kochany Will.
Kiedy już Alicja nacieszyła się swoim maluszkiem, razem z córką usiadły na werandzie.

- Tak wiem, że już po Halloween, ale uwielbiam te lampy! Nie o tym chciałam z tobą porozmawiać. Mamo, co będzie kiedy się zakocham?
- To znaczy?
- No wiesz, kiedy spotkam tego jedynego. Nigdy nie będę mogła wyjść za niego? Zamieszkać razem?
- Oj córciu, wiem, że rola, którą odziedziczyłaś po mnie nie jest łatwa. Takie niestety są warunki.
- Więc lepiej się nie zakochiwać?
Stwierdziła Lily. I wtedy usłyszała od Alicji:

- Powiem ci jedno, jak kiedyś naprawdę się zakochasz i będziesz pewna swojego uczucia, to nie daj mu uciec. Kiedy staniesz się seniorką  nie będzie cię obowiązywać żaden challenge. Wtedy będziesz mogła wyjść za mąż, wyprowadzić się. Będziesz wolna. Tak zrobiła moja mama.
Kobietki posiedziały jeszcze na werandzie w świetle księżyca przez dobre dwie godziny. To były dwie cudowne, przepełnione przyjaźnią i matczynej miłości godziny.

Nazajutrz Lily wróciła do pracy w ogrodzie, kiedy to zadzwonił telefon.
- Chyba nie skończę z tym ogrodem! - stwierdziła Lily i wcisnęła przycisk "Odbierz"
To dzwonił James, prosił Lily by ta przyjechała do niego, do Newcrest.
Oczywiście Lily zgodziła się i już chwilę później.

Zjawiła się przed pięknym domem profesor Mcgonagall. Pięknie się prezentował, przystrojony jesiennymi kolorami. James czekał już na nią przy schodach.

- Cześć siostra, dzięki, że przyjechałaś!
- Nie ma za co, co się dzieje?

- Chodzi o Molli. Nie wiem, co się z nią dzieje. Od śmierci mamy, strasznie się w sobie zamknęła. Niby jest, ale tylko ciałem. Często płacze i bywa rozdrażniona. Wciąż ma podpuchnięte oczy...

- Lily, tylko ty możesz jej pomóc. Tylko tobie zdradzi o co chodzi. Czuję, że to coś poważnego...

Cdn.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz