Oj, nie pamiętam kiedy tak dobrze spałam...
Cisza, spokój i to cudowne morskie powietrze.
Spałam do 9.00
Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Cała rodzinka siedziała już przy śniadaniu. Wokół unosił się zapach tostów i bekonu. Adam zawołał mnie do stołu. Milena podała talerz pełen pyszności życząc:
- Smacznego...
A kiedy tylko zajęłam się jedzeniem zaczęła wywód na temat swojej mamy.
- Maju, ona ma już swoje lata. Czy nie powinna już odpocząć, przejść na emeryturę?
Przełykałam kolejny kęs jedzenia. Miałam pełne usta więc nie mogłam jej odpowiedzieć, tylko kiwałam głową.
- Poza tym Danny... - kontynuowała Mila - Jej "sekretna" miłość, o której oczywiście wszyscy wiedzą...
To nie tak, że jestem nieczuła, ale musiałam przerwać jej wywód:
- Ja to wszystko rozumiem i jak najbardziej zgadzam się z tym co mówisz, ale... Ostatnie słowo należy do Emily.
- Myślę, że gdyby tylko Danny był bardziej zdecydowany... - dodała Mila.
- Zobaczymy - skończyłam
Czułam się jakbym opuszczała Raj. Milena stworzyła tu doskonały dom pełen ciepła, przyjaźni i miłości. Troszczy się o swoją mamę, męża i córki...
A własnie córki!
Mila poprosiła mnie żebym w pierwszej kolejności zaglądnęła do jej starszej córki Oliwii...
Zatem kolejny przystanek to maleńki dom w Newcrest.
No i wszystko jasne!
Dom Oliwii ogołocony z modów wyglądał smutno i biednie a sama Oliwka...
Nie, no tak być nie może! Pani ordynator bez włosów... Z takim makijażem?
Zaczęłam w CAS
Oliwia pozostała blondynką. Upięłam jej włosy w luźny kok. Podkreśliłam oczy i wybrałam ubrania. Zajmuje wysokie stanowisko więc musiałam się do tego dostosować. Jednak kombinezon na imprezki został, tak ładnie podkreślał jej idealną figurkę.
Później zabrałam się za dom. Oliwia była w sumie zadowolona, jednak po jej główce chodził już plan na przyszłość:
- Mam w sumie sporo oszczędności i może w niedalekiej przyszłości kupię nieco większy dom...
Zaczęłyśmy snuć plany, roztaczać marzenia... Tak dobrze nam się razem rozmawiało, że nawet nie wiem kiedy nastało popołudnie. A ja miałam pojechać do domu Danny'ego! O matko!
Żegnałyśmy się, jak stare dobre przyjaciółki.
Musiałam obiecać Oliwii, że kiedy tylko się przeprowadzi, odwiedzę ją.
Oczywiście, odwiedzę!
Bo kto, jak kto ale to ja będę o tym wiedzieć pierwsza😉
W Newcrest, kilka ulic dalej mieszkał Danny ze swoim synem Łukaszem.
Kiedy tylko powitał mnie w drzwiach od razu przypomniałam sobie słowa Emily:
Spotkałam się ze swoim... Hm... Znajomym i ...
No sama nie wiem, jak to ująć...
Bylo trochę niezręcznie, bo on przyszedł:
Bez spodni!
No i to by się zgadzało!
Nie ma co zwlekać, od razu zabieram się do roboty!
Przy okazji "naprawiam" błędy z Łukaszem, ten bidulek też biegał po mieście bez gaci!
A kiedy już zrobiło się mniej krępująco, bo pan domu miał na sobie pełne ubranie, przystąpiłam do rzeczy:
- Danny, zdaję sobie sprawę z tego, że wścibiam nos w nie swoje sprawy, ale musimy pogadać...
On chyba czuł, że to powiem bo usiadł nieco zrezygnowany i tylko powiedział:
- No, słucham...
- Nie, to nie tak! Nie będę ci tu wygłaszać żadnych kazań... Pamiętasz, jak bardzo pokochałeś Emily?
I kiedy powiedziała ci, że możecie być tylko przyjaciółmi, uciekłeś... Jednak dałam ci jeszcze jedną szansę. Podczas Halloween...
Danny spojrzał na mnie smutnymi oczyma
- To był już ten czas kiedy Emily miała pomyśleć o sobie, o swoim szczęściu. A ty miałeś jej w tym pomóc...
- Tak, ale... Ona wciąż mówi o tym swoim wyzwaniu, misji...
Spuścił głowę wpatrując się w swoje paznokcie.
- Kochasz ją? - zapytałam wprost
- Nikogo nigdy tak nie kochałem! - wyznał szczerze.
- To musisz działać! Bądź stanowczy! W końcu jesteś mężczyzną. Pomóż jej podjąć decyzję. Obiecaj, że będziesz przy niej.
Nagle oczy mu się rozjaśniły a na twarzy pojawił się uśmiech.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
- Ale wcześniej porozmawiaj z nią i nieco przygotuj do tego wydarzenia, dobrze?
- Jasne, jutro z samego rana odwiedzę ją i porozmawiam...
No to załatwione!
Wychodząc z jego domu czułam się wspaniale:
po pierwsze spełniłam swoją misję w tym temacie a
po drugie czekała mnie wizyta w jakże dla mnie ważnym domu.
Przyspieszyłam kroku, tak bardzo chciałam już znaleźć się na miejscu.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz