W końcu nastąpił ten długo oczekiwany dzień i Nina stanęła na Ślubnym Kobiercu. Oboje z Sebastianem czuli się, jakby mieli po dwadzieścia lat : młodzi, piękni, szczęśliwi!
W nocy, przed tym wielkim wydarzeniem Nina nie miała wieczoru panieńskiego. Zamiast tego do północy przesiedziała z Zuzią na werandzie, dzieląc się z córką swoimi uczuciami, oczekiwaniami a także niepewnością co do przyszłości.
Wtedy Zuzia, która obecnie jest najstarszą córką w domu, powiedziała coś, co zupełnie zmieniło nastawienie Niny co do przyszłości:
- Wiesz mamo, tak sobie wszystko przemyślałam i nawet omówiłam z rodzeństwem, że powinnaś po weselu zamieszkać wraz z Sebastianem w osobnym domu.
- Ależ co ci przyszło córciu do głowy!? - oburzyła się Nina, jednak Zuzia nie dawała za wygraną :
- Mamo, ja się wszystkim zajmę i tak nie pracuję. W najbliższym czasie czeka nas cała plejada urodzin, chłopcy pewnie opuszczą dom. A my wraz z Alicją będziemy was odwiedzać, przecież zamieszkacie niedaleko. Proszę mamo, naprawdę damy sobie radę... zaufaj mi.
Jeszcze nikt nie zrobił dla Niny tak wiele. Tej nocy mama i córka zostały najlepszymi przyjaciółkami. Nie będzie łatwo Ninie opuścić dom pełen miłości i wspaniałych dzieci ale wie, że Zuzia da sobie radę i wspaniale zaopiekuje się rodzeństwem.
Wreszcie nastał poranek a wraz z nim rozpoczęło się weselne szaleństwo.
Młoda para (no już nie taka młoda) złożyła sobie przysięgę małżeńską, oczywiście w otoczeniu swojej licznej rodziny...
A potem rozpoczęły się weselne szaleństwa:
Świeżo upieczeni małżonkowie szaleli do późnych godzin wieczornych.
Aż w końcu wiek dał o sobie znać i musieli nieco przystopować...
Impreza była doskonała! Nina powiedziała Sebastianowi o swojej rozmowie z Zuzią. Oboje widząc, jak mała Alicja jest otaczana miłością przez starsze rodzeństwo, stwierdzili że chyba rzeczywiście powinni spędzić jesień życia razem w nowym domu.
I tak Nina rozpoczęła swój nowy i pewnie ostatni rozdział swojego simowego życia. Najważniejsze, że jest szczęśliwa i ma przy sobie wspaniałego partnera na dobre i na złe...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz